Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2017, 11:57   #119
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ahab miał wrażenie, że wilgotny piach oblepia mu oczy. Musiał jednak zwalczyć ogólny letarg i otworzyć je. Ktoś go szturchał. Znów ten przeklęty magus? Nie. Zapach oraz dotyk były znajome i wiele milsze. Powoli rozwarł powieki i półprzytomnie spojrzał na widmo Aryi. Poważną, choć urodziwą twarz oraz długie, ciemne włosy otaczało rozmyte halo.
Jak ja kurwa nienawidzę magów. Pewnie to cisnęło się na ustach, i przechodziło przez głowę Rewolwerowcowi gdy padł na ziemię. Ból jaki przeszedł jego ciało był niczym w porównaniu z urażoną dumą. Ciemność, która go ogarnęła nie przeszkodziła mu w myśli o tym jak posyła kulę prosto w tą uśmiechniętą gębę. Jedną za drugą aż z twarzy robi się pieprzony biszkopt.

Głos a potem symbol, a potem znów głos. Słowa, które wydawały się mu być znajome. To nie był dobry dzień na śmierć, tym bardziej że, gdzieś obok niego była ona. Ayra. Imię, które dźwięczało mu w głowie nie pozwoliło się poddać. Oddał jej nie tylko swoje serce, uczucia ale i życie w opiekę. Ona zrobiła to samo. Nie mógł jej zawieść. Nie odpowiadał przed sobą samym tylko, ale odpowiadał za ich oboje. Jeśli ten skurwiel ją dotknął, Rewolwerowiec zamierzał wypruć mu flaki łyżką od zupy. Najlepiej tępą. To co czuł do niej było kotwicą, która nie pozwalała mu zatonąć. Nie zamierzał się poddać. Była jego latarnią.

Dotyk. Szturchnięcie, które miało zwiastować wybawienie. Żyła i klęczała nad nim. Oboje żyli. Ahab wypluł piasek z ust, gdy otwierał oczy. Delikatnie spróbował się podnieść. Na widok Aryi usta same się mu uśmiechnęły.
- A gdzie buziak na pobudkę? - zażartował, jednocześnie zaczął kasłać. Piasek nie był jego ulubionym pożywieniem.
Nawet nie zauważył że, nie ma broni przy sobie. A może nie chciał się wkurwiać bardziej. Po prostu patrzył szczęśliwy na kobietę, która klęczała obok niego. Żyli.
Choć jej ciało wciąż było sztywne i obolałe, Iskra spróbowała pomóc Ahabowi zmienić nieco pozycję, by mógł się wykasłać. Kiedy skończył, opuszkiem palca otarła jego wargi, po czym złożyła na nich czuły pocałunek.*
Delikatne wymiany czułości wystarczyły, aby zbudzić także Zemstę. Kobiecie będącej na co dzień tak czujną, wystarczyłby zapewne ledwie szmer, by przerwać głęboki nawet sen. Kiedy więc usta Aryi i Ahaba niechętnie odstąpiły od siebie, ujrzeli oni że spektakl posiada dodatkowego widza.
Gdy tylko usta Tarocistki dotknęły ust Rewolwerowca ten objął ją swoim ramieniem. Pocałunek był czuły, choć nie nazbyt długi. Widz, nie za bardzo go obchodził, a jej obecność totalnie mu nie przeszkadzała. Jednak gdy pocałunek dobiegł końca, Ahab postanowił wstać. Dłonią poszukał cygara, aby zorientować się że wszystkie rzeczy, nie tylko broń, zostały mu odebrane. Jedyne co miał przy sobie to prosta szata, którą w kilku miejscach przeżarły mole. Nie spodobało mu się to, ale nie zamierzał tak łatwo wpadać w gniew. Przynajmniej dopóki patrzy na nich nieznajoma.
- Nadal nie myślisz o spokojnym domku i psie? - rzucił do Aryi żartobliwie, wywołując na moment uśmiech na jej strapionym obliczu.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline