Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 01:03   #148
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Tragiczny koniec.

Niewiele mogło zatrzymać fatalną w skutkach machinę, którą wprowadziła w ruch rozbiegająca się grupa. Ten jeden raz, Skowyt miała plan, a ktoś z planem w sytuacji stresowej, gdy nie ma czasu na układanie planów, zawsze jest potrzebny. Kiedy już nikt nie zdawał się sprzeciwiać, ani wyprowadzić kontrpropozycję, paladyn wyszedł otwarcie, naprzeciw czemukolwiek, co mogło czekać w głównej sali. Za nim pobiegli kolejni głupcy, a kiedy już rozpoczęła się walka, połowa rozpierzchnięta była w nieładzie. Wtedy też druidka postanowiła, że nie pomaga temu, kto nie potrafi pomóc sobie sam i kto winić nie może kogo innego z powodu swojego położenia, jak siebie samego.
Zignorowała, kiedy paladyn padał od nawału przeciwników, nie reagowała gdy rozszarpywali hobgoblina. Konsekwentnie udowadniano jej, że w tej grupie była tylko jedna osoba, na której jej zależało, ale nie mogła po prostu pobiec jej na ratunek. Skończyłaby marnie, czego prezentację miała kilkanaście metrów przed oczami. Musiałą zadbać o siebie, bo martwa nie pomoże już nikomu.

Czuła, jak pada Strzęp. Dotarło do niej, jak gasnęła jego siła, ale więcej nie była w stanie wynieść z łączącej ich więzi, która nie była jeszcze tak silna, jak u niektórych druidów czy posiadaczy chowańców.
Razem z Revalionem i Samem opanowała sytuację i natychmiast pognała do rudej. Biegnąc, uderzając ciężkimi buciorami o posadzkę, dysząc ze zmęczenia, kiedy ledwie dochodziły do niej bodźce. Usłyszała jakieś krzyki, zobaczyła błysk i... Nie znalazła Liv. Obok Strzępa rozlana była jedynie czyjaś posoka, leżało cielsko jakiejś bestii... Była zdezorientowana, co się działo? Dotarło to do niej dopiero, kiedy kolejna osoba wypowiedziała magiczną formułę i powróciła z pomocą medalionu do siedziby Gwiazdy.

Skowyt ocuciła swoje zwierzę i zagarnęła plączącego się niedaleko Żmija, który wyglądał niepewnie zza winkla. Przytuliła oba gady i użyła medalionu, ignorując ostrzeżenie, że wyłącznie jedna istota może zostać z nią zabrana. Zacisnęła zęby tak silnie, jak potrafiła. Jeżeli się myliła i nikt nie zabrał ciała Livenshyi...




Pół-orczyca długo opłakiwała śmierć przyjaciółki. Nie zamierzała się jednak z nią pogodzić. Nie miała również zamiaru odejść ze Srebrnej Gwiazdy, jak inni. Została, a w kniei, gdzie miała swoją siedzibę, stworzyła miejsce pochówku godne baśniowej księżniczki.
Pośród dzikich krzewów i drzew, usłała łoże z kwiatów, które doglądała każdego dnia, dopieszczając w najmniejszych detalach. Na samym środku tego poświęconego miejsca spoczywało ciało Liveshyi. Spokojna i niewzruszona, jakby spała, czekała na lepsze jutro.

To zdarzenie odcisnęło swoje piętno na pół-orczycy. Stała się silniejsza, bardziej zdeterminowana. Niestety, również zamknęła się w sobie, nie ufając już nikomu z kim została przydzielona do grupy. Każdego postrzegała przez cyniczny pryzmat jako nieudacznika, który w każdej chwili może nawalić i pogrążyć całą misję. Nie można było opuścić gardy nawet wśród swoich. Ona miała cel, prywatną misję i nie było tam miejsca na kogoś postronnego.



Przywróci przyjaciółkę do życia,

chociażby miała udać się na drugi koniec multiwersum.

 

Ostatnio edytowane przez kinkubus : 08-04-2017 o 01:09.
kinkubus jest offline