Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2017, 16:10   #149
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kapłan przetarł dłonią twarz jakby chciał się dobudzić -Dopóki wykonujesz bezpośrednie polecenia od rycerzy powinnaś zdawać raporty. To dość nietypowa sprawa, bo choć dotyczy konkretnie twojej osoby, może mieć wpływ na wiele innych, oczywiście jeśli faktycznie masz odegrać ważną rolę w tym wszystkim. Sam nie wiem, ja bym chyba poinformował kogo trzeba. Masz z Augustem dobry kontakt. On wie o tym wszystkim?- spytał.
Skinęła mu głową. Jego słowa sprawiły, że wyzbyła się wątpliwości.
- Tak, sir August wie o wszystkim z wyjątkiem listu i snów - odparła w końcu. - Dziękuję ci za rozmowę. Nieco mi lżej, choć głupio mi, że cię tym obarczyłam.
-Daj spokój…- rzekł wstając od krzesła -To moja misja. Nieść dobre słowo nie tylko rolnikowi, czy mieszczanom. Każdy z nas potrzebuje czasem porozmawiać i znaleźć kogoś zaufanego, komu można opowiedzieć nieco więcej niż innym. Cieszę się, że mogłem się przydać. Gdy znajdę cokolwiek o Wzgórzu Berethina, od razu po ciebie poślę. Tymczasem śpij dobrze- skinął jej głową i wyszedł z celi Venory.

Paladynka bardzo chciała posłuchać się Albrechta i po prostu pójść spać. Nawet ułożyła się wygodnie na łóżku i przykładając głowę do poduszki zamknęła oczy. Jednak powieki, od razu same jej się otwierały, zupełnie jakby ktoś naładował ją ogromnym zapasem energii przez który w ogóle nie czuła zmęczenia. Było to dość irytujące.
Wstała z łóżka i uznała, że od razu pójdzie do swojego przełożonego. Wzięła do ręki oryginalny list oraz poczynione przez kapłana tłumaczenie, po czym wyszła ze swojej celi. Wyobrażała sobie, że August może się zdziwić jej prędkim powrotem do jego gabinetu.
Godzina jeszcze nie była tak późna, to też Venora nie miała większych oporów z wizytą u sir Augusta. Pokrzepiona słowami Albrechta stwierdziła, że słusznym będzie powiadomić o liście Morimonda przełożonym.
-Wejść!- krzyknął starzec, gdy Venora zapukała w jego drzwi. W środku zastała Augusta w towarzystwie Alberta. Gospodarz celi wyjrzał przez okno -Co cię do mnie sprowadza tak późno?- spytał nieco zdziwiony. Venora ufała zarówno jemu, jak i sir Albertowi, to też prędko opowiedziała im o tym co ją trapi, oraz pokazała przetłumaczoną wersję listu. Rycerz odczytał jego treść, wstał od biurka zagraconego mapami i dokumentami, wręczył list przyjacielowi i podszedł do okna, jak to zawsze miał w zwyczaju. Gdy Albert czytał w skupieniu, August milczał dając mu czas spokojnie przetrawić słowa Morimonda. Gdy w końcu dokończył czytanie, zawinął pergamin w rulon i oddał Venorze patrząc na nią zmieszanym wzrokiem.

-Co o tym sądzisz?- spytał Augusta, na co tamten tylko wziął głęboki wdech.
-Dziecko Rolands był ekscentrykiem, przecież wiesz... Nie brałbym tego za żaden pewnik. Nie śmiałbym podważyć prawdomówności Morimonda ale...-
-Ale na starość mu odbiło- wtrącił August przerywając w końcu ciszę. Rycerz odwrócił się w stronę panny Oakenfold -Nie jesteś już adeptem. Naszym celem jest walczyć ze złem w każdym miejscu świata i nie jesteśmy w stanie zabronić ci poszukiwań ukrytych kluczy, czy cokolwiek przyszykował dla ciebie Morimond. Powinnaś jednak wiedzieć, że to może być wymysł spaczonego zniedołężnieniem umysłu, a na miejscu odkryjesz, że tylko zmarnowałaś czas usiadł.
-Wiesz gdzie jest wspomniane w liście Wzgórze Berethina?- spytał Albert.
-Pierwszy raz słyszę o tym miejscu- odrzekł wzruszając ramionami -I jaki masz plan?- spytał po chwili Venorę.
Panna Oakenfold poczuła ukłucie zawodu i to pomimo tego, że przecież sama spodziewała się, że takie zdanie o tym będzie miał jej przełożony. Przyglądała się im wodząc wzrokiem to na Augusta to na Alberta.
Pokręciła głową.

- Nie sądzę, żeby oszalał. W każdym razie na pewno by nie kłamał - powiedziała spokojnie. W głowie na szybko zastanawiała się co im powiedzieć. Zdecydowała się podzielić wszystkimi swoimi spostrzeżeniami. - Wraz z jego śmiercią zaczęłam mieć dziwne sny. Zaczęło się to w noc przed wyprawą do Grumgish, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to się wiąże z jego śmiercią. Jedne sny były o końcu świata inne dotyczyły mojego wczesnego dzieciństwa, którego praktycznie nie pamiętam. Te drugie dały mi odpowiedź, że mój dziadek i sir Morimond znali się, a to, że ja zostałam przez mojego mentora "odkryta" i dostrzegł we mnie przyszłego paladyna nie było przypadkiem, jak to wcześniej zakładałam - westchnęła. - Myślę, że to miejsce, o którym pisze w liście, odwiedziłam w jednych z tych snów. Mój dziadek mnie tam zaprowadził kiedy byłam mała. Poprosił wtedy założyciela ich bractwa bym przestała mieć sny. A on zgodził się, lecz w zamian kto inny miał je mieć. I tą osobą był właśnie sir Morimond - znów spojrzała po swoich przełożonych. - Ja wiem jak to brzmi, ale gdyby nie moje niedawne wskrzeszenie to sama pewnie bym nie chciała tego brać na poważnie. Ale dziś jeszcze dowiedziałam się, że jestem obserwowana przez jakąś dziwną grupę, która wieszczy o końcu świata jaki przyniosą smoki i ich poplecznicy - sama słuchając swoich słów, nie była pewna czy sobie by uwierzyła. - Ale przecież w Grumgish druid wspomniał o portalach, do których nawet jego bestie boją się podejść, z Arthonem i Virgiem natrafiliśmy na przeklętą ziemię. Coś się wokół nas dzieje i nie jest to nic dobrego.

-Venoro…- rzekł August, podczas gdy Albert spuścił wzrok -Świat jest zepyty… My jesteśmy na to zepsucie ratunkiem. Walczymy nie tylko z bandytami i zarazami. W Krainach roi się od portali do Otchłani czy Piekieł. W krainach roi się od krwiożerczych smoków, potworów, bestii, kultystów i rzeczy, o których nawet sobie nie wyobrażasz. Idziesz drogą paladyna i to będzie odciskać piętno na twojej jaźni czy tego chcesz czy nie- mówił patrząc Venorze głęboko w oczy -Będziesz miewała jeszcze wiele snów, wiele razy poczujesz że masz misję i to dobre, bo jesteśmy istotami niosącymi swoją misję dla świata. Ta misja to krucjata przeciwko wszelkim przejawom zła…- podszedł do paladynki i położył jej dłoń na ramieniu -Chciałaś udać się w rodzinne strony. Jedź. Zobacz się z matką i ojcem. Pooddychaj powietrzem pachnącym lasem i łąkami a nie uryną z rynsztoku. A kiedy wrócisz obiecuję, że o tym pomówimy jeszcze raz- zaproponował chyba nie do końca dowierzając obawom Venory.
Paladynka spojrzała po mężczyznach z miną jakby chciała się nie zgodzić. Ale zrezygnowała. Zdawała sobie sprawę ze swojego braku doświadczenia. Uznała że skoro osoby, które mają za sobą więcej lat życia, a nawet większy staż w pełnieniu służby bogu niż ona sama żyła, to musiała im zaufać, choć jej własne przeczucia nie chciały się na to zgodzić.
- Tak - skinęła głową Venora, ale w głosie miała rezygnację. - Jutro więc wyruszę. Wrócę tak, żeby się przygotować na uroczystość - dodała i zabrała list. - Czy mogę jeszcze dowiedzieć się czegoś o tym kiedy miałaby się odbyć moja próba planokrwistości? - zapytała.
-Po ceremonii- odrzekł zwięźle Albert.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline