Wątek: Forteca [18+]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 17:39   #25
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Sara nie przywykła do przebywania w szpitalu. Od bardzo, bardzo dawna nie była w żadnym i nie miała też kogo odwiedzać. Podążała więc za instrukcją recepcjonistki i spokojnie przyglądała się mijanym pacjentom.
Widząc lekarkę, podczas flirtu, nic nie powiedziała. Zerknęła na numer przy drzwiach i uśmiechnęła się uprzejmie, widząc że funkcjonariusz, mimo iż leżał, był w jednym kawałku.
- Miło pana widzieć całym. Trochę się martwiłam, jak zniknął mi pan wczoraj z oczu… - powiedziała szczerze, po czym postawiła kwiatki na stoliku.
- Przyniosłam mały prezent na rozweselenie i w ramach podziękowania - dodała wskazując kwiatki, po czym zaraz usiadła, zakładając nogę na nogę. I z jej strony zapadła chwila ciszy. Upewniła się, że faktycznie był cały. Mogła mu podziękować. Podekscytowanie, czy może bardziej poddenerowanie spuściło z tonu i Sara odczuła, że jest raczej zmęczona. Zamrugała szybko i spróbowała tego nie okazać
- Jeden z pańskich kolegów podpowiedział mi, gdzie pana znajdę - powiedziała od tak po prostu. Rozejrzała się ponownie po pokoju, trochę kupując sobie czas, a trochę szukając punktu zaczepnego o czym mogłaby porozmawiać z Blanchardem.
- Dziękuję, poproszę pielęgniarkę o wazon z wodą - powiedział, po czym zamilkł. Najwyraźniej również nie wiedział co powiedzieć. Położył podarek na kołdrze, zaś Sara dostrzegła, iż materia wcale się nie poddała. Co prawda obciążenie było bardzo małe, ale można było liczyć na delikatne odkształcenie dopasowujące się do nóg. W tym wypadku nic takiego nie nastąpiło. Zorientowała się, iż są one zamknięte w komorze usztywniającej będącej zaawansowaną odmianą gipsu.
Niemniej w całym pomieszczeniu było coś, co jej nie pasowało. Niby wszystko było jak należy, na swoim miejscu. A jednak coś się nie zgadzało. Kiedy wzrok ponownie wrócił do Blancharda, ponownie dostrzegła leżące na nim kwiaty. I przyszło olśnienie. Kwiaty od niej i nic więcej. Żadnych innych śladów bytności kogokolwiek poza nią.
Sara uniosła lekko brew na swoją obserwację. Przyjrzała się uważnie Albertowi i choć ciekawość czysto ludzka wołała, by zapytała o ten fakt, uznała, że może to jakiś nieprzyjemny temat, a zasmucanie osoby, która leży w szpitalu nie jest zbyt w porządku. Czarnowłosa wetknęła kosmyk włosów za ucho i mruknęła cicho, jakby zbierając się do powiedzenia czegoś, co zaraz rzeczywiście nastąpiło
- Jak się pan czuje? Mocno pan oberwał? Znaczy… Nie wiem do końca co się wczoraj działo i temu pytam… - przerwała ponownie ciszę i dalej przyglądała się mężczyźnie uważnie. Czemu nikt go nie odwiedził, do licha? Co z tego, że minęła tylko doba, przecież jakaś rodzina od razu powinna przy nim być, prawda? Może podobnie jak ona sprowadził się tu z jakiegoś oddalonego miejsca i dlatego jeszcze nikt do niego nie wpadł? Ale Sara była przekonana, że do niej chociaż sąsiadka by zajrzała… Zagadka, która nie zostanie rozwiązana, póki nie zapyta, a ona nie zapyta z uprzejmości.
- A dziękuję, całkiem nieźle. Trochę dziwnie jest nie czuć nic od pasa w dół, ale przynajmniej nie swędzi - poklepał lekko komorę wydającą pusty, plastikowy odgłos. Blokowanie systemu nerwowego mogło być podane wyłącznie na życzenie pacjenta i tylko przy ciężkich złamaniach.
- Tak w ogóle to wszystko na moje życzenie. Myślałem, że w pancerzu zostało jeszcze wystarczająco dużo energii, żeby wczepić się w ścianę budynku. No i… trochę się przeliczyłem. Systemy amortyzacji i hamowania upadku z dużej wysokości są niezłe, ale przy niskim poziomie baterii… No cóż. Nie zabiłem się, a to już coś - roześmiał się krótko.
- A jak pani minęła noc? Mam nadzieję, że obyło się bez kolejnych niespodzianek.
Sara lekko zbladła, słysząc o odłączeniu czucia u Blancharda. Znała zasady tego zabiegu i teraz trochę niespokojnie zerknęła na komorę. Kiedy tłumaczył jej w jakich okolicznościach doszło do złamań, Bishop próbowała sobie tego nie wyobrażać, ale nie wyszło. Milczała, aż nie zadał jej pytania o jej noc i niespodzianki. Tu uśmiechnęła się blado
- Cóż… Noc minęła mi do rana dość spokojnie. - odpowiedziała nieco wymijająco
- Długo planują tu pana trzymać? - chciała zmienić temat.
- Jeszcze nie wiem. Podobno jest sporo złamań. Może to trochę potrwać. W każdym razie wszystkie szczegóły pani sprawy przesłałem do zajmującego się nią kolegi. W razie czego może się z nim pani kontaktować. Powiem pani jeszcze coś, tylko niech pani będzie spokojna. Ten pani prześladowca to z ogromnym prawdopodobieństwem Errorysta, co nadaje śledztwu wysoki priorytet. Widziałem delikwenta w przejściu jak cała fala wylała się na dach.
Czarnowłosa usiadła bardziej sztywno na swym krześle i przyjrzała się uważnie funkcjonariuszowi
- Mówi pan, że tam był? Ale nadal nie rozumiem czemu mnie prześladował… Czemu to wszystko się wydarzyło. Przecież to mógł być każdy… - Sara była teraz lekko zdenerwowana. To było kolejne pytanie zagadka, które ją nękało. Blanchard nie wydawał się przekonany.
- Myśli pani, że wybrali panią losowo? Nie wydaje mi się.
Sara skrzywiła się lekko i przechyliła głowę, by wsunąć kosmyk włosów za ucho, w nerwowym odruchu
- Nie mam pojęcia. Widzi pan, dziś moja młodsza siostra… Była wplątana w napad Errorystyczny. Ale przechwyconą ją. Tylko że, ponoć wymazała sobie całą pamięć. Nie wiem, może to ma jakiś związek? A może nie ma żadnego. Jestem wstrząśnięta… Przepraszam, że to mówię, bo powinien pan odpoczywać, ale nie miałam się komu po prostu… wygadać - powiedziała i spojrzała na Blancharda z przepraszającym, bladym uśmiechem.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline