Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2017, 14:06   #121
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
- Ahab - przedstawił się rewolwerowiec, który zaczął wstawać.
Spokojnym wzrokiem zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, szukając drzwi lub innych wyjść. Brak rewolwerów bolał. Nie był to ból fizyczny ale bardziej psychiczny, lecz nie dawał po sobie niczego poznać. Marsowa twarz nie zdradzała niczego, chyba że jego wzrok padał na Arye. Wtedy wyraz jego oblicza zmieniał się. Łagodniał, ale tak nie wyrażał on niczego. Surowe spojrzenie omiotło pomieszczenie. Magus był trupem, choć tego jeszcze nie wiedział. Kwestia czasu.
Jego wzrok wciąż był mętny, a kiedy wstał dosłownie zakręciło mu się w głowie. Niczym chromy znów uczący się chodzić, postawił kilka pierwszych kroków. Każden kolejny był coraz pewniejszy. Wreszcie poczuł się na tyle władny, aby dotrzeć do hebanowych drzwi na końcu sali. Powoli uchylił je, aby ujrzeć wąski korytarz z którego ciągnęło wilgocią oraz chłodem. Pobieżne oględziny najbliższych odnóg zdradziły położenie małego składziku, pokoju z kamiennym ołtarzem oraz trzeciego przejścia, obecnie zamkniętego.
- Może gdzieś tu jest wasza broń. Lepiej to sprawdzić nim zaczniemy się przemieszczać. - powiedziała Arya, ruszając w stronę niewielkiego pomieszczenia. “I moje karty” - dodała w myślach ze ściśniętym z bólu sercem.
Skierowała kroki do magazynku. Stały tu głównie pękate butle wypełnione czerwonym winem. O ścianę oparto zakurzone krzesła, wszystkie w jakiś sposób wybrakowane - bez oparć lub którejś z nóg.
Ledwie przekroczyła próg pokoju, jak wyczuła czyjąś obecność. Zaskoczyło to ją, zważywszy że była pewna iż nikogo tu nie ma. Zmysły powinny wszakże zaalarmować ją już wcześniej. Czyżby brak talii aż tak ją upośledzał?
W rogu pomieszczenia pojawiła się rosła sylwetka. Mężczyzna w sutannie był bardzo postawny. Jego długie, białe jak wnętrze słońca włosy oplatały pochmurną twarz. W jego aparycji nie szło oderwać wzroku od jednego szczegółu. Wyryty ostrym narzędziem symbol krzyża “zdobił” zmarszczone czoło.
Zamknął za sobą ukryte dotąd drzwiczki. Następnie przeszedł parę kroków w kierunku Aryi. Teraz dostrzegła, że przy boku nosił tak zwaną pieprzniczkę: mały rewolwer z czterema obracanymi lufami. Broń może wyglądała niepozornie, ale przy postrzale z tej odległości nie miałaby na przeżycie żadnych szans.
- Szukasz czegoś, niewiasto? - zapytał wielebny.
 
Caleb jest offline