Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2017, 22:04   #150
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Becky, Bix, Isabell, Nigtfall


Pierdolnęło.

Nie, nie eksplodowało, nie pieprznęło. Pierdolnęło tak potężnie, że aż najbliższą okolicą zatrzęsło, a po pięciu frajerach oblegających grupkę w Warsztacie niemal nic nie zostało. Cały korytarz osmalony, duża dziura w podłodze, jakieś rozsmarowane resztki na ścianach, kawałek dłoni, fragment kombinezonu bojowego, powyginany, do niczego nie nadający się karabin… jakaś zdeformowana noga.


Isabell i Becky, schowane za rogiem, zatykające uszy, uśmiechnęły się wrednie do siebie. Nie trzeba było poprawiać żadnymi seriami z karabinów, nie trzeba było się już przejmować wrogami, ci bowiem przestali w jednej chwili istnieć. Masa granatów wpakowana w but Macolitki, celnie rzucona na sam środeczek grupki napastników, spełniła ponadprzeciętnie swoje zadanie. Kuśtykająca Isabell ruszyła przodem przez pobojowisko.
- Macie za swoje sukinsyny! - Krzyknęła zadowolona.

- Isabell?? - Rozległo się z głębi warsztatów. Rozpoznała ten głos od razu. Nightfall.
- Night! - Pisnęła ucieszona dziewczyna.
- Iss! - Mężczyzna również nie krył radości, choć jednocześnie i był zaskoczony tutaj jej obecnością. W końcu kazał jej się trzymać od tego całego rabanu z daleka… no ale jak tu być złym w takiej sytuacji na tą małą piromankę?

Becky, Bix, Nightfall i Isabell. Załoga Fenixa powoli się łączyła, jakoś to będzie, przechodzili już wspólnie przez gorsze tarapaty… brakowało jeszcze Doca, Vis, no i Leeny, oni jednak pewnie też się już niedługo znajdą, a wtedy wspólnymi siłami będzie o wiele łatwiej rozprawić się z napastnikami w bazie.
- Użyłyśym buta, jako pojemnika na granaty - Powiedziała nieco dumnie Macolitka, po czym ściągnęła drugi, odrzucając go gdzieś niedbale w bok. Chyba ją denerwowało te kuśtykanie tylko w jednym…
- Fajno, że nic wam nie jest - Odezwał się Bix, potrząsając łepetyną, by dojść do siebie po fali uderzeniowej kolejnej eksplozji, którą odczuł na swej makówce.

- Dobra panie i panowie, to jaki teraz macie plan? - Odezwał się Alex Paddock, z Eddym i tutejszym mięśniakiem, wpatrującymi się w załogantów Fenixa.





Doc, Vis

Bullit wycofał się wraz z Lexi z dala od okolic kuchni i wspólnego pomieszczenia bazowego. Nie był pewny, co ich tam czekało, a sądząc po odgłosach, tam właśnie przebywały te szumowiny, atakujące siedzibę Crazass’a. Nie miał ochoty na ogień krzyżowy z drzwi obu pomieszczeń przed sobą, do tego jakiś sukinkot mógł ich pozycji dosięgnąć granatem, lepiej więc jednak było najzwyczajniej w świecie wycofać się na bezpieczną odległość… i szczerze powiedziawszy, Dave nie wiedział, co robić dalej. Lexi nie była zbyt wielką pomocą, co samo w sobie było dosyć dziwną sprawą. Nie posiadała info o tym co się działo w bazie, nie proponowała jakiś konkretnych działań, czyżby… czyżby… myślenie nie było jej mocną stroną?

Spojrzał na kobietę, jakoś tak mierząc ją wzrokiem z góry do dołu.
- Co?? - Spytała ta, zdziwiona jego zachowaniem.
- A nic... - Zaczął Bullit i…

- Doc!! - Znajomy głos, w korytarzu, od strony głównego hangaru - Doc... - Dodała już ciszej Vis, biegnąc w jego stronę, z karabinem w dłoniach, pistoletem i dwoma granatami u pasa. Wpadła mężczyźnie w ramiona, po czym zaczęła płakać. Tak po prostu. Tuliła się do niego mocno, i szlochała na całego. Musiały ku temu być powody, coś poważniejszego, niż jedynie radość z powodu odnalezienia go. Coś, coś o wiele poważniejszego...





Fenn

Przygotował się do dalszego działania, czekając na znak o dywersji od swojego znajomka, gdy przy drzwiach,za którymi znajdowali się potencjalni wrogowie, rozległo się dziwne chrobotanie i jakiś syk. Keetar chwycił mocniej karabin, celując w drzwi, gotowy pchnąć szafę w ich stronę nogą… nie weszli jednak, a sygnał od Brayde’a nie nadchodził. Co się do cholery działo?

I nagle na panelu sterującym drzwiami zapalił się czerwony sygnał. Zablokowali je od drugiej strony?? Do tego pojawiły się odgłosy syczenia… zamknęli go w środku, zaspawali??






Wszyscy

W głośnikach znajdujących się w wielu miejscach bazy, rozległy się jakieś trzaski, piski, i w końcu odezwał się w nich chropowaty, nieprzyjemny głos:

- Tu Kapitan Rhieff do mieszkańców bazy i załogi Fenixa, mam dla was ważny komunikat… jak się nazywasz? - Głos zwrócił się do kogoś, chyba w pobliżu mikrofonu - Jak się nazywasz i kim jesteś?!
- Max… Max Larocca… obsługa hangaru...
- Co teraz robię?
- Warknął głos.
- Przy… przystawiłeś mi… pistolet.. do głowy...

Rozległ się wystrzał, oraz piski i krzyki przerażenia znajdujących się w pobliżu osób.

- Zamknąć się! - Ryknął chyba w ich stronę Rhieff, po czym kontynuował przekaz - Moi ludzie kontrolują bazę. Wielu mieszkańców jest zamkniętych w różnych pomieszczeniach, bez możliwości szybkiego wyjścia. W każdej chwili możemy im wyciągnąć z owych pomieszczeń powietrze i zdechną. W każdej chwili mogę zabić kolejnego zakładnika. Załoga Fenixa ma się zjawić w głównej sali w ciągu dwóch minut. Czekam na Doktora Bullita, Strzelca Nightfalla, Inżyniera Uchu, Pilotkę Becky. Mam waszą Kapitan, jeśli nie przyjdziecie w ciągu 2 minut, to ją wezmę do mikrofonu, zrozumiano?? Dwie minuty!! - Warknął typek, po czym przekaz się zakończył.







.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 09-04-2017 o 22:07.
Buka jest offline