Ramirez od czasów gdy nieomal nie przeoczył bardzo, ale to bardzo niekorzystnych i wręcz krzywdzących zapisków takim malutkim druczkiem w kontrakcie małżeńskim, którego oczywiście nie podpisał (uff) zawsze dokładnie czytał już wszelkie pisma jakie miał podpisać. Tu jednak niczego się nie doszukał. Zwykły w miarę uczciwy kontrakt najemniczy. No i dobrze, że chociaż wynagrodzenie podane netto, bo jak jest brutto to widać na papierze kupę kasy, a do mieszka jak wpada to już jakoś dużo mniej wychodzi.
Nie przysłuchiwał się już zbyt uważnie rozmowom grupy, gdyż myślami był już zupełnie gdzie indzie. Co on będzie robił do świtu na tym zadupiu? Upić się czy może zrobić jakąś małą burdę? Na możliwość spotkania pięknych dam to raczej nie liczył.
Mimochodem usłyszał końcówkę wypowiedzi. Co...? Kot będzie jadł kota? toż to istny kani..., a przepraszam kotobalizm.