Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2017, 19:18   #201
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację


Z narożnego pokoju na drugim piętrze kamienicy numer 9 (który wynajął Baron) doskonale widać kamienicę, o którą Wam chodzi. Można obserwować front i jedną z jej bocznych ścian częściowo przysłoniętą żywopłotem.

Zarówno za "waszą" jak i za obserwowaną kamienicą znajdują się opuszczone (przynajmniej na pierwszy rzut oka) budynki.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 11-04-2017, 00:01   #202
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leo długo nie mógł zasnąć, rozważając wieczorne wydarzenia, ze szczególnym uwzględnieniem niehonorowego zachowania Karla. W żadnym razie nie mógł dopuścić, aby ktokolwiek traktował go w ten sposób. Nie potrafił zrozumieć, jak ktoś taki był w stanie dożyć swojego wieku nie zginąwszy od szabli lub noża w plecach. Nie rozumiał zbytnio mieszkańców Imperium, którzy tolerowali zwracanie się do siebie, jak do wypasanych zwierząt. W końcu zasnął z kłębiącymi się myślami, a rano obudził się w niezbyt dobrym humorze.

Całość zaczęła wyglądać dużo lepiej, gdy Baron przyniósł przepustki i rozpoczęło się przygotowanie do akcji. Nie było to może pole bitwy, ale było ekscytujące, niebezpieczne i ważne. Wszystko to pasowało Leo znakomicie. Podążył za wszystkimi w kierunku miejsca akcji, a potem do wyznaczonej przez Barona karczmy. Od poprzedniego wieczora, kiełkowały w jego głowie różne pomysły, jak dostać się do rzeczonej siedziby bandytów. Im więcej myślał tym mniej się odzywał rozważając możliwe opcje.

Postanowił też przyglądać się, jacy ludzie poruszają się po drogach, szukając tych, którzy wyglądali najbardziej przeciętnie. Oglądał, kto porusza się najbardziej naturalnie, jak wyglądają przeciętni mieszkańcy oraz czym się trudnią w trakcie dnia.
Gdy szli blisko siedziby szajki starał się wmieszać w swoją grupę, rzucając ukradkiem wzrokiem w kierunku podwórza jakie mieściło się za budynkiem. W karczmie zamówił kufel miejscowego sikacza i usiadł w takim miejscu, aby mógł w miarę swobodnie obserwować okolicę budynku, starając się zapamiętać jakie osoby wchodzą na wspomniane podwórko. Nie trzymał się zbytnio grupy, starając się wyglądać, jakby spotkał ich niedawno (co było prawdą) i do tego przez przypadek. Nie krył się też, ze swoim estalijskim i w miarę możliwości kaleczył staroświatowy, gdy mówił o czymkolwiek. Przy tej robocie zastał go Baron, który wszedł do karczmy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 11-04-2017, 12:51   #203
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Chociaż dzień był słoneczny i ciepły, to pierwsze promienie słońca nie obudziły energicznego, radosnego Olega przeskakując pomiędzy falującymi tarczami zielonych liści, jak robiły to większą część tego lata.
Dla odmiany prześlizgnęły się po szarych dachach odbijając się od zniszczonych okien ledwo przedarły się przez ostatnią zaporę brudnego szkła by napotkać chmurną twarz ponurego włóczęgi.

Złym spojrzeniem obdarzył człowieczka, który kazał mu rozpocząć ten dzień, ale pierwszy raz od niepamiętnych czasów on sam chciał coś zrobić, miał cel i nie chciał po prostu znów zasnąć.
Zatem zgramolił się z pryczy, na śniadaniu wpakował w siebie tyle jedzenia ile mógł i odebrał przepustkę. Śmieszny kawałek papieru. Nie omieszkał okazać swojego stosunku do tego przedmiotu (który miał sprawić, że w magiczny sposób będzie mógł robić to, co chce) jawnym parsknięciem i pobłażliwym uśmieszkiem.
Tak, jakby wcześniej jakaś moc ograniczała jego wolną wolę, zmuszają do wykonywania czyiś poleceń. Atrament na papierze sprawia jedynie, że zmienić mogą się konsekwencje podjętych działań - nie narzuca niczyjej woli.

Po powrocie do baraków musiał znów odziać się w znoszone łachy, choć zręcznie połatane to ledwo trzymające się kupy. Jedynie luźna lniana koszula, niegdyś zapewne biała, nie miała ani jednej łaty. Dla kontrastu długi płaszcz miał więcej szarych, brązowych i zielonkawych łat niż oryginalnego czarnego sztywnego materiału. Szkoda było zbroi i munduru, który nosił na ćwiczeniach. Wojskowy topór również zostawił i zastąpił go pordzewiałą siekierką wetkniętą w wypchany plecak, który zarzucił na jedno ramię.

Gdy tylko minęli wartowników wypytał się o cel ataku - nic więcej zdawało się go interesować.
- Daj mi coś na zakupy. Nie wmieszam się w tłum o suchym pysku - Zwrócił się do Barona i wyciągnął rękę po pieniądze

- Oleg. Idźcie do karczmy i tam się napij. Z resztą poczekajcie na mnie tam. Tylko tak byś był w stanie działać jeśli łaska - Odpowiedział świeżo upieczony dowódca grupy - Mam nadzieję, że mogę Tobie zaufać?

- Pewnie, że mooożesz.. mi zaufać - Oleg skwasił się jakby odbiło mu się zepsutym mlekiem i dodał po chwili - tylko, że mnie nie znasz. Ja Ciebie też.

Mimo niepewnej odpowiedzi Baron klepnął pokrzepiająco włóczęgę w ramię i dodał:
- Wyjdziesz na świeże powietrze, na łono natury niebawem. Nie martw się.

Olek wzdrygnął się po dotknięciu i cofnął o krok.
- Będę w okolicy. Spotkamy się później. - chwycił jedno ramię plecaka, zagarnął płaszcz do tyłu chowając dłoń w kieszeni i odszedł stawiając ciężkie, długie kroki. Nie znajdował przyjemności w przebywaniu wśród zgiełku i tłoku, a dodatkowo większości kompanii najzwyczajniej nie lubił.

Idąc przez miasto przyglądał się z obrzydzeniem brudnym ulicom i spasłym mieszczuchom unikając ich dotyku, co nie było łatwe na zatłoczonych ulicach. Umyślnie oddalił się od grupy, gdyż włóczęga (a dało się poznać, że nim był od razu) widziany w towarzystwie grupy jaką byli pozostali z pewnością wyglądałby nienaturalnie.
Nie pierwszy raz zapuszczał się miasta i tak, jak za każdym razem unikał bezpośredniego kontaktu i zbędnych interakcji z miejscowymi. I tak jak zwykle udał się w miejsce, gdzie dał się kupić lekarstwo na smętne życie.

Karczma o której wspominał Baron. Po drodze starał się zapamiętać jak najwięcej zaułków, takich, w których zdarzało mu się sypiać jeśli zostawał na noc w granicach miasta. Takich, których nikt nie odwiedza, zwłaszcza straż. Układy Ulic i uliczek, orientował odruchowo na kierunki świata - nie ma nic gorszego nic zgubić się w takim mieście.

Gdy dotarł do karczmy upewnił się, że nie przyciągał niepotrzebnych spojrzeń i podszedł do szynkwasu.

- Gorzoł - charknął nawet się nie przywitawszy i położył trzymana między kciukiem i palcem wskazującym srebrną monetę - w butelce - dodał.
Od początku nie zamierzał zostać w tym miejscu i czekać na pozostałych.

Szynkarz również nie przywitawszy się sięgnął po srebrnika, lecz Oleg nie puścił dociskając go do zniszczonego, bruzdowatego blatu. Pomyślał sobie o naiwnym Baronie pełnym nadziei, że Oleg nie złoi się wódą do nieprzytomności nim słońce wzejdzie na dobre.
- Winiak - zmienił zdanie uznając, że to dobry kompromis. - w butelce. - puścił monetę.
Teoretycznie Karczma była dobrym miejscem, żeby zacząć wywiad, ale postanowił zostawić to miejsce pozostałym z którymi goście i szynkarz chętniej zechcą rozmawiać. Sam ograniczył się do intensywnego nasłuchiwania rozmów, a słuch miał dobry.

Kiedy na blacie przed nim pojawiła się flaszka mętnego czerwonego wina schował ją za pazuchę.
- dostanę coś do żarcia? - zapytał już uprzejmiejszym tonem i wygrzebał kilka miedziaków z sakiewki w plecaku.

Jedząc cokolwiek dostanie kupi trochę czasu jeśli któraś z zasłyszanych rozmów okaże się ciekawa. Jeśli nie, weźmie żarcie ze sobą pakując je do swoich naczyń i opuści karczmę.

Poza nią zdecydowanie łatwiej będzie dowiedzieć się czegoś o lokatorach domu, który jest ich celem. Miejscowi żebracy to niebotyczna skarbnica wszelakich plotek i wiedzy o miejscowych.

Stojąc przed karczmą Oleg mielił resztki jedzenia i rozglądał się. Żebracy czasami tworzyli niemal gildie mając swoje statusy społeczne i terytoria we władaniu. Oleg postanowił porozmawiać z którymś. Dowiedzieć się czegoś o okolicy i ludziach będących ich celem. Należało także poprosić o wskazanie miejsca, gdzie mógłby zostać by nie narazić się nikomu z ich światka - oczywiście miejsce pozwalające na obserwacje budynku, a najlepiej pod samą jego fasadą. Flaszka wina z pewnością ułatwi mu tą rozmowę, a i podzielenie się jadłem będzie mile widziane.

Ciekawe jest to, że ludzie, którzy zdają się nic nie mieć tak często dzielą się tym, czym mogą i pomagają sobie bezinteresownie, a ci, którzy mają wszystko wolą spalić ochłapy z sytej uczty w piecu niż oddać je umierającemu z głodu dziecku.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 11-04-2017 o 17:04.
Morel jest offline  
Stary 11-04-2017, 22:35   #204
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus Ritter podobnie jak w kolegium czasem najpierw działał, a potem podziwiał konsekwencję swoich czynów. Błędy młodości, zresztą nie mógł się spodziewać, że krasnolud wskoczy pomiędzy walczących. Tym razem jednak dopisało mu szczęście i końcowy efekt był zadowalający.

Rano uczeń czarodzieja zebrał swój skromny dobytek, przeliczył swoje drobne środki finansowe i był gotowy do drogi. W przeciwieństwie do ostatniego wieczora tym razem miał zamiar czekać na polecenia bądź sugestie. Lepiej się z niczym na ulicy nie wychylać. Propozycję udania do gospody uznał za właściwą, z chęcią wypije piwo czy dwa w oczekiwaniu na dalsze propozycję.
Z rana w gospodzie panował nie wielki ruch, można było zasiąść wygonie na ławie i czekać na wieści.
Nim wszyscy towarzysze zdążyli się zejść Loftus poprosił obsługująca dziewkę o przyniesienie dzbanu piwa. Cena była wyższa niż normalnie, ale ostatnio to nic niezwykłego, a po tych ostatnich dniach w garnizonie mógł sobie na to pozwolić.
Gdy wrócił Baron wysłuchał jego relacji. Ritter nie znał się na takich akcjach, w drużynie były osoby które wcześniej chyba podejmowały różne podejrzane uliczne interesy, czekał więc na ich dokładniejsze sugestie.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 11-04-2017, 23:58   #205
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Następnego dnia ruszyli w miasto żegnani pełnymi zazdrości spojrzeniami wartowników. Ta część poszła całkiem gładko, udało się nawet nie bawić w pozorowane porwanie podporucznika i wyjść legalnie, choć w nie do końca legalnym celu. Krasnoluda martwił tylko brak uzgodnionego planu działania, a jednocześnie wiele pomysłów na załatwienie sprawy, co mogło być przyczyną zamieszania i potencjalnych kłopotów. Pozostało mieć nadzieję, że na miejscu dogadają szczegóły i wszystko pójdzie gładko.

Odgrywali role wojaków na przepustce i trzeba było tak się zachowywać. Udawanie najemnej kompanii odpadało, skoro miejscowe władze siłą wcielały każdego zdolnego do noszenia broni do wojska. W cywilu, czy nie, Detlef zamierzał korzystać z możliwości, jakie dawała ta chwila wolności.

W karczmie zaczął od piwa, czego szybko zaczął żałować. Wciąż oczekiwał od człowiekowych browarników więcej, niż potrafili - chociaż na smak piwa wpływ miało jeszcze tuzin innych rzeczy poza samym warzeniem, ze sposobem transportu i przechowywania na czele. Człowieki nawet tego nie potrafili zrobić jak należy.

Na szczęście lepiej im szło z miodami, dlatego humor poprawiła mu kwarta niezbyt mocnego, acz aromatycznego jak trzeba trunku. Niemal idealnie zgrane proporcje alkoholu, słodyczy miodu i przypraw były tym, czego potrzebował. Popijając z glinianego kufla zorganizował sobie jeszcze uzupełnienie worka z zapasami - bochen chleba, pęto kiełbasy, kilka jabłek i gomółka sera miały zapokoić głód do czasu powrotu do koszar, a gąsiorek cienkiego wina i bukłak piwa (szynkarz obiecał, że lepsze, niż to w kuflu) miały uciszyć pragnienie. Wody wszak pić nie wypadało - niedobre to i jeszcze pochorować się można.

Między jedną a drugą kolejka przeszedł się po okolicy szczególną uwagę zwracając na wloty kanałów, o których wspomniał sierżant. Interesowałało go to, czy da się tamtędy przedostać w pobliże meliny bandytów - jeśli taka droga jest dostępna, to z pewnością służy jako jedna z dróg ucieczki w razie kłopotów. Gdyby ktoś zbytnio zainteresował się krasnoludem zaglądającym w odpływy kanałów naprędce wymyślił historię o tym, jak to kilka dni wcześniej po pijaku zgubił gdzieś tu kilka srebrników. A że pić się chce, a nie ma za co, to samo przez się rozumie, że szuka zguby.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 12-04-2017, 00:00   #206
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- No, no, kogo moje oczy widzą, obrońca ojczyzny we własnej osobie. Jak tam w służbie imperatora i Imperium?
- Póty służby, póki Karle się zgadzają.

Wysoki i chudy jak tyka mężczyzna o twarzy poznaczonej bliznami i zauważalnych ubytkach w zakresie zębów i uszu zarechotał krótko, po czym wskazał Karlowi krzesło po drugiej stronie prostego, kiepsko wykonanego stołu.
- A zgadzają się? - zapytał.
- Z tym tematem przychodzę. - odpowiedział Karl, rozsiadając się na krześle naprzeciw osobnika znanego jako Gładki Hans, prominentnej figury półświatka Nuln.
Siedzieli w alkierzu speluny w jednej z gorszych dzielnic miasta, służącej za siedzibę jego gangu.
- Słyszałeś o hecy w koszarach? Ktoś robi srogie geszefty i trepy chyba oberwały rykoszetem. Przyszedł przykaz od jakiś macherów z wsobnych panków, żeby pozamiatać kilku ludzi z miasta. Co ty na to?
- Gdzie mnie, uczciwemu złodziejowi, do intryg jaśniepaństwa?
- Gładki Hans spojrzał w powałę.
- Tobie i mnie, liczę na to, nic, ale wygląda na to, że nie wszyscy mają nasz kręgosłup moralny. Geofrey Mock i Alfons Ragorn, mówią ci coś te nazwiska? Ja ich nie kojarzę, ani stąd, ani z okolic.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 18-04-2017 o 23:38.
Cohen jest offline  
Stary 12-04-2017, 19:07   #207
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Krasnolud krzywił się pijąc podane piwo, uczeń czarodzieja niezbyt wiedział dlaczego, ale nie wnikał piwo jak piwo. Zdarzały się gorsze siki. Dzban był więc już prawie pusty gdy wrócił Gustaw. Oznaczało to koniec odpoczynku, zapytany o możliwość sprawdzenia, czy "tamci" magią się nie bronią. Krótko skinął głową.
- Większość magistrów odpowiedziało na wezwanie i ruszyło na północ. Mam pewne talenty, które mogą dać na to odpowiedź. Im ta osoba będzie bieglejsza w sztuce, tym prościej będzie ją wyczuć. Zaburza on energię eteryczną i wiatry magii. Jeśli tylko skorzysta z magii powinienem to wyłapać.
Loftus dopił więc resztkę piwa, zawołał jeszcze jedno piwo na zaś oraz gomółkę sera i bochen chleba. Tak wyposażony wziął swą dupę w troki i udał się do kwatery obserwacyjnej. Mężczyzna nie wdawał się w dalsze dyskusje, takie rozwiązanie mu odpowiadało. Na głowę kapać nie będzie, po ulicach chodzić też nie, a i zdecydowanie spada ryzyko wdania się w jakąś bójkę. Dodatkowo nikt nie stwierdzi, czy robota została wykonana dobrze czy nie. Nikt inny nie zna się na sztuce magicznej w tym towarzystwie.

Gdy dotarł do wynajętej przez sierżanta izby, odłożył przy ścianie swoje rzeczy. Ritter miał naturalny dar, przeczucia i intuicję, które często ostrzegały go przed kłopotami. Miał nadzieję, że jego wrodzone zdolności w połączeniu z umiejętnością wykrywania i splatania magii wystarczą do wyrycia ewentualnych odchyleń od normy. Co jakiś czas uczeń czarodzieja koncentrował się, sprawdzał przepływ wiatrów magi, AQSHY, HYSH, ULGU, GHYRAN, GHUR, CHAMON, AZYR. One wszystkie były tu obecne.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 12-04-2017, 19:37   #208
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Najważniejsze w robocie łowcy nagród było trzymanie oczu i uszu otwartych, oraz cierpliwość i to właśnie Bert miał zamiar robić teraz. Niziołek zakupił cały wór jedzenia (w tym zapiekane z serem bułeczki), oraz trzy garnce piwa i zainstalował się na krześle, przy oknie wynajętego przez Barona lokum. Musiał się zorientować ilu jest bandziorów, jakie środki podjęli by zabezpieczyć swoją melinę. Z wieczora być może zrobi mały zwiad, wokół tego domu.
 
Komtur jest offline  
Stary 12-04-2017, 22:54   #209
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Nareszcie! Wolność! Brak krępujących mundurów, porannej musztry i strzelania z łuku. Co może być jeszcze lepszego? Oczywiście że kufel schłodzonego piwa! Walter z wielką ochotą podążył, razem z towarzyszami, do karczmy "Odpoczynek wojaka". Jakże adekwatna nazwa. Widać, że karczmarz posiada umiejętność reklamowania. Człowiek, jak widzi taką nazwę, to od razu ma ochotę wejść, zasiąść do stołu, zjeść i wypić. Akrobata wkroczył do budynku, z wielką, nieukrywaną radością. Zamówił kufel najbardziej zimnego piwa, jakie jest, po czym usiadł przy stole, delektując się smakiem ukochanego trunku. Może nie było w smaku najlepsze, zapewne w przeszłości uważałby je za zwykłego sikacza, lecz nie w tym momencie. Teraz spragniony był odrobiny złotego płynu i nie zważał na jego wątpliwe walory smakowe.

Kiedy Baron przedstawił sytuację, Walter odezwał się.
-Zawsze mogę wspiąć się na coś wysokiego i stamtąd obserwować okolicę. Nie na takie rzeczy się wchodziło.- w tym momencie zaśmiał się- Tylko powiedzcie, skąd mam obserwować. Albo chociaż którą część budynku.
 
Ismerus jest offline  
Stary 13-04-2017, 09:03   #210
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Przez cały czas od otrzymania przepustki do Abelarda jakoś nie docierało, że także on może wziąć (a wręcz na pewno weźmie) udział w choćby marginalnych walkach. Dopiero robiąc zakupy z Baronem uświadomił sobie, że nie mieli żadnego planu odwrotu - bo przecież pod kątem ataku cyrulik robił zakupy za baronowe pieniądze. Gdy w rozmowach z sierżantem wyszło na jaw, że Baron liczy na polubowne rozwiązanie sprawy - choć Abelard zdecydował się nie dzielić tą informacją z resztą oddziału - sens dokonanych zakupów okazał się stać pod znakiem zapytania. Niecierpiąc frustracji, Nossenkrap wykoncypował szybko, że sprawunki przydadzą się na następne wyprawy kompanii - bo też nie był z tych, co rączo ruszali dezerterować. Wynikało to z jednej, podstawowej cechy ambitnego cyrulika.

Abelard był cykorem.

Zakupy zaś nie przedstawiały się okazale. Podstawą było zakupienie kilku prześcieradeł lnianych - po co przepłacać za szarpie i bandaże jak można było je samemu zrobić? Dalej szły ingrediencje konieczne do przygotowania kilkunastu porcji naparu kojącego - poza ulgą w kacu ten przedziwny dekokt miał jeszcze jedną użyteczną właściwość: podany nawet ciężko rannemu kupował trochę czasu medykowi opatrującemu ofiarę. Zmniejszał krwawienia, działał przeciwbólowo - słowem idealny specyfik dla wojska. A że kobyli mocz nie wszystkim smakował… Gdy alternatywą było spotkanie się z Morrem twarzą w twarz, wszyscy łykali wspomniany odwar bez marudzenia.
Wreszcie przyszedł czas na zakup najważniejszych w takich sytuacjach napitków - silnych wywarów i destylatów znanych pod zbiorczą nazwą mikstur leczniczych. Abelard zastanawiał się kto pierwszy porządnie oberwie. W pierwszym przypływie serdeczności w objęcia Morra popchnął obu Karlów, odpychających dla cyrulika subtelnym wdziękiem ulicznego zakapiora - potem zastanowił się jednak. Wszak byli to najlepsi zbrojni w oddziale i raczej jako ostatni będą palić się do szarży pod gradem. Kto w takim razie? Niziołki - cholera wie, akrobata i włóczęga może? Ale raczej nie wejdą do środka prać tamtych po pyskach…
Koniec końców Abelard wstrzymał się z pochopnymi decyzjami. Postanowił, że jeśli będzie miało dojść do ataku, Baron zapewne da mu jeszcze chwilę na przygotowanie… Czy się nie mylił, miała pokazać najbliższa przyszłość.

Ostatnią kwestią było więc zorganizowanie miejsca dla rannych. Targanie ich na poddasze nie było dobrym pomysłem - choć lokum to można było dobrze bronić. Postanowił jednak skonsultować tę sprawę z Baronem, bardziej doświadczonym w działaniach wojska - może wystarczy kilka sienników na podwórku i trzech ludzi do ochrony polowego “lazaretu”?

Pogrążony w myślach dotarł z sierżantem do klitki na drugim piętrze i wbił się w rytm udawanego życia lokatorskiego. W międzyczasie zaś dzielił się swoimi przemyśleniami co do zaplecza medycznego z Baronem.
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 14-04-2017 o 14:30.
Goel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172