Stoner pod nosem przeklinał wszystko i wszystkich - Głód, Arkadię, misję, ghurkę, drogę. I siebie - za głupotę i chęć zbawienia świata.
Trzymając z całych sił kierownicę wciskał do dechy pedał gazu, usiłując wymknąć się pogoni. Wiedział, że tylko w szybkości tkwi odrobina nadziei, bo w to, że Mark zdoła powstrzymać pościg zdecydowanie nie wierzył, podobnie jak nie wierzył w cuda. A jeśli chodzi o szczęście to był pewien, że jego zapasy wyczerpali dawno temu.
Gdy na ich drodze wyrosła niespodziewana przeszkoda, ani nie zwolnił, ani nie skręcił. Co za sens byłby stawiać zaporę, gdyby można było ją objechać?
- Trzymajcie się - rzucił do swych pasażerów, równocześnie zapierając się nogami i z całych sił trzymając kierownicę.
Chciał trafić w miejsce, gdzie stykały się tarasujące drogę pojazdy. |