Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2017, 19:37   #188
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Irina i Chudy Pioter, choć widocznie spięci i przestraszeni, na hasło rzucone przez Wasyla ruszyli w dół skarpy. Przed nimi bieżył sam kapitan zasłaniając ich ciałem. Potwora zdawała się jednak jedynie straszyć na odległość, bowiem ruszyła po błocku dwa kroki w przód po czym cofnęła się trzy. Nieskora do atakowania odprowadziła wzrokiem ludzi ratujących Wołodię po czym zanurzyła się pod wodę.

- Tutaj, ojcze, tu-aj! - krzyczała Irina trzymając nogi nieprzytomnego kompana pod pachami. Ułożyła do spółki z Piotrem Wołodię tuż obok wozu lecz jedyne co Adelmus mógł zrobić to stwierdzić zgon najemnika. Ostatnim kilometrom podróży towarzyszył więc nie tylko strach ale i smutek. Każde spojrzenie na pogruchotane ciało Wołodii sprawiał im ból lub najmniej niesmak bowiem mężczyzna został przyprawiony o kilka dodatkowych stawów w kończynach. Dookoła gwizdał wiatr wprawiając w drżenie nieliczne drzewa.

Gdy wreszcie osiągnęli Isk uderzył w nich jeszcze silniejszy wiatr. Ludzie pochowali się po chałupach, których było siedem a wszystkie z wikliny uszczelnionej gliną. Wśród nich jaśniał niczym szkło wśród żużla ich cel - nowa, postawiona na podmurówce z kamienia karczma z wysokim, plecionym ogrodzeniem. Przekroczywszy bramę ujrzeli także małą stajnię i wędzarnię.

Wewnątrz zastali brzdąkającego na lutni Gregora oraz młodą oberżystkę o rozpuszczonych, brązowych włosach. Miejsca było niewiele, izba pomieściłaby góra czterdzieści osób.

Cytat:
Napisał Avitto Zobacz post
Gregor van Goran. Śpiewak, grajek, podrywacz. Profesjonalista. Wszystko to co najmniej na kupieckich salonach. Wojownik spotkał go w Bolgasgradzie, wtedy jako nadwornego muzyka u bojara Marcziuka. Jeśli ten charakter nie uległ przez lata zmianie, to nie było wyjścia. Gregor był przyjebany jak żerdź do płotu - nie oderwiesz, chyba, że na rauszu, jak już siła wzrośnie.
Ogień w podłużnym palenisku zlokalizowanym pośrodku sali nie zdążył wlać wiele otuchy w serca przemoczonych przybyszów, gdy odezwała się oberżystka.
- Wyście jest pomoc z Pińska? Rankiem widziano chaośników, mutantów czy jak tam chcecie ich zwać. Poruszali się w naszą stronę wzdłuż Linsku.
- I to ja ich widzałem. Jeszcze gorsze brudasy od tych z farmy -
dodał Colonski wyłaniając się z cienia pod schodami.

Test obserwacji
Tankred (37-10=27): 56 nieudany


 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 13-04-2017 o 20:06.
Avitto jest offline