- Łoj niedobrze, że to siem rozwierło... Bieda z tego być może na dokładke. Opat złego nic o nas pisać nie bedzie raczej. Wszak puścił nas a i łowcy czarownic złym słowem nas za uszami nie posmarował... Strachałem siem i opactwa i łowcy, ale wszak bez potrzeby. Lecz dalej nie opuszcza mnie wrażenie, że wrogów mamy takich, których nie znamy. Tych co o nich pisał profesur. Heretyków w kościele Młotodzierżcy, co siem pewnie bojom, że siem za nich Vereniusze wezmom. Powiadam wam, że do Pfeildorfu żywi możem nie dotrzeć. - westchnął.
Wanker uważnie i nieufnie przyglądał się podawanym potrawom i trunkom w karczmie nim skosztował. Znał się na truciznach i choć więcej był odpornym od innych na toksyny, jady i insze trutki, to lękał się wcale mniej przez to. Na dodatek czuł się wielce nie na miejscu w tak łeleganckiej karczmie, więc zwracać na siebie jeszcze większej uwagi unikał i choć pluć mu się z nerwów chciało notorycznie, to miast tego gryzł paznokcie i zapijał winem.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |