Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2017, 02:51   #58
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Sytuacja nie była najweselsza. Napięcie rosło. Kiedy okazało się, że w całym hotelu jakby nie było żywej duszy, Emma zastanawiała się, czy może istnieć opcja, że ambulans przyjechał, czy że może jakimś sposobem komuś udało się tu do nich dostać, ale przecież ona znała te drogi jak własną kieszeń i w takiej pogodzie były po prostu niemal nie do przebycia. Więc o co chodziło? Zaczęła się poważnie martwić, a cały nastrój hotelu nie pomagał...

Emma, widząc kobietę na schodach, początkowo zmarszczyła brwi. Stała najdalej, ale jej uwaga została poważnie rozproszona, bo gdy wszyscy zostali sparaliżowani wyglądem twarzy tego... czegoś... Sue zaczęła się szarpać
- Sssssue...! - rzuciła kobieta, gdy collie wyrwała jej się i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku. Nie było jednak czasu jej gonić. Maszkara z góry schodów postanowiła zaatakować. Światła włączyły się i to był jakby sygnał na start. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, choć Harrison była w takim szoku, że wydawało jej się, że tempo jest jakby spowolnione. Puls dudnił jej w uszach. Nic więc dziwnego, że zdołała jakimś cudem uniknąć staranowania przez rozpędzoną Virginię. Emma cały czas nie mogła ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie. A widząc to, co właśnie zamierzało się znów na nich, stojąc pod drzwiami, brązowowłosa wcale nie czuła się lepiej. Nie miała jednak czasu myśleć. Widząc, jak Wes łapie za gaśnicę, a Gwen za dziennik, ranczerka rozejrzała się za czymś, co można by było wykorzystać. Nie było wiele czasu. I choć martwiła się cholernie o Sue, widząc jak blondynka biegnie w stronę kuchni, Emma wolała pójść jej śladem.

By się ukryć? Zdecydowanie nie. Ona chciała broni, bo gołymi rękami z czymś takim walczyć się nie dało. Nie była strachajłem. Potrafiła strzelać do dzikich zwierząt. Tylko nie spodziewała się, by Robert miał tu gdzieś strzelbę, więc na razie tasak, albo chociaż długi nóż byłby już jakimś rozwiązaniem. Nie czekając więc na więcej, popędziła do kuchni jakby ją sam Czort gonił, licząc na to, że to co było wcześniej Virginią, bardziej zajmie się teraz gaśnicą, niż przegrupowaniem wszystkich w pomieszczeniu.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline