Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2017, 15:23   #147
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Nightfall strzelił serią, ale jedynie zadzwoniło po pancerzach wrogów, nie czyniąc im widocznej krzywdy... oni odpowiedzieli ogniem i na szczęście nie trafili, a jedna wiązka przeleciała niebezpiecznie blisko tuż koło jego głowy. Strzelec wpakował się do warsztatów, a tuż za nim wbiegł tam na całe szczęście również Bix. Zamknęli czym prędzej za sobą solidne drzwi, blokując je na panelu, po czym byli chwilowo bezpieczni.

Alex Paddock natychmiast zajął się ranami Bixa, widząc w jakim opłakanym stanie jest mięśniak. W ruch poszedł Medkit, Fast-use, ale miejscowemu grubasowi z nerwów za bardzo trzęsły się chyba ręce, naszpikował bowiem “Młotka” chyba z 6 razy wszelakim ustrojstwem, efekty leczenia były jednak mizerne.

[MEDIA]http://img07.deviantart.net/396f/i/2016/110/b/8/drug_dispenser_by_ianllanas-d9znb8x.jpg[/MEDIA]

W tym czasie zaczęło się coś dziać przy drzwiach… jakieś chrobotanie, stuki, syczenie? Night, Eddy, i anonimowy mięśniak, co wcześniej się chyba okładał z Bixem, spojrzeli po sobie, potem po drzwiach, i skierowali lufy karabinów w źródło swych obaw…

Fenn odpalił Jetpack, wywołując małe zamieszanie wśród trzech bezpośrednich adoratorów jego skromnej osóbki, po czym od nich odleciał… zarabiając kuksańca w nogę. Wróg, który wcześniej był oszołomiony po spotkaniu ze ścianą, tym razem już był w pełni sprawny, i wystrzelił do lecącego mężczyzny, niecelnie. Sam Finn, pędzący na kolejnego, rannego w nogę, również napotkał sprzeciw w postaci wiązki plazmy, która… przeleciała między jego nogami. Same z kolei cięcie mieczem zostało zbite owym karabinem. Ech, marność nad marnościami… znalazł się ponownie przed drzwiami prowadzącymi w kierunku pomieszczeń, w których mieszkał, toteż zniknął szybko w środku.

- Dobra kurna bo rozbabrzesz jeszcze bardziej - nerwowo rzucił Młot i porwał z półki antyseptyk w postaci butelki miejscowego bimbru i natychmiast zastosował wewnętrznie - Uhh, od razu lepiej. Mocna paździerz, z czego wy to pędzicie? Lezą tu?
Wygląda na to że wrogowie rzeczywiście tu leźli. Jeżeli spróbują się przepalić, Młotek pozna to na kilometr, codziennie miał do czynienia z przepalanymi grodziami. Póki co jednak złapał za zamkniętą beczkę oznaczoną jako "odpady metalowe" i uniósł nad głowę gotów cisnąć ją w każdego kto przejdzie przez drzwi. To, że od owego dźwigania przynajmniej jedna rana sklejona medkitem zaczęła znów cieknąć było mniej istotne.

- Macie fajki? - Night wymienił ogniwo zasilające w broni, przeskoczył ladę i zajął stanowisko strzeleckie w głębi pomieszczenia. Lady w sklepach z bronią, jak i te w barach, zwanych pieszczotliwie mordowniami na jego rozum powinny zostać specjalnie wzmocnione, choć tutaj chuj wie, pewnie wcale. - To co panowie, przyjdzie zwijać interes. Zamiast ochronę, było rozstawić po stacji kukły z syntplexu. Na jedno wychodzi, a ile tańsze utrzymanie.
Rozglądał się, czym by się tu jeszcze dozbroić. Przy okazji wypatrywał dróg awaryjnej ewakuacji, jak kanały wentylacyjne, czy z dużo mniejszym entuzjazmem zsypy na odpady.

Fenn oparł się plecami o grodzia pokoju lewą ręką blokując je na panelu kontrolnym. Westchnął ciężko. Musieli być uzbrojeni w rękawice bojowe, noga w którą został uderzony bolała, pancerz był cały, ale jak nic do oparzeniach na plecach dołączyło jeszcze rozcięcie na nodze, albo porządne obicie, siniak na pół uda.
Uśmiechnął się do siebie. Tak, brakowało mu tego. Iskra niebezpieczeństwa, nie pewność kolejnej minuty….. no i cygara w ustach. Jak mógł wytrzymać 5 lat bez tych emocji?
- Komputer. - przywołał program zbroi - Ścieżka szósta.
- Tak jest. - odezwał się komputera po czym w zbroi zaczęła rozbrzmiewać muzyka. Jeden członek jego dawnego oddziału pokazał mu ten kawałek (i kilka innych) a Fenn od razu zgrał go do pancerza. Zaczął tupać lewą nogą w rytm.

- Brayde. Słyszysz mnie? - nie kłopotał się wyizolowaniem z mikrofonu swojego głosu, przez co w słuchawce było także słuchać tę piosenkę - Odbiór. Czy mnie słyszysz?

- Tak, słyszę, jesteś cały? - Wysapał w komunikatorze mężczyzna - Ja oberwałem, ale jakoś się trzymam… reszcie się nic nie stało. Jesteśmy w trzecim pomieszczeniu od spa, a Ty?

- Bywało gorzej. Jestem u siebie, zamknięty i odcięty. - w czasie jak rozmawiał zajmował się też czym innym - Potrzebuję dywersję, cokolwiek co ich zajmie. Najlepiej było by ich wziąć w dwa ognie. I do cholery jakieś kamery na korytarz powinny być…

W tym czasie rozejrzał się po pokoju szukając czegokolwiek. Ale jedyne co przyszło mu do głowy sensownego do użytku znajdowało się w szafie. Odwiesił miecz z powrotem na plecy i podszedł do niej by ją otworzyć. Przyjrzał się jeszcze raz skrzyni w środku. Odsunął się na bok i wyrzucił ją na zewnątrz powodując tym jednocześnie dość głośny huk. Teraz musiał ją jeszcze przewrócić na drugą stronę. Po chwili mocowania się w końcu przewrócił ją dnem do podłogi. Podszedł do jej panelu żeby włączyć silniczki grawitacyjne, gdy te zaczęły bezgłośnie działać skrzynia uniosła się parę centymetrów nad ziemię. Zwykłe udogodnienie do transportu, a jakże mu się teraz przyda. Ustawił skrzynię wprost naprzeciw drzwi, chwycił w prawą rękę karabin i czekał.

- To jak będzie? Jesteś w stanie to załatwić?

Czegoś mu brakowało, dopiero teraz to zauważył. No tak! Gdzie jest Pok? Pewnie znowu polazł do kuchni podjadać. Oby nic mu się nie stało, bo wściekły kucharz to najmniejszy z jego kłopotów teraz. No cóż, później będzie go szukał, teraz ma inne zmartwienia.

~*~*~

Dosyć potężna eksplozja, wysadzająca drzwi do warsztatów, zmiotła falą uderzeniową Bixa w tył razem z Alexem Paddockiem. Night miał nieco więcej szczęścia, osłonięty stołem, nie odczuł tego tak mocno, choć kawał blachy, przelatujący blisko jego twarzy, mógł świadczyć o nieco innych uczuciach, jakie teraz w nim panowały. Eddy Padock, oraz tutejszy mięśniak, mieli z kolei trochę gorzej, gdy przez sporą wyrwę w drzwiach, coś z sykiem wleciało do środka, po czym przypieprzyło w ścianę, zasypując ich odłamkami, przez co obaj zawyli z bólu. Te sukinsyny na zewnątrz miały mini-granatnik?
 
Cai jest offline