Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 19:25   #145
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
FENN

Sprawy nabrały błyskawicznego tempa. Coś się zaczęło dziać na początku kolumny, a sekundę później padły strzały. Fenn ledwo zdążył ruszyć głową jak zza rogu od strony SPA wychynęła trójka najeźdzców, którzy bez ostrzeżenia otworzyli ogień. Jeden ze strzałów nawet trafiła Suzh’a w pierś, jednak energia rozeszła się po pancerzu nie wyrządzając najmniejszej szkody. Za to jego strzał okazał się celny. Jeden z napastników dostał prosto w nogę, energia plazmy była tak wielka że aż poderwała mu ją do tyłu przez co nie przygotowany wyrył twarzą w ziemię.
Trening zdecydował za niego co dalej. Fenn pochylił się lekko do przodu, silniki na plecach odchyliły się by nadać odpowiedni tor lotu, po czym uruchomiły się. W błyskawicznym tempie pognał w stronę napewno zaskoczonych piratów, wprost ku jednemu z nich.

NIGHT I BIX

Nightfall operował na granicy podświadomości. Automatyzmy kazały jego mięśniom unieść karabin, namierzyć cel i otworzyć ogień, gdy tylko pozostałe zmysły potwierdziły zagrożenie. W tej kolejności, nie tracąc ani ułamka sekundy na zbędną zwłokę.

Rozbłyski rozpoczętej kanonady omiotły czarną powierzchnię metalicznej przyłbicy. Wśród tych chaotycznych, jaskrawych świateł, uporządkowanymi ruchami przemieszczał się niewielki czerwony trójkąt. Tląc złowrogim blaskiem, w krótkich przeskokach szukał dogodnej ofiary.

Krzyk dowódcy najeźdźców przywołujący podwładnych do porządku stopił się z rozdzierającym zawodzeniem umierającego, z płaczem dzieci i piskiem kobiet. Kakofonia dźwięków uderzyła w fonie pancerza, zmuszając układ aktywnego tłumienia hałasu do uruchomienia, przycięcia niepożądanych zakresów częstotliwości. Nastał spokój. Pod hełmem, w myślach, w celowości działań. Czerwony trójkąt zamarł.


Dłoń okryta czarną rękawicą odpinała z oporządzenia granat. Kciuk wśliznął się w oko zawleczki i prostując wyrwał ją z gniazda. HUD zasygnalizował optymalne miejsce rzutu. Przerywaną linią wykreślał trajektorię. Współrzędne punktu zero, gwarantującego rażenie jak największej liczby przeciwników, Bixowi natomiast ofertę względnego bezpieczeństwa. Nightfall w krótkim zamachu wskazał obiektowi miejsce końca swej egzystencji. Gdy w ułamku chwili, szybszym niż ludzkie oko może dostrzec, zatli się, rozkwitnie pięknym płomieniem i zgaśnie, rozrzucając wszędzie wokół niszczycielskie odłamki. Były specjals przywarł do narożnika korytarza od strony śluzy i teraz wychylając nieznacznie, obserwował tor lotu granatu. W pobliżu wytyczonej wcześniej trajektorii, w czasie rzeczywistym, system obliczeniowy wykreślał drugą linię.

Bix z pogardą spojrzał na dym unoszący się z postrzelonego ramienia.
- Tylko na tyle was stać? No to teraz macie przejebane - powiedział do napastników i nacisnął spust piły, która złowieszczo zawyła, rozbryzgując na wrogów krople juchy - Bo ja jestem kurwa nieśmiertelny. Słyszycie kutafony? NIEŚMIERTELNY!
Mniej więcej w tym momencie jebnął nightowy granat, a Młotek rzucił się na tych co zostali, zamierzając zarżnąć każdego, z wyjątkiem ostatniego. Bo tak mu przyszło do głowy, że Kapitan będzie chciała języka.
Bez skojarzeń. Albo i z. Dowolnie.

FENN

Fenn wyskoczył do przodu, śmigając korytarzem, niczym najprawdziwsza rakieta. Dopadł celu swego lotu, wpadając na wroga z dosyć dużym impetem, i posłał go na najbliższą ścianę, po której owy delikwent spłynął… przynajmniej na chwilę był wyłączony z akcji. Gorzej jednak z jego 3 kumplami, którzy od razu skierowali lufy karabinów w stronę mężczyzny. Wystrzelili wszyscy, i pierwsza wiązka została odbita przez Telecinetic Shield, druga trafiła Fenna jednak boleśnie w prawy bok, trzecia na szczęście minęła o cal jego głowę.

Ciało Valarjanina zaczęło produkować enzym podobny do ludzkiej adrenaliny. Serce nieubłaganie pompowało go żyłami rozprowadzając po ciele. Ale to nie wszystko, nie tylko on go napędzał. Jeszcze nie wiedział co to takiego, zapomniał, ale dawno tak się nie czuł.
Suzh odruchowo osłonił się energetyczną tarczą, w ostatnim momencie ułamek sekundy później a mógł oberwać, niestety kolejny strzał dosięgnął go. Fenn zasyczał cicho z bólu.
- Tak pogrywacie? Trzy karabiny na raz? - powiedział do siebie.
Lewą ręką odwiesił karabin spowrotem na pas z tyłu pleców, a prawą sięgnął po miecz. Pół sekundy później znów uruchomił silniki pancerza by dolecieć do przeciwnika na środku grupki.

NIGHT I BIX

Night rzucił granat w tłumek wrogów, jaki zbierał się w śluzie, starając nie uczynić Bixowi krzywdy. Prościej jednak powiedzieć, niż wykonać… i po części się udało. Granat poleciał praaaaaawie tam, gdzie powinien, po czym nastąpiła eksplozja, kosząc dodatkowo wiele osób w ciasnym pomieszczeniu odłamkami. Czy i “Młotkowi” się oberwało? Tak na obecną sekundę strzelec nie był tego w 100% pewny.

Bix… spudłował. Czy pośliznął się na kałuży juchy na podłodze, czy tam krew mu gębę zalała po otrzymaniu odłamka w czoło(!), nieistotne. Ważne, że spudłował. A ci opancerzeni skurwiele wytrzymali potraktowanie granatem, robiąc sobie teraz z wielkiego mięśniaka tarczę strzelniczą. Otrzymał postrzał w łepetynę i brzuch, trzecia wiązka plazmy okazała się na szczęście niecelna. Nie było z nim dobrze, oj nie było, wcale nie był taki nieśmiertelny, jak to przed chwilą ryczał. Właściwie, to był o krok od wykończenia.

Przestrzeń wypełnił huk i multum uderzeń, jak podczas gradobicia. Twarde odłamki z chrzęstem wpijały się w poszycie śluzy, gniotły i odkształcały materiał pancerzy, szukając mięsa. <Targeted Area - Positive> Mignęło na chwilę przed oczami strzelca. W dole niewielki napis udzielał informacji o procentowym odchyleniu. Dla maszyny mieścił się w normie, rzeczywistość kierowała się swoimi prawami. Mężczyzna ujął mocniej broń. Wymierzył przed siebie, zapierając nogą zakroczną. Przygotował się na solidny odrzut, który przez najbliższe chwile wytrwale będzie dążył do przestawienia mu barku. Nacisnął spust w trybie auto, zsyłając destrukcję na zgromadzonych we wnętrzu śluzy. Nikt nie jest nieśmiertelny. Jego karabin mógłby o tym opowiedzieć, choć wolał milczeć. Tłumik dźwięku wprowadzał w zabijanie element surrealizmu i gdyby nie napór kolby na ramię Night sam miałby wątpliwości, dlaczego oni krzyczą, przewracają się. Skąd wytopienia w napierśnikach, palące rany. Zupełnie bez powodu.

Bix zrobił niepewny krok, potem drugi, zamroczyło go porządnie, jak w dziesiątej rundzie walki o mistrzostwo sektora. - Pierdolce! Plazmą Bohatera? Ja wam kurwa dam plazmę...
Zamachnął szeroko zębatym ustrojstwem, odpędzając się od reszty, tarczą rzucił w najbliższego, nie tyle celując co po prostu odrzucając balast. I zaczął wiać.
Jedyne co zrobił wiejąc to zerwał i rzucił na glebę torbę z granatami, po czym na łeb na szyję zaczął dawać dyla, po drodze zgarniając zaskoczonego Nighta. Gdy byli już poza linią strzału uśmiechnięty krwawo mięśniak otworzył wielką grabę pokazując co zabrał ze sobą...
- Zatkaj kurna uszy...

 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 08-04-2017 o 19:38.
TomaszJ jest offline