|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-03-2017, 13:44 | #181 |
Reputacja: 1 | Adelmus szybko przykusztykał do wozu, odszukał bandaże i ruszył zająć się rannymi. Trochę żałował że nie zabrał żadnych medykamentów, postanowił że następnym razem będzie bardziej przezorny. Na razie jednak trzeba było obejrzeć rany całej dwójki i ruszać jak najszybciej dalej.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
21-03-2017, 13:28 | #182 |
Reputacja: 1 |
|
22-03-2017, 22:22 | #183 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Adelmus bandażował niczym w amoku. Na początek podbiegł do najbardziej zbolałych. Prawica Michaiła musiała zostać unieruchomiona, co kapłan łatwo osiągnął z pomocą pasków materiału przytwierdzając rękę do korpusu. Prawą dłoń Arniego zabandażował tak grubo, że w miejscu jego dłoni znajdował się kułak wielkości kufla. Piotrek wymagał nastawienia stawu, co morryta momentalnie mu zapewnił ciągnąc za rękę pod pozornie nienaturalnym kątem. Loenard wymagał obandażowania na wysokości uda, gdyż krew ciekła mu nogawką z małego pęknięcia żyły. Z rozpędu kapłan zaczął bandażować głowę Wasyla choć raniony był on w tors i choć koszulka kolcza wytrzymała to pod nią z pewnością znajdował się siniak wielkości słonecznika. Zanim zaskoczony kapitan zaprotestował przeciw takiemu zabiegowi dostrzegł Wołodię leżącego pod martwym kozłogłowym. Nawoływania nie przynosiły rezultatu - był nieprzytomny. Irina podążyła za wzrokiem kapitana i wysforowała się naprzód, by zabezpieczyć rannego kompana. Gdy przebyła po skarpie połowę drogi bagnisko zaczęło wrzeć by po chwili ukazać potwora wcześniej taranującego wóz umazanego błotem i obwieszonego rozkładającą się roślinnością. Ryczał i wzburzał lustro wody ostrzegając przed dalszym zbliżaniem się. Łowczyni cofnęła się lękliwie, a gdy obróciła głowę do Wasyla minę miała napiętą. - Musimy coś zrobić, on nie oddycha! Ostatnio edytowane przez Avitto : 12-04-2017 o 18:51. |
23-03-2017, 08:46 | #184 |
Reputacja: 1 |
|
29-03-2017, 21:08 | #185 |
Reputacja: 1 | - Wrzućcie wielkoluda na wóz - warknął z wysokości konia Schumann. Przygryzł zębami skórzany kołnierz kurtki, próbując wyładować jakoś pulsujący ból powodowany przez ranę uda. Bandaż akolity nie dał zbyt wiele, więc przepatrywacz oderwał od pochwy na sztylet mocującą ją przewiązkę. Samą broń wrzucił niedbale do juków, a pasek ciasno obwiązał ponad raną, próbując zahamować odpływ krwi. - No już, do kurwy nędzy, zbieramy się - ponaglił kompanów raz jeszcze i wypluł krew z rozbitej wargi. Wyraźnie zdenerwowany rozglądał się dookoła. - Nie pomożemy mu zostając tutaj. To bydle wciąż się tam w błocie kłębi, a może też być tutaj więcej tych pierdolonych diabłów, a z drugą taką grupką nie damy sobie rady. Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 04-04-2017 o 12:20. |
02-04-2017, 16:28 | #186 |
Reputacja: 1 | Kapłan skiną tylko głową na słowa Drozdowa, żałował że nie wziął żadnych dodatkowych medykamentów. Zabandażował rany pozostałych towarzyszy, pomagając im zapakować się na wóz. Trzeba było jak najszybciej ruszać, w pobliżu nadal mogli kręcić się zwierzoludzie lub coś znacznie gorszego.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
03-04-2017, 12:46 | #187 |
Reputacja: 1 | Tankred wyglądał dość komicznie. Kiedy cała drużyna w pocie czoła starała się pomóc rannym biedakom, ten stał dumny, wyprostowany, z rękoma opartymi na biodrach i z szelmowskim uśmiechem. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że tak dobrze pójdzie mu w zwarciu i to z potężniejszym od siebie przeciwnikiem. Do tej pory kruszył jedynie kości ożywieńców, buszując po starych kryptach i grobowcach. Kiedy nowe towarzystwo szybko zaczęło zbierać się do dalszej drogi, również i Tankred skoczył przed siebie, aby nie zostać przypadkiem w tyle. Na myśl znów przyszłą postać go prześladująca, więc bacznie i z trwogą objął wzrokiem okoliczne bagniska. |
12-04-2017, 19:37 | #188 | |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Irina i Chudy Pioter, choć widocznie spięci i przestraszeni, na hasło rzucone przez Wasyla ruszyli w dół skarpy. Przed nimi bieżył sam kapitan zasłaniając ich ciałem. Potwora zdawała się jednak jedynie straszyć na odległość, bowiem ruszyła po błocku dwa kroki w przód po czym cofnęła się trzy. Nieskora do atakowania odprowadziła wzrokiem ludzi ratujących Wołodię po czym zanurzyła się pod wodę. - Tutaj, ojcze, tu-aj! - krzyczała Irina trzymając nogi nieprzytomnego kompana pod pachami. Ułożyła do spółki z Piotrem Wołodię tuż obok wozu lecz jedyne co Adelmus mógł zrobić to stwierdzić zgon najemnika. Ostatnim kilometrom podróży towarzyszył więc nie tylko strach ale i smutek. Każde spojrzenie na pogruchotane ciało Wołodii sprawiał im ból lub najmniej niesmak bowiem mężczyzna został przyprawiony o kilka dodatkowych stawów w kończynach. Dookoła gwizdał wiatr wprawiając w drżenie nieliczne drzewa. Gdy wreszcie osiągnęli Isk uderzył w nich jeszcze silniejszy wiatr. Ludzie pochowali się po chałupach, których było siedem a wszystkie z wikliny uszczelnionej gliną. Wśród nich jaśniał niczym szkło wśród żużla ich cel - nowa, postawiona na podmurówce z kamienia karczma z wysokim, plecionym ogrodzeniem. Przekroczywszy bramę ujrzeli także małą stajnię i wędzarnię. Wewnątrz zastali brzdąkającego na lutni Gregora oraz młodą oberżystkę o rozpuszczonych, brązowych włosach. Miejsca było niewiele, izba pomieściłaby góra czterdzieści osób. Cytat:
- Wyście jest pomoc z Pińska? Rankiem widziano chaośników, mutantów czy jak tam chcecie ich zwać. Poruszali się w naszą stronę wzdłuż Linsku. - I to ja ich widzałem. Jeszcze gorsze brudasy od tych z farmy - dodał Colonski wyłaniając się z cienia pod schodami. Ostatnio edytowane przez Avitto : 13-04-2017 o 20:06. | |
14-04-2017, 13:21 | #189 |
Reputacja: 1 |
|
19-04-2017, 13:02 | #190 |
Reputacja: 1 | Kapłan pokiwał głową na słowa Drozdowa i odpowiedział. -Zapewne mają tu jakąś kapliczkę i ogród Morra, tam go pochować trzeba. Zajmę się modlitwą i obrzękami, ktoś do kopania grobu będzie potrzebny. Na razie ciało w płótno obleczmy i krótką modlitwę odmówię, w taki deszczu trudno kopać bo ziemie mokre błoto przypomina na razie nich ciało na wozie zostanie. Widząc Colonskiego skiną mu tylko głową, po czym zwrócił się do młodej właścicielki zajazdu. -Wina grzanego korzennego nie macie Panienko, pogoda dziś tak jak widać mokro, zimno i dodatkowo niebezpiecznie. Przy okazji młody kapłan postanowił wywiedzieć się od dziewczyny co słychać w wiosce, a przy okazji rozmową troski przegonić które go ostatnimi czasy trapiły.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |