Wątek: Forteca [18+]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2017, 19:40   #26
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Sen był taki, jaki miała nadzieję - spokojny. Problem w tym, że krótki. Liz zdecydowanie wolałaby pospać nieco dłużej, jeszcze te parę minut, sekund nawet. Jej umysł nie był w stanie tak od razu zaskoczyć więc dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej kim jest dzwoniąca osoba i o co mu chodzi. Nie miała pojęcia co mogło być ciekawego w tej sygnaturze, ani nawet do końca nie pojmowała o co z nią chodziło. Techniczne urządzenia były bardziej domeną Nat’a niż jej. Przy okazji przypomniała sobie, że przecież miała go wczoraj poinformować o problemie z robotem. Zrobiłaby to dzisiaj, gdyby jej tak nie zdenerwował gdy zadzwonił.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że Smith przestał mówić i wypadałoby żeby się odezwała.
- Dzień dobry, panie Smith - przywitała się, chociaż miała niejasne wrażenie, że był już bardziej wieczór niż dzień, względnie popołudnie. - Prosze wybaczyć, jednak nie bardzo orientuję się w tych sprawach. Czy chce pan powiedzieć, że ktokolwiek namieszał w robocie zrobił to z urządzenia, które swoją sygnaturę miało w jakiś sposób zmienioną? - Usilnie próbowała nadążyć za tokiem myślenia serwisanta, co biorąc pod uwagę, że właśnie wyrwał ją z drzemki, wcale nie było takie proste. Potrzebowała kubka mocnej kawy by pobudzić szare komórki do działania. Z tego też powodu podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę kuchni by zapewnić sobie ową dawkę kofeiny, niezbędnej do normalnego funkcjonowania. Niemal czuła jak powstrzymuje westchnięcie.
- Nie. Niech sobie pani wyobrazi, że zna pani wszystkie języki świata, a tu nagle podchodzi jakiś facet i pani nie rozumie co on mówi. Urządzenie, z którego przesłano dane jest takim kosmitą w centrum Pekinu.
Ta rozmowa zdecydowanie nie znajdowała się w pobliżu jej ogólnego pojmowania świata. W ogóle to powinna odesłać Smitha do Nat’a, ale niestety…
- Dobrze - westchnęła, próbując się należycie skupić na zagadnieniu. - Czy jest zatem jakakolwiek szansa na namierzenie osoby, która jest za to odpowiedzialna?
Pytanie wydało się jej sensowne, chociaż skoro owa sygnatura była aż tak niezwykła… Kompletnie gubiła się gdy w grę wchodziły mechaniczne tematy. Licząc na to, że serwisant nie straci jednak do niej cierpliwości i wyjaśni jej wszystko w zrozumiały sposób, zaczęła przygotowywać kawę. Była pewna że znajomy zapach i smak pobudzą jej zaspany umysł i przy odrobinie dobrej woli od losu, uda się jej pojąć problem na tyle dobrze, żeby go później przekazać Nat’owi. Lub chociaż podzielić się nim z jego bratem, który to pomysł wydał się jej nagle wręcz genialny. Wszystko, byle nie musieć się tym zajmować osobiście.
- Najpierw trzeba rozpoznać co to za urządzenie. Bez tego nawet nie wiadomo czego szukać - odparł, zaś kobieta była niemal przekonana, że Jan się uśmiecha.
Liz wybrała odpowiednią mieszankę, nasypała do kubka, a nastepnie wyczekująco spojrzała na czajnik.
- To powinno móc się wyjaśnić po sprawdzeniu nagrań - odpowiedziała, przypominając sobie że przecież Nat nalegał na zabezpieczenie lokalu, więc z nagraniem problemu nie powinno być. - Czy jest możliwe określenie dokładnego czasu w którym owa osoba podpięłą się do robota? - zapytała, walcząc z watą w głowie i dochodząc do wniosku, że nawet jej to wychodzi. Chyba…
- Nooooo… przecież dane zaśmieciły androida chwilę przed zwiechą… Znaczy się… Zawieszeniem systemu i automatycznym wyłączeniem - poprawił się Smith tonem nauczyciela powtarzającego informację opornemu uczniowi.
- No tak, oczywiście - Liz miała wielką ochotę uderzyć dłonią we własne czoło ale się powstrzymała. Zamiast tego zalała kawę, dodała odrobinę mleka i wciągnęła w nozdrza cudowną woń, dzięki której z pewnością przestanie mówić jak skończona idiotka.
- Przepraszam, musiało mi to wylecieć z głowy - usprawiedliwiła się wielce nieporadnie, po czym, trzymając kubek pełen napoju bogów, skierowała się w stronę sofy. - Postaram się jak najszybciej sprawdzić nagrania. Sprawa faktycznie wydaje się dość intrygująca. Czy w razie pytan moge się z panem kontaktować bezpośrednio? - zapytała uprzejmie, siadając przy okazji i upijając kolejny łyk kawy. - Oczywiście, o ile nie będzie to problemem. Byłoby mi po prostu łatwiej mieć bezpośredni kontakt z kimś kto jest zaznajomiony ze sprawą.
- Tak, tak, tak, jasne. Ja w tym czasie spróbuję dowiedzieć się co to za obcy.
Liz skinęła głową, jakoś nie rejestrując faktu, że dzwoniący owego gestu widzieć nie mógł, po czym wpisała jego numer na listę kontaktów.
- Będę wdzięczna - odparła, mając pełną świadomość, że zapewne owa wdzięczność będzie później musiała zostać wyrażona w cyfrach przelanych na konto. No ale przynajmniej, o ile się uda, rozwiąże się sprawa awarii robota. Jeden problem z głowy. Gdyby inne mogły się rozwiązać tak łatwo…
- Proszę mnie informować na bieżąco - dodała, zanim owa prośba zdążyła wylecieć jej z głowy przegoniona przez powoli budząca się świadomość i listę rzeczy do zrobienia, którą przy okazji podstawiała Liz pod nos. Lista zaś była długa, więc ucieszyła się gdy Smith się rozłączył. Upiła jeszcze łyk, przeciągnęła się i z westchnieniem zerknęła na zegar. W momencie owe westchnienie przemieniło się w jęk. Nic dziwnego, że miała problemy z dojściem do siebie skoro była dopiero czternasta. Ile spała? Godzinę? Może nieco dłużej… Zdecydowanie za mało by odnowić nadszarpnięte nerwami siły. Skoro jednak była już na nogach to trochę szkoda jej było czasu by ponownie iść spać. Zamiast tego dopiła kawę i udała się do łazienki by wziąć pobudzający prysznic. Po nim powinna już zabrać się za sprzątanie, a po sprzątaniu za gotowanie. Jul gdzieś się zawieruszyła, co jednak w obecnej chwili było Liz tylko na rękę. Ustawi swoją ulubioną muzykę, tak jak lubi i zabierze się za przygotowania. Biorąc pod uwagę ile miała na nie czasu, wątpliwe było by z czymś nie zdążyła. Nawet gdyby czegoś brakło to była pewna że zdąży dokupić na czas lub wymyślić czym ową rzecz zastąpić. Na wszelki wypadek jednak, zanim za sprzątanie się zabierze, sprawdzi wszystkie szafki. Może przy okazji wpadnie jej do głowy pomysł jak pozmieniać ich przeznaczenie. W sumie to tak od jakiegoś czasu nie robiła przemeblowania, a niewiele rzeczy działało na nią bardziej odstresowująco jak porządne przestawianie mebli.

Nucąc pod nosem i snując daleko idące plany, rozebrała się i weszła pod strumień gorącej wody. Ten dzień wciąż miał szansę bycia całkiem udanym, trzeba się będzie jedynie nieco postarać…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline