Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 11:43   #40
eugenes
 
Reputacja: 1 eugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie cośeugenes ma w sobie coś
Po sprawnym uderzeniu Kargara ostatni goblin osunął się nieprzytomny na ziemię. Następnie, na słowa żołdaka Uthgardtczyk z ranną kobietą skierował się w stronę Starej Kuźni. Liandon i Randal zabrali zaś ciało mężczyzny. Brama do wsi zaczęła się otwierać. We wrotach stanęło dwóch chłopów uzbrojonych w łuki i krasnolud Adryk.


Randal i Liandon. Brama do Starej Kuźni.

W czasie drogi osłabiona kobieta złapała za rękaw Randala mówiąc cicho, niemal szeptem. - Znajdźcie moich synów, może jeszcze żyją. -
Po paru chwilach dwóch półelfów i rosły drwal stanęli przy wrotach do wsi. Jeden z miejscowych odebrał od półelfów ciało. Jaśen zaś skierował się do jednego z domostw z łowczynią. Wielu zgromadzonych spoglądało ze smutkiem na zabitego i ranną łuczniczkę. Adryk zaczepił ich mówiąc. - Ciekawe kogo tam licho niesie? - wskazując na zbliżającego się jeźdźca. - Gospodarzu, gobliny go nie atakują. Zabite wszystkie? - wtrącił się jeden z chłopów, na co krasnolud odrzekł. - Na to bym nie liczył. Pewnie czekają na coś innego. - tu właściciel karczmy spojrzał się wymownie w stronę Borivika i półefów.


Ivor, Kargar, Draugdin. Okolice osady "Stara Kuźnia".

Wojownicy czekając na zbliżającego się jeźdźca zebrali łupy pozostawione przez zabitych. Jeden z najemników wziął na ramię nieprzytomnego goblina. Nieznajomy zatrzymał się przed nimi i po paru zdaniach powitania cała trójka skierowała się w stronę osady.


Brama do Starej Kuźni

Widząc Draugdina wśród zbieraniny pojawił się strach i nieufność. W tych stronach nigdy nie widziało nikogo pokroju paladyna. Kilku chciało nawet go zaatakować. Krasnolud Adryk począł tłumaczyć, że zbrojny to potomek starożytnej i dziś już nielicznej rasy Smokowców, która należy do cywilizowanych ludów Faerunu. Te zapewnienia uspokoiły nieznacznie wieśniaków.

Wszelkie rozmowy przerwało donośne wycie. Twarze zebranych w jednej chwili skierowały się w stronę źródła dźwięku. Na skraju lasu znajdował się czarny wilk o ciemno czerwonych ślepiach. Dosiadał go goblin. Jeździec obwieszony był dziesiątkami bransolet i łańcuchów wykonanych z rzemienia i ozdobionych kośćmi, zębami, kawałkami drwa lub skóry. Można było też dostrzec, że jedna z jego rąk była o wiele mniejsza od drugiej. W pobliżu potwora znajdowało się szesnastu goblinów i orków. Jeździec zeskoczył z wilka i spojrzał na zbitych goblinów i w stronę osady. Zielony przykucnął, a zdrowa dłoń dotknęła ziemi. Jego oczy pokryły się bielmem, znalazł się przez chwilę w tajemniczym transie, a następnie wstał, odrywając się od tajemniczego rytuału i z uśmiechem skierowanym w stronę bramy do osady wskoczył na wilka. Dał znak reszcie i cała grupa znikła w gęstwinie drzew.

Na plagi Talony, dużo tego jeszcze w lesie zostało. -rzekł Adryk. Borivik ścisnął mocniej kuszę, którą miał w ręku mówiąc. - Ten na wilku to chyba jakiś kapłan. Jak żyw nie wiedziałem, aby to goblin przewodził orkom. - Jeden z chłopów rzekł niepewnie do pólefów. - Czemu nie zaatakowali? Na bogów, czy on rzucił jakąś klątwę? -
 
eugenes jest offline