Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2017, 23:16   #153
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Opuściwszy loch, w którym miał okazję choć krótko odsapnąć bo forsującym biegu powrotnym z areny Olaf spojrzał wysoko na skalną ścianę Wodnego Kryształu. Towarzysze pośród Lisów udali się do karczmy, zaś krasnolud udał się w górę. Tam na podciętej skalnej półce, pokonawszy wiele setek wąskich schodów, odnalazł świątynię Grungniego. Na pierwszy rzut oka budowla umieszczona w pionowej skale nie budziła zaufania, ale każdy krasnolud lub inżynier po chwili dostrzegał ogromne, stalowe kotwy utrzymujące całość na swoim miejscu. Płaska elewacja budynku ozdobiona była wizerunkiem kilofa, pod którym znajdowała się brama podparta solidnymi stemplami.

Olaf wstąpił do świątyni, w przeznaczonym do tego miejscu zapalił świecę i ruszył dalej ku prezbiterium. Nie odbywało się żadne nabożeństwo a jedyną widoczną osobą był starzec stojący na apsydzie. Na widok Feilana uśmiechnął się serdecznie.
- Witaj, ojcze - zaczął młodszy krasnolud, lecz tamten wszedł mu w słowo.
- Nie strzęp języka. Wyglądasz jak wrak. Natychmiast do kwater, nie możesz tak chodzić po mieście nawet w czasie wojny.

Dalej były drzwi, korytarz i wiele innych, kolejnych drzwi. Po godzinie siedział Olaf na niskim stołku w pokoju proboszcza.
- Więc byłeś tam? Dobrze słyszeliśmy?
- Gdzie?
- Na mieście się mówi, że kapłan z daleka przybyły ruszył w grupie Lisów ratować cywili. Nie wkurzaj mnie. Myśl!
- Tak, znaczy… To ja. Nie zrobiłem wiele.
- Zdarzyła się manifestacja Wszechstwórcy.
- Tak.
- Podobno wśród wskrzeszonych były dwa orki i dwa gobliny.
- Prawda. Pilnowałem, by wszyscy zdążyli zejść w kanały.
- Niezwykłe. Nie tylko, bo są wśród odratowanych zielonoskórzy. O ile to faktycznie moc nowej Walkirii, a nie jednorazowy cud. Masz, zjedz coś - powiedział wielebny Bofur wyciągając dłoń z suchym chlebem i kostką sera.
- Dziękuję, wielebny. - Żuł jedzenie krótką chwilę.
- Odpocznij, dużo przeszedłeś. Rano stawisz się na jutrzni. Z boskim uderzeniem.

Olaf zasnął jak dziecko na sienniku w małej celi. Rano obmył twarz, przywdział naprawioną poprzedniego dnia tunikę i boso ruszył do kościoła. Tam, przy pełnym prezbiterium złożył śluby kapłańskie. Śpiewane głośno chorały niosły się daleko wśród skał kopalni Złotych Lwów. Na końcu ceremonii proboszcz zakomenderował krótko.
- Teraz udasz się z wszystkimi na śniadanie i zaczniesz ćwiczenia. Musisz przyswoić wiele informacji w krótkim czasie. Po wieczornych modłach zjawisz się w mojej celi - zakończył, a pojedynczy głos parsknął cicho.

Między pobieraniem kolejnych nauk Feilan ledwo łapał oddech, zmieścił się jednak w czasie także z wizytą u kowala i uratowanego z areny maga, Bjorfa. Z nabytymi przedmiotami poleconymi przez mentorów powrócił do kościoła. Tam modlił się długo choć myślami uciekał ku lśniącemu czerwienią kryształowi i uwięzionemu weń królowi Jerzemu.

W celi wielebnego Bofura odbył długą rozmowę, z której wyszedł bogatszy o wiele rad i wskazówek dotyczących kaplic i kościołów w Mystii. Wiele z nich kryło sekrety, które odnalezione mogłyby przechylić szalę zwycięstwa na stronę oblegających stolicę ludzi. Inne wymagały troskliwej opieki ze względu na ich znaczenie dla wiernych. Najważniejsza pośród wszystkiego mogła okazać się jednak pewna księga ze świątyni stojącej przy samej bramie miasta.
- Przybyłem tu, o wielebny, gdyż gnała mnie wizja króla uwięzionego w krwistoczerwonym krysztale. Do teraz nie wiem co to może oznaczać.
- Z tego co wiemy twoją wizję należy odczytywać dosłownie. Nie dziw się. To jest możliwe, choć niełatwe. W dodatku plugawa to wiedza, jakby magia sama w sobie nie budziła odrazy. Mieliśmy o tym słowo pisane w kufrze zakazanych ksiąg w kościele Grungniego Niewzruszonego Muru.

Gdy spotkanie dobiegło końca opuścił świątynię w Wodnym Krysztale i wyszedł na wąskie ulice. Dalej Olaf swoje kroki skierował ponownie do domostwa Bjorfa, chcąc załatwić na spokojnie wcześniej pominiętą sprawę.
 
Avitto jest offline