Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2017, 15:12   #109
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
[media]http://www.youtube.com/watch?v=1FH-q0I1fJY[/media]

- Może usiądziemy? - nieznajoma kobieta zaproponowała, wskazując pobliską ławkę, która stała na terenie wspólnym campingu, nieco na uboczu. - Tutaj nikt nie powinien nam przeszkadzać - dodała, spoglądając na zastęp mężczyzn przylepionych do telewizora. - Co za hałastra - dodała co najmniej jak arystokratka. A następnie przeniosła wzrok z powrotem na Natalie, oczekując na odpowiedź.
- Eee… nie mogę zostać, koleżanka potrzebuje pomocy - pokazała kobiecie swój telefon, jakby na potwierdzenie, że chwilę temu odczytała sms. - A faceta stamtąd przed chwilą poznałam - odpowiedziała na zadane wcześniej pytanie. - Myślałam, że trzeba będzie dzwonić po pogotowie dla tej laski. - Tym razem wskazała na półnagą kobietę, która nadal tonęła w objęciach tego, który ją złapał.
Mimowolnie zacisnęła usta w dezaprobacie. Nie, nie czuła się lepsza, ale nigdy nie była wielką fanką ludzi pod wpływem używek, którzy zamiast spokojnego korzystania ze środków… poprawiających nastrój robili cyrk. Czy to chodziło o narażanie czyjegokolwiek życia, czy niszczenie przedmiotów.
- Jak się nie umie korzystać z alkoholu, czy narkotyków, to nie powinno się w to bawić - oznajmiła spokojnie, jakby zgadzając się ze wcześniejszym stwierdzeniem nieznajomej i odwróciła się powoli z zamiarem odejścia do ich domku po jakąś broń.
- Tak, jak najbardziej zgadzam się - dodała kobieta. - Nie wymagam, żeby wszyscy zachowali się jak panowie i damy, ale minimum kultury i stylu należy oczekiwać od każdego.
Zrównała się z Douglas, nie chcąc jej odpuścić.
- Powiem wprost. Nazywam się Eva Pojkinen i jestem reporterką Lupy Finlandii - dodała dumnym tonem, jak gdyby była to bardzo prestiżowa gazeta. Jej kolejne słowa wskazywały jednak na to, że jest to bardziej tabloid, czy kolorowy magazyn. - Sugeruje pani, że nie jest przyjaciółką Kallego Vanhanena, ale w jaki sposób poznała pani tego sławnego aktora? Czy zaprosił panią do siebie? Czy opowiadał o tragedii rodzinnej? Co może pani powiedzieć? Mogę zagwarantować pełną dyskrecję, ochronę źródeł, sowite wynagrodzenia, a także… moją reporterską przyjaźń - dodała. - Czy zgodziłaby się pani na wywiad? Koleżanka na pewno może zaczekać.
Natalie przyspieszyła kroku.
- Koleżanka potrzebuje mnie pilnie, więc nie może i pojęcia nie miałam, że gość z tamtego domku to jakiś aktor. A jak chce pani coś o nim wiedzieć, to polecam się tam udać i porozmawiać.
Niedługo potem była już przy domku.
Przekręciwszy klucz w zamku, energicznie otworzyła drzwi, zamykając je przed nosem reporterki, po czym starannie zasłoniła wszystkie możliwe okna i sięgnęła do telefonu.

Cytat:
Laska, która spadła z dachu ma się znakomicie. A ta baba, która ze mną lazła to reporterka, wypytywała o ciebie, więc może póki co weź się schowaj do domku, zasłoń okna, zamknij drzwi. Prześpij. Jak tylko będę mogła to do ciebie zajrzę. Nie wiedziałam, że jesteś sławny Przepraszam? :P
Kiedy otrzymała raport doręczenia, ruszyła ku swojej torbie, wydobywając z niej kaburę i broń, które przyczepiła pod swoją bluzą. Do kieszeni wcisnęła zestaw z dokumentami i skierowała się do wyjścia. Na szczęście wścibska reporterka zniknęła. A może czaiła się gdzieś w pobliskich krzakach? W każdym razie Natalie jej nie zauważyła. Istniała całkiem duża możliwość, że Eva Pojkinen posłuchała rady Douglas i rzeczywiście udała się do Kallego.

Natalie dokładnie zamknęła drzwi na klucz i obeszła domek, sprawdzając, czy wszystko pozamykane. Upewniła się, że nikt niepożądany nie wejdzie do środka pod nieobecność detektywów. Komórka piknęła, obwieszczając o otrzymaniu nowej wiadomości.

Cytat:
HEH tak. Dhatego midz innymi dobr mi się z Toba gadalo. Traktpwalas mmnie jak kogos normalne.zABarykadujje sie. dziki zacynk
Tymczasem Douglas musiała zdecydować w jaki sposób dostanie się na plażę tak, aby było najszybciej. Bieg z bronią przez cały camping i kolejne drogi nie wchodził w rachubę. Nawet gdyby miała wystarczającą kondycję, trwałoby to stanowczo zbyt długo.

Pierwszą myślą Natalie był powrót do Kallego, ale szybko wykluczyła ten pomysł. Nawet jeśli miał gdzieś na podorędziu jakiś pojazd, wolała go nie angażować w nic, a na pewno nie w tej chwili. Zaraz rzuciłby się pomagać, co nie było głupie, zważając na jego przejścia i zajęcie myśli czymś innym, ale nie było rozsądne z powodu jego upojenia. Ale za to zapytanie o jakieś pojazdy, czy sposób szybkiego poruszania się po okolicy, obecnych na kempingu ludzi na pewno było dobrym pomysłem.
Upewniwszy się jeszcze raz, że domek zostawiła dokładnie zamknięty, znowu skierowała swoje kroki ku imprezie. Znalezienie kogoś z samochodem do wypożyczenia, albo chociaż zdobycie rad. wydawało się dobrym pomysłem.
Domek Kallego wydawał się zamknięty, a pobieżne spojrzenie pozwoliło jej stwierdzić, że namolnej reporterki nie było nigdzie w jego najbliższej okolicy. Kiedy jednak przyjrzała się dokładniej, ujrzała że choć co prawda dziennikarka - podobnie jak Kalle - nie znajdowali się na werandzie, to kobieta z aparatem stała z boku i tyłu domku. Fotografowała przez okna wnętrze. Całkiem prawdopodobne, że pijany mężczyzna nie zasłonił ich wszystkich.
Zatem błyskawicznie wyjęła telefon i znowu napisała sms:

Cytat:
Zasłoń WSZYSTKIE okna. PORZĄDNIE. Bo baba robi fotki. Tylko NIE WYCHODŹ ABSOLUTNIE. Bo zrobi się awantura. Potem ich pozwiemy!
Douglas dostrzegła ruch za oknem, kiedy mężczyzna delikatnie odsunął zasłonę. Jego wzrok skoncentrował się na Natalie. Przymrużył oczy i szybko ją rozpoznał. Na jego twarz bił blask jasnego światła, zapewne z komórki. Uśmiechnął się delikatnie do kobiety i pokiwał dwa razy głową, dając tym samym znać, że zastosuje się niezwłocznie do jej dobrych poleceń.
Odpowiedziała szybkim kiwnięciem i uśmiechem, kontynuując swoją wędrówkę.

Natalie, wchodząc głębiej w tłum, oparła lewą rękę tak, żeby czuć pistolet ukryty pod bluzą. Nie chciałaby się nagle przekonać,że ktoś w przypływie pijackich żartów postanowił jej podpieprzyć broń.
Douglas przesunęła wzrokiem po znajdujących się przed domkiem ludziach. Szukała kogoś, kto na pierwszy i drugi rzut oka wyglądał na w miarę trzeźwego. To na pewno dawało jakieś szanse na podjęcie konwersacji.

Ujrzała łysego mężczyznę, chłopaka Irene. Tym razem był bez dziewczyny. Wychodził z domku i jakiś jego kumpel zaczepił go. Natalie stała co najwyżej dwa metry obok, lecz Finowie nie zwracali na nią uwagi.
- I co? - zapytał ten, którego Douglas nie znała.
- Położyłem ją spać - rzekł skinhead. - Może będzie chwila spokoju - dodał. Niby żartował, ale sprawiał wrażenie człowieka, który nie chce ponownie łapać kobiet spadających z dachu. Już nigdy więcej. - Tak sobie myślę, że wiele powodów, dlaczego ją kocham pokrywa się z tymi, dlaczego tak trudno z nią żyć - uśmiechnął się.
- A co zamierzasz teraz?
- Zapewne po przebudzeniu będzie mieć migrenę, jak zawsze. Może już teraz pojadę do apteki i coś jej kupię. Poza tym wstąpię po wodę mineralną dla tej całej zgrai. Inaczej jak się obudzą, to wysuszą całe jezioro.
- Nie piłeś? Możesz jeździć?
- Wysączyłem co najwyżej jedno piwo, które dawno już wyparowało. Jestem trzeźwy.

Mężczyzna sprawiał wrażenie, że chce choć na chwilę uciec od imprezy i uspokoić się po skoku swojej dziewczyny. Natalie spostrzegła, że być może właśnie on jest osobą, której szukała.
- Przepraszam - zaczęła od razu. - Ale słyszałam, że jedziesz, czy mogłabym się z tobą kawałek zabrać? Dostałam bardzo niepokojącego sms-a od koleżanki i muszę ją znaleźć i dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku. Dorzucę się do benzyny, jak trzeba - dodała szybko, żeby pokazać, że jest poważna.
Mężczyźni spojrzeli po sobie.
- Oczywiście, nie ma problemu - odparł. - Jestem Aatu - przedstawił się.
Ruszyli w stronę stojącego nieopodal parkingu vana.
- To będzie po drodze?
- Dzięki - ucieszyła się szczerze. - Nie wiem, ważne, że bliżej do jeziora. Bo tam moja koleżanka natknęła się na jakiś eee.. namiot i chłopca, który zabłądził - ubarwiła swoją historię. Dzieci przecież zawsze działały na ludzi inaczej. Zawsze odpalał się im jakiś instynkt obronny. Podobno większość gatunków w królestwie zwierząt tak miała.
- Nie wiem za dużo jeszcze, bo sms był dość enigmatyczny i chyba szybko pisany. Późno go też zauważyłam - głos jej drgnął, bo naprawdę czuła się nieco winna. - Dlatego muszę się tam dostać, dowiedzieć się, czy wszystko w porządku. - Zakończyła nieco dramatycznie, wsiadając na tylną kanapę, nie próbując sobie nawet uzurpować prawa do siedzenia obok kierowcy.
- Ach, to trzeba było tak od razu! - rzekł Aatu. - Słyszałem pogłoski, że jakaś kobieta chodzi po campingu i szuka chłopca. Może to o niego chodzi. Apteka może poczekać, najpierw pojedziemy nad plażę - dodał z pewnością w głosie. Wyjechali na szeroką drogę, biegnącą na północ wśród traw i drzew. - Jak byłem małym chłopcem, to uciekłem z domu. Fajnie było przez kilka godzin, ale potem zapadł zmrok i wszyscy moi kumple, którzy zarzekali się, że mnie nigdy nie opuszczą… wrócili na kolację - zaśmiał się. - Zostałem sam w domku na drzewie, kompletnie zdradzony i porzucony. Zrobiło się ciemno i zimno, a wokół szeleściły gałęzie. Złamałem się, kiedy zaczęły wyć wilki… jednak na tym etapie już za bardzo bałem się, aby zejść. Bracia znaleźli mnie po północy drżącego ze strachu pod kocem. Przysięgałem, że już więcej tak nie postąpię i dochowałem tajemnicy. Jednakże dusza buntownika we mnie została - uśmiechnął się półgębkiem. - Zapewne nasz młody delikwent poszedł moją drogą.
- O matko, wilki?! - zadziwiła się szczerze. - To było tu? Czy w twoich rodzinnych stronach? I naprawdę bardzo, bardzo dziękuję za podrzucenie. Jeśli coś się dzieje, to dwóch dodatkowych towarzyszy, w dodatku płci męskiej zdecydowanie może pomóc - dodała, rzeczywiście zadowolona z tego nieco niespodziewanego daru od losu. Z drugiej strony, jeśli działy się rzeczy nie do końca… normalne, nie powinna brać do pomocy cywilów. Ale teraz nie było już wyjścia. - Może to była matka tego chłopca? - Zastanowiła się na głos. - I mam szczerą nadzieję, że ta historia skończy się równie dobrze, jak twoja.
Aatu spojrzał na siedzącego obok niego kolegę. Przysypiał, nieco pijany. Pozostawało kwestią sporną, jak bardzo może im się przydać.
- Tak, to było niedaleko - odparł Aatu. - Jestem z krwi i kości z Espoo, dokładnie z jego obrzeży… a wokół miasta mamy zdrowe lasy. A pani skąd pochodzi? - zapytał. Zanim jednak Natalie zdążyła odpowiedzieć, dojechali na sam skraju lasu. Dalej widniała skarpa, a także plaża rozciągająca się nad ogromnym jeziorem.
- I gdzie teraz? - zapytał, dociekając, czy podążyć prawą, czy lewą odnogą okalającą Bodom.
Natalie dostrzegła dwieście metrów dalej błyski światła przy brzegu. Kiedy skoncentrowała wzrok, zauważyła kobietę o rudych włosach, drugą o srebrnych, chłopca, starszego mężczyznę oraz drugiego młodszego i o ciemniejszej karnacji. To musieli być oni!
- Tam - pochyliła się obok kierowcy, pomiędzy siedzeniami, pokazując mu palcem błyski, które sama zauważyła. - To oni! Ruda to moja siostra! - Dodała zupełnie zbędną w tym momencie informację, jednak spodziewając się, że to podkreśli jej… przynależność? Możesz podjechać tam bliżej?
Aatu zmrużył oczy, próbując dostrzec siostrę Natalie.
Zajechał białym vanem tuż na sam skraj skarpy. Niestety stromy stok uniemożliwiał dalszą jazdę. Pozostali Detektywi oraz cywile znajdowali się dole, tuż przy plaży.
- I co teraz? - zapytał Aatu. Wyszedł z samochodu i stanął na samym skraju. Założył ręce o biodra, spoglądając na sylwetki rysujące się w oddali. Jego zaspany kolega również wyszedł z vana, pocierając oczy. Jednak rozbudził się zupełnie kilka sekund później, kiedy wokół nich zrobiło się jasno jak w południe.

A także owionęły ich gorące podmuchy powietrza, jak gdyby płynące z czeluści piekieł.
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners

Ostatnio edytowane przez Morri : 17-04-2017 o 14:47.
Morri jest offline