Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2017, 09:28   #50
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Mam na imię Sophie. - Wampirzyca przyjrzała się uważnie dziecku. Było ubrane tak po staroświecku. Wrażenie skojarzyło się jej trochę z tym, jakie miała gdy poznała Andre, ale… wampiry nie spokrewniają dzieci. - Czy też pytasz czym się zajmuję?
- Jestem Esmeralda. Możesz zinterpretować moje pytanie jak chcesz. To też informacja o tobie. I to taka, której niekoniecznie chcesz mi udzielać. - powiedziała dziewczynka, nie ruszając się z miejsca.
- Esmeraldo, nie mam pojęcia czemu uważasz, że nie chcę ci zdradzić tej informacji. - Na twarzy Sophie odmalowało się zdziwienie. - Ja bym się chętnie dowiedziała, czym się zajmujesz.
- Daruj sobie. - odrzekła dziewczynka nonszalancko kręcąc w palcach pukiel włosów.

Wampirzyca wzruszyła ramionami.
- Jak uważasz. - Sophie nie miała doświadczenia w obchodzeniu się z dziećmi i nie zamierzała teraz tego doświadczenia zdobywać. Dziewczynka wyglądała jak wiktoriańska lalka i wypowiadała się składniej niż większość znanych jej dorosłych. Czyli należało na nią uważać. - Wiesz, może gdzie znajdę Pana Ouversonna?
- Wiem. - odpowiedziała dziewczynka, uśmiechając się samymi kącikami ust.
- A chciałabyś podzielić się ze mną tą informacją? - Sophie nie była ani rozbawiona. Nie planowała też naciskać na dziecko, najwyżej poszuka księcia sama. Zdjęła przemoczoną kurtkę. Ta rozmowa potwornie się przedłużała.

- Nie czuję takiej potrzeby. - odparła Esmeralda - Niemniej wiem, że książę oczekuje gościa. Być może chodziło o ciebie. W związku z tym nie zajmowałabym kurtki
- Jestem tym gościem, a kurtkę w każdej chwili mogę założyć. - W głosie Sophie nie pojawił się nawet ślad zniecierpliwienia. - Czy mam rozumieć, że znajdę go na zewnątrz?
- Nie jestem w stanie weryfikować twojego rozumowania. - odparła dziewczynka, po czym dodała - Przynajmniej taka jest oficjalna wersja.

Sophie westchnęła. Był to odruch, którego nie mogła zwalczyć. Ostatnia próba i idzie sama poszukać.
- Proszę, czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie znajdę Pana Ouversonna?
- Nie mogłabym, gdyż nie posiadam informacji, gdzie jest dokładnie. - odparła dziewczynka, po czym dodała - Mogę jednak powiedzieć, że prawdopodobnie najdogodniejsza droga do niego prowadzi przez balkon. - wskazała na przeszkloną loggię na końcu korytarza.
- Dziękuję i za tę pomoc. - Sophie narzuciła kurtkę. Mogła zacząć od sprawdzenia tego miejsca. - Do zobaczenia.

Ruszyła przez korytarz wyostrzając zmysły. Nie rozumiała czemu książe oczekując od niej pomocy, nie może chociaż wysłać po nią kogoś, kto by ją zaprowadził.

Gdy wyszła na balkon, rzęsisty deszcz uderzył w nią ze zdwojoną siłą, budząc irytację. I nie pomógł nawet całkiem ładny widok na port, szczególnie, że księcia wcale tu nie było.


Nie licząc kratki sięgającej aż po dach, po której zapewne miał się wspinać bluszcz rosnący u podnóża budynku, nie było tu niczego!

Sophie wystawiła twarz na deszcz i odczekała chwilę, aż irytacja z niej spłynie. Po kilku sekundach sięgnęła do kratki i zaczęła się po niej wspinać. Przynajmniej będzie miała ładny widok, chyba że piorun w nią trzepnie. Tymczasem jednak zamiast błyskawicy, uderzył w nią widok siedzącego na skraju dachu młodzieńca.


Chłopak nawet na nią nie spojrzał, zapatrzony w przestrzeń. Zaczął jednak mówić:

- Kogo witam? Kogo goszczę?
Że też księżyc w sercu moszczę
Czy to aby nie przesada
By ta piękność niezbyt rada
Deszczem przezeń ugoszczona
Brała ciężar na ramiona
Co go niby nie trza nosić
Lecz gdy zawżdy poprosić
By się spało błogo w łożu
Sprawdzić trza co szumi w morzu
Czy to pies?
Czy to bies…

- Trochę pies i trochę bies… mam na imię Sophie. - Wampirzyca uważnie przyglądała się młodzieńcowi. Czy to może być książe? Niby wygląd wampira potrafi być złudny, ale… Tak bardzo żałowała, że nie wypytała Andre o księcia. Ale w sumie, nie chciała rozmawiać ze swoim “tatą”. - Czy mogę się dosiąść?
- Czy potrzebujesz pozwolenia
Ot ciszę mąci nasza brać
Niepotrzebne wyrzuty sumienia
Nie musisz siostro dłużej stać.


Sophie przysiadła obok chłopaka. Poczuła, że chyba właśnie przemaka jedyna część garderoby jaką miała jeszcze suchą.
- Kim jesteś? Szukam kogoś, konkretnego.
- Jestem pytaniem i odpowiedzią w mroku
Choć duszy nie mam
A umysł tkwi w amoku
Jestem tutaj całkiem sam
Zapytasz może: Czy siebie znam?
Czy tylko rolę klauna gram
W przedstawieniu grozy?
Nie wiem.
Miałem to, miałem...
Lecz zatraciłem siebie
Pośród nocy gwiazd.

- Jak narazie to ja okazuję się być kłębkiem pytań. - Sophie przyglądała się chłopakowi. Maklavian, czy po prostu wariat? Oderwała wzrok i wpatrzyła się w krajobraz. Cóż, podobno ona też jest szalona. - Ale dobrze… Znasz siebie? Czy wiesz w jakim grasz przedstawieniu? Czy wiesz co dokładnie zatraciłeś? Czy w natłoku tych pytań jesteś w stanie odpowiedzieć na moje czy mam sobie pójść?
- To ty jesteś odpowiedzią i nadzieją serca co nie bije
Jako ten zegar co niby ma puls a przecież nie żyje.

- Postaram się być odpowiedzią, jednak potrzebuję pomocy i to pomocy Ouversonna. - Uśmiechnęła się do chłopaka. Wszyscy tutaj są konkretni, tak? Czekał ją ciężki orzech do zgryzienia.

- Jakiej więc pomocy oczekujesz
Gdy ciemną nocą
To mienie wywołujesz?

- Chciałabym się dowiedzieć co takiego wydarzyło się, że stałam się tu potrzebna?
- Światło w oczach zgasło
Usta co oddychały ucichły na wieki
Niby rzecz naturalna
A jednak nie mogę zmrużyć powieki
Trzy iskry a każda inna
Zgaszona tak makabrycznie
Czy ludzka natura może być temu winna?
A może to istota z mroku
I ciszy zrodzona
Pośród mordu amoku
Nienasycona
Lecz któż to?
Próżno w myślach swych grzebię
Ktoś bliski, ktoś daleki?
Dlatego wezwałem ciebie
Byś z obcości swej natury
Wejrzała w me królestwo
I skruszyła niewiedzy mury
Twój partner już ci jest przedstawiony
Czy więcej mogę coś zrobić?
Ja... przez szaleństwa sen zamroczony?


Sophie uśmiechnęła się.
- Spotkaj się ze mną gdy będziesz miał na to czas i opowiedz mi o swoich ludziach. - Wampirzyca zerknęła na miasto. Wciąż lało, a co za tym idzie wszystkie ślady jakie by one nie były szlag trafił. - Oraz przekaż wszystkie informacje jakie udało się wam zdobyć. A ja pewnie z początkiem jutrzejszej nocy zacznę swoje łowy.

Wampir po raz pierwszy spojrzał na nią i uśmiechnął się smutno. Ile mógł mieć lat w momencie przemiany? Pewnie nie więcej niż 18. Na jego twarzy wciąż malował się wyraz nieco dziecięcego zawstydzenia. Tylko jego spojrzenie było poważne i smutne.
- Gdy me oczy widzą tak piękną dziewoję
Od razu mi lżej w pustki otchłani
By jej pomóc więc dwoję się i troję
A wszyscy moi drodzy poddani
Mają być na jej usługi wszelakie
Niechaj dzieli ze mną swe myśli
Dobre i niedobre, ot, nieważne jakie.

- Będę się dzielić z tobą wszystkimi przemyśleniami. - Sophie wpatrywała się w jego oczy, jakby mogła z nich wyczytać ile może mieć lat. Był księciem, więc mimo ciała w jakim go uwięziono mógł mieć zarówno 100 jak i 1000 lat. - Teraz muszę dowiedzieć się jak najwięcej, o tym co się wydarzyło. Jeśli pozwolisz, wrócę do mego partnera by mi wszystko przekazał.

W odpowiedzi Mark tylko skinął głową i wrócił do gapienia się w przestrzeń.
Sophie podniosła się. Teraz była już przemoczona do suchej nitki. Dobrze, że tym razem nie groziło jej przeziębienie. Chwilę wpatrywała się w wampira. Może źle to rozegrała, może tak naprawdę źle to wszystko zinterpretowała. To dziwny osobnik, ale może w tej psychozie, znajdzie choć na chwilę miejsce dla siebie.

Skłoniła się lekko i ruszyła w stronę kratki, po której tu weszła. Poważnie zaczęła się obawiać czy jest właściwą osobą do tej roboty, jednak potrzebowała jej. Chwyciła się jednej z poprzeczek i powoli, ostrożnie zaczęła schodzić. Będzie musiała dać z siebie wszystko i mieć nadzieję, że nie spieprzy się jak zwykle.
 
Aiko jest offline