Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 22:30   #86
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Po dziwacznej scenie na schodach, i wyjaśnieniu, co do wyjaśnienia było, Isabell zaprowadziła Nash do jednego z pokoi na pięterku… który najpierw sprawdziła z pistoletem w dłoni, na szybko zaglądając w różne zakamarki, żeby nie było czasem jakiś przykrych niespodzianek w nieodpowiednich momentach. Zamknęła drzwi od pokoju na klucz, zatarasowała je nawet małą szafką, po czym rozejrzała się i podobnie po łazience.

- Wygląda czysto - Powiedziała kobieta, po czym odwiesiła swój karabin blisko prysznica, tak na wyciągnięcie ręki. Podobnie postąpiła z pistoletem, schowanym już do kabury, który wraz z pasem przewiesiła na samej ściance kabiny prysznicowej. Miecz ściągnięty z pleców oparła o jedną ze ścian, po czym zaczęła powoli rozpinać swój pancerz, co pewien czas zerkając na swoją towarzyszkę. A sądząc z lekkiego drżenia jej dłoni, albo była nerwowa, albo… podniecona? A może i jedno i drugie?

Pokój różnił się diametralnie od tego, do czego Ósemka przez ostatnie lata przywykła. Nie straszył oczu sterylną bielą ścian, wystrój wybiegał poza rzucony na ziemię materac i jarzeniówkę zamontowaną w suficie, daleko poza zasięgiem rąk więźnia. Miał też okna, przez które do wewnątrz wdzierało się światło dnia, wraz z widokiem na zieleń dżungli, niebo i słońce. Pod ścianami stała kolekcja szaf, szafek i szafeczek, teraz rozbebeszonych i wypluwających na podłogę plątaninę wszelakich ubrań. Najbardziej jednak Parchowi spodobały się łóżka, takie prawdziwe - z poduchami, narzutami, kocami, prześcieradłami i tym wszystkim, co na porządnym meblu wypoczynkowym znaleźć się powinno.
- Zdefiniuj czysto - Obroża odezwała się za kobietę, gdy ta szybkim krokiem przeszła przez pomieszczenie, wchodząc od razu do łazienki. Po drodze tylko tęsknym spojrzeniem omiotła meble, lecz szybko prychnęła, ładując się od razu pod prysznic w pancerzu. Karabin zostawiła przy wejściu, pospiesznie odpięła kolekcję granatów i dorzuciła na kupkę przy progu. W to samo miejsce poleciał krótki gnat.

- Nie ma żadnych pieprzonych potworków - Odpowiedziała Black05, mocując się z kolejnymi zapięciami pancerza, i ten w końcu wylądował na podłodze. Następnie przyszła kolej na buty, kombinezon więzienny, i w końcu była już w samej bieliźnie. Spojrzała na kobietę w kabinie.
- Syfisz strasznie tym błotkiem… no ale chyba już się spłukałaś - Stanęła w końcu za nią w kabinie, a dłonie Isabell objęły Nash w pasie - Wyciągamy Cię z tej konserwy? - Zamruczała.

Skrzek potwierdzenia utonął częściowo w szumie lejącej się spod sufitu wody. Spływała po rudych włosach, piegowatej skórze i ciemnym pancerzu, zmywając pozostały po wizycie w kanałach, cuchnący osad. Ósemka robiła bałagan, ale specjalnie jej to nie obchodziło. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się pod nosem, bardziej widząc niż czując ruch za plecami, a także ręce błądzące po okolicach talii. Odkleiła łapę od wyłożonej jasnymi kafelkami ściany, przenosząc ją na okolice kołnierza. Kliknęło zapięcie, potem drugie i jeszcze jedno, a ciężki element ochronny wyleciał z kabiny, lądując z łoskotem na panelach w pokoju obok.
Naraz obróciła się na pięcie, stając twarzą w twarz z Krunt. Posłała lewą brew ku górze, przyciągając kobietę do siebie i zamykając w ciasnej obręczy wciaz pancernych ramion. Próbowała coś powiedzieć, lecz powietrze zamiast słów przeszedł tylko niski warkot, pasujący do głodnego spojrzenia. Isabell za to nie miała zamiaru niczego mówić. Zamiast tego, ujęła twarz Nash w dłonie, po czym złożyła na jej ustach pocałunek. Najpierw delikatny, ulotny, ledwie skubnięcie warg, po chwili jednak o wiele bardziej gorący, i odrobinę chaotyczny. Całując ją, szarpała się nieco z resztą ubioru Black08, chcąc ją z niego wyswobodzić. Przeszkadzały jej w tym ręce drugiego Parcha, zachłannie wodzące po odsłoniętych plecach i karku, by w finalnej fazie skupić uwagę na dole. Złapały za mokre pośladki, wpijając się w miękkie ciało i przyciągając je do siebie.
Nash przyjęła pieszczotę chętnie, od razu przechodząc do kontry. Całowała zachłannie, agresywnie, smakując oddech blondynki i przygryzając jej dolną wargę.
- Och! - Jęknęła kobieta w przerwie między pocałunkami, po czym zaśmiała się gardłowo, na nieco bardziej stanowcze postępowanie z jej osóbką. Udało jej się w końcu jakoś rozpiąć górę Nash, odsłaniając dwie apetycznie wyglądające, nagie półkule. Błysnęły oczy Isabell, i po złożeniu kilku namiętnych pocałunków na ustach Nash, ześliznęła się nieco w dół jej ciała, całując, lekko kąsając i liżąc piersi towarzyszki.

U góry usłyszała pełen zadowolenia pomruk, ręce Black 8 przygarnęły jej głowę do odkrytego torsu, wplatając palce we włosy. Chwilę tam grasowały, błądząc zawzięcie po potylicy i badając zwodniczo delikatnie tył karku. Przesunęły się ku górze, okrążając kości policzkowe i skronie. Stała wyprostowana jak struna, sapiąc przez nos i wydając z siebie monotonny, chrypiący dźwięk nasycony satysfakcją. Pomagając sobie zębami, pozbyła się rękawic, dzięki czemu zniknęła ostatnia bariera dla dotyku. Kolejne elementy pancerza przeleciały przez łazienkę, a Nash w tym czasie przechyliła nieznacznie tułów, skupiając uwagę rąk w podobnym rejonie co Krunt. Jednym szarpnięciem pozbyła się stanika, nie patrząc że rozrywa materiał, miast go rozpiąć. Chwyciła jej piersi od dołu, ważąc je w dłoniach. Badała ich ciężar, sprężystość. Kciukami drażniła sterczące, mokre od wody sutki i spod przymrużonych powiek spoglądała na pracujące zawzięcie usta… które w końcu zeszły niżej, a sprawne dłonie zsunęły spodnie Nash w dół, i te wylądowały na kostkach Black05. Usta i język zataczały małe okręgi po brzuchu kobiety, wokół pępka, a potem niżej i niżej, jednak chyba się z nią drażniła, omijając jej myszkę, pieszcząc wokół niej. Isabell pomogła ściągnąć jej buty i pozbyć się do końca spodni, po czym klęcząc przed kobietą, rozchyliła dłońmi nieco jej nogi, a same dłonie prześliznęły się na pośladki Nash, lekko je ugniatając.
- Pachniesz słodko - Szepnęła, z nosem w jej kroczu, po czym zachichotała. Sama Black08 wyczuła zaś oddech prosto na swym kwiatku, co już samo w sobie doprowadziło ją do lekkich dreszczy. Po chwili zaś wpiły się tam w nią łapczywe usta.

Ruda potylica z hukiem przydzwoniła w kafelki, reszta ciała się naprężyła, a pomruk przeszedł w głośnie westchnienie. Dyszała przez uchylone usta, poddając się pieszczotom ze wzrokiem wbitym w sufit. Każdy dotyk i liźnięcie przeszywał mięśnie prądem, biodra wypychały się do przodu. Lewa noga wylądowała na krawędzi wanny, ułatwiając kochance dostęp i zwiększając pole manewru.* Do ust i języka dołączyły z kolei szybko sprawne paluszki, które najpierw delikatnie przesuwały się po obwodzie, stymulując samym dotykiem, gdy zaś Nash zaczęła bardziej pojękiwać, wśród coraz intensywniejszych harców języka Isabell, jeden z owych paluszków wniknął w głąb. Powoli, choć stanowczo, zagłębił się w ciele prysznicowej kochanki, dodatkowo wywołując fale rozkoszy.
Macające na oślep ręce Ósemki zwaliły z półki masę kosmetyków, łapiąc śliski rant dla utrzymania lepszej równowagi. Chrypiała głośno, zgrzytając do kompletu zębami. Przez jej ciało przeszła pierwsza fala dreszczy, potem kolejna. Wolną dłoń położyła na blond głowie, dociskając ją do podbrzusza. Trwała tak, zawieszona w malignie, łapiąc spazmatycznie powietrze i zaciskając puslacyjnie mięśnie na penetrujących ją palcach.
Stała tak dłuższą chwilę, uspokajając oddech i tętno, zaś resztki spełnienia napełniały kończyny ołowiem, odejmując chęci do poruszania się gdziekolwiek. Osunęła się po ścianie, z mokrym chlupotem siadając na podłodze, tuż przed Krunt. Zamruczała gardłowo, czule odgarniając jasny kosmyk z jej twarzy i zawinęła go za mokre ucho. Z uśmiechem podniosłą rękę, zataczając palcem koło. Gest zamiany był raczej zrozumiały. Dla ponaglenia pocałowała śliskie usta, przygarniając ich właścicielkę do siebie.

Isabell po odwzajemnieniu pocałunku, pochwyciła czule dłonie Nash w swoje, po czym spojrzała jej z miłym uśmiechem w oczy. Klęcząc przed nią, z zaciśniętymi kolanami odezwała się szeptem:
- Nie byłam z Tobą całkiem szczera, nie wiesz czegoś, co wyjaśni sytuację na schodach... - Puściła jej dłonie.

Wzrok Isabell skierował się w dół własnego ciała, lekko rozchyliła uda, a wtedy naprężona zawartość kobiecych majteczek nieco podskoczyła w górę. Zdecydowanie znajdowało się w nich więcej niż powinno, i zdecydowanie jak najbardziej gotowe do akcji. Sama Black05 odwróciła szybko wzrok gdzieś w bok, a jej usta przybrały kształt poziomej linii. Oczekiwała reakcji Black08, a być może… i ciosu w twarz? Nie byłby to pierwszy raz.

Kopara Ósemki opadła do parteru i gdyby nie zawiasy, szczęka wylądowałaby na glebie, a wraz z nią posypałyby się zęby, niczym z drzew jesienną porą. Wybałuszyła oczy, wodząc nimi od krocza do twarzy Krunt, a wyraz piegowatej gęby nie należał do szczególnie mądrych, albo bystrych.
-E..eee-e…? - wydobyła z siebie pytające stęknięcie, by sekundę później sie rozkaszleć. Splunęła zaraz na łazienkowe płytki, obserwując kątem oka jak biały glut flegmy spływa po równie białej powierzchni. Trafiła się jej laska z bonusem, tego sie nie spodziewała, w życiu!
- Zaskoczenie - wystukała szybko na Obroży, widząc minę drugiego Parcha. Zamknęła usta, układając je w twór uśmiechopodobny. Wolną ręką ujęła ostrożnie jej brodę, obracają całą blond głowę w swoją stronę. Drugą łapą przebierała po holokawiaturze zaś lektor przekładał pisane w pośpiechu litery na dźwięki - [i]Było powiedzieć. Kurwa. Nie ma problemu. Muszę to przetrawić. Przyzwyczaić. Przygotować. Jest ok. Ale to na następny CH. Bo to będzie dłuższa sprawa. Nie na szybko. Nie masz się czego wstydzić -wzruszyła ramionami gdy syntezator przestał nadawać. Szybko i w ciszy ubrała się, pakując na grzbiet pancerz w trybie ekspresowym. Nienawidziła być zaskakiwana.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 08-04-2017 o 22:35.
Zombianna jest offline