Kiedy wsiedli do taksówki, Helga oparła się o ramię Nosferatu jak zmęczona po przyjęciu panienka. Obraz ten załamała jedynie jej krótka, ostra rozmowa przez telefon w języku, który Domino brzmiał jak jeden z dialektów skandynawskich, choć nie wydawał się żadnym ze znanych.
Oczami wyobraźni Domino widział jak jego uszy wydłużają się. Nie znał żadnego północno germańskiego języka a szkoda, duński by się teraz przydał. Mimo wszystko i tak powinien coś piąte przez dziesiąte zrozumieć. Jeśli tak się nie działo, obstawiał iż Helga mówi właśnie w jakimś narzeczu norweskiego, gdzie najczęstszym zwrotem jest “co powiedziałeś?” Zresztą frustrujące było nie tylko to, że Nosferatu nic nie rozumiał z rozmowy, ale także sam fakt, iż wydawało mu się, że takiego języka po prostu nie ma! A jeśli był, to albo się zmienił, albo po prostu umarł.
- Słychać że obycia nabrałaś bynajmniej nie wśród miejscowych knedličków… - zagadał kiedy skończyła rozmawiać przez telefon. - a jednak wylądowałaś w Pradze.
- Ooo mała myszka ma ochotę posiąść moje tajemnice bardziej niż moje ciało? - zaśmiała się Helga, znów tuląc się do niego.
Domino objął Maklaviankę w taki sposób, w jaki zerkający co jakiś czas we wsteczne lusterko kierowca mógłby uznać za całkowicie normalne w takiej sytuacji, ot obściskująca się para.
- Czemu nie? jestem otwarty na różne propozycje. Zresztą… na razie niczego jeszcze nie posiadłem, chyba kiepski ze mnie facet.
Wampirzyca spojrzała na niego w jakiś taki sposób, że poczuł się nagi. Uśmiechnęła się lekko, sympatycznie, ale było w tym uśmiechu coś... jakiś rodzaj wywyższania się. Coś, co drażniło obserwatora.
- Powodzenia, jeśli masz ochotę. - powiedziała zapraszająco, choć jej postawa wydawała się raczej obojętna.
Jeśli Domino był myszą, czy nawet szczurem, Helga była kocicą (z czeskiego mačką) i to było coś,o czym nosferatu nie zamierzał zapominać.
- Słuchaj… - wampir przygryzł wargę. - słyszałem, że umiesz taką jedną rzecz, tylko trochę wstydzę się spytać… - przysunął usta do ucha Maklavianki - czy mogłabyś mi pokazać jak sprawiasz, że inni wariują?
- Mam ściągnąć sukienkę i pokazać kierowcy moje bimboły? - zapytała z poważną miną, po czym roześmiała się perliście. - Móc mogę, ale co z tego będę miała? I nie, nie pytaj czego chcę. Zaproponuj coś. - Helga pstryknęła go palcem w nos.
- Hmm… to może się wymienimy! ja ci pokażę jak czarować a ty mi pokażesz jak wpływać na zdrowie psychiczne. - Studiowanie taumaturgii wymagało oczywiście lotnego umysłu, ale to czy Helga go posiada czy też nie, nie było przecież problemem Domino.
- A skąd wiesz, że już tego nie umiem? - Helga pogładziła opuszkiem palca szyję wampira. Dokładnie tam, gdzie znajdowała się tętnica. Jej paznokieć lekko zarysował skórę, lecz nie przebił jej.
- A skąd mam wiedzieć, że umiesz? - Domino uwielbiał taki babski sposób prowadzenia rozmowy, w końcu zazwyczaj był kobietą.
Malkavianka roześmiała się słodko.
- Są metody, ale skoro ich nie znasz, oznacza to, że ta wiedza nie jest ci przeznaczona. Przynajmniej na razie... - mówiąc to przeciągnęła się zmysłowo na tylnym siedzeniu.
- Przecież nie musimy się od razu prześwietlać… - Odpuścił, przynajmniej na razie. Jak to w naturze, jeśli mysz może błysnąć przy czymś w kontakcie z kotem to jest to prędkość ucieczki.