09-04-2017, 23:39
|
#281 |
| - Yyy, skoro nie wiadomo skąd się wziął, to skąd pewność, że jest z terenów dzikich? Jakoś Liski chyba nie zabieraliśmy z lasu, z kurnika czy z jakiego zoo - prawię farmazony do Yuteala i nie podążam za jego wnioskowaniem w sprawie zmiennokształtnego.
Dobrze, że coś poszło dalej, choćby miał to być postój u małpoludów. Co prawda mogłabym pilnować i dowodzić dalej na statku pomimo braku formalnego tytułu, ale pod wpływem różnych osobistych czynników wrodzona złośliwość wzięła w tym momencie nade mną górę.
- Nie upieram się, bym ci asystowała, gdybyś nie chciał, ale jakby co, będę w pobliżu. No i myślę, że We nadawałby się idealnie do pilnowania statku. Pod warunkiem, że po drodze jego dupę chroniłaby jego własna kobieta, heh - rzucam na odchodnym dwie uwagi, pierwszą gnuśną, a drugą złośliwo-cyniczno-szyderczą, przy której odchodzę od Yuteala i idę się przejść po statku. Nie obchodzi mnie w tym momencie, czy do uszu We dochodzi moja szydera czy też nie. W tym momencie mało kto mnie w sumie obchodzi. Może słyszał, może nie... w sumie był niedaleko, ale ten tylko na chmury się gapi i nic innego nie robi. Zresztą chuj z tym, idę pomóc przy cumowaniu statku.
Tylko mam wrażenie, że co niektórzy spodziewają się, że lada moment zmienię się w potwora i pożrę kogoś żywcem. Może mają rację. Pewnie nie jestem tak naprawdę mile widziana, tylko nikt mi tego nie powie, żeby mi się nie narazić.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania.
Ostatnio edytowane przez Ryo : 09-04-2017 o 23:41.
|
| |