Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2017, 09:03   #210
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Przez cały czas od otrzymania przepustki do Abelarda jakoś nie docierało, że także on może wziąć (a wręcz na pewno weźmie) udział w choćby marginalnych walkach. Dopiero robiąc zakupy z Baronem uświadomił sobie, że nie mieli żadnego planu odwrotu - bo przecież pod kątem ataku cyrulik robił zakupy za baronowe pieniądze. Gdy w rozmowach z sierżantem wyszło na jaw, że Baron liczy na polubowne rozwiązanie sprawy - choć Abelard zdecydował się nie dzielić tą informacją z resztą oddziału - sens dokonanych zakupów okazał się stać pod znakiem zapytania. Niecierpiąc frustracji, Nossenkrap wykoncypował szybko, że sprawunki przydadzą się na następne wyprawy kompanii - bo też nie był z tych, co rączo ruszali dezerterować. Wynikało to z jednej, podstawowej cechy ambitnego cyrulika.

Abelard był cykorem.

Zakupy zaś nie przedstawiały się okazale. Podstawą było zakupienie kilku prześcieradeł lnianych - po co przepłacać za szarpie i bandaże jak można było je samemu zrobić? Dalej szły ingrediencje konieczne do przygotowania kilkunastu porcji naparu kojącego - poza ulgą w kacu ten przedziwny dekokt miał jeszcze jedną użyteczną właściwość: podany nawet ciężko rannemu kupował trochę czasu medykowi opatrującemu ofiarę. Zmniejszał krwawienia, działał przeciwbólowo - słowem idealny specyfik dla wojska. A że kobyli mocz nie wszystkim smakował… Gdy alternatywą było spotkanie się z Morrem twarzą w twarz, wszyscy łykali wspomniany odwar bez marudzenia.
Wreszcie przyszedł czas na zakup najważniejszych w takich sytuacjach napitków - silnych wywarów i destylatów znanych pod zbiorczą nazwą mikstur leczniczych. Abelard zastanawiał się kto pierwszy porządnie oberwie. W pierwszym przypływie serdeczności w objęcia Morra popchnął obu Karlów, odpychających dla cyrulika subtelnym wdziękiem ulicznego zakapiora - potem zastanowił się jednak. Wszak byli to najlepsi zbrojni w oddziale i raczej jako ostatni będą palić się do szarży pod gradem. Kto w takim razie? Niziołki - cholera wie, akrobata i włóczęga może? Ale raczej nie wejdą do środka prać tamtych po pyskach…
Koniec końców Abelard wstrzymał się z pochopnymi decyzjami. Postanowił, że jeśli będzie miało dojść do ataku, Baron zapewne da mu jeszcze chwilę na przygotowanie… Czy się nie mylił, miała pokazać najbliższa przyszłość.

Ostatnią kwestią było więc zorganizowanie miejsca dla rannych. Targanie ich na poddasze nie było dobrym pomysłem - choć lokum to można było dobrze bronić. Postanowił jednak skonsultować tę sprawę z Baronem, bardziej doświadczonym w działaniach wojska - może wystarczy kilka sienników na podwórku i trzech ludzi do ochrony polowego “lazaretu”?

Pogrążony w myślach dotarł z sierżantem do klitki na drugim piętrze i wbił się w rytm udawanego życia lokatorskiego. W międzyczasie zaś dzielił się swoimi przemyśleniami co do zaplecza medycznego z Baronem.
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 14-04-2017 o 14:30.
Goel jest offline