Ryfui przez całą drogę nie odzywała się do nikogo. Skupiona na zadaniu, jakie przed nią(nimi) stało, nie miała ochoty na rozpraszanie się jakimiś rozmowami, a zresztą i tak raczej na takie rzeczy czasu nie było.
Wyłapała za to spojrzenia jednego czy drugiego, omiatające całą jej osobę z góry do dołu. Nie dziwiła im się, niektórzy jeszcze nigdy nie widzieli z bliska Harpii, i to Harpii, która nie rzucała się na nich z dzikim krzykiem, chcąc rozszarpać na strzępy. Wzruszyła sama sobie pierzastymi ramionami, ukazując wśród uśmiechu rzędy małych, ostrych kłów, niech się gapią...
W końcu liczna grupa dotarła do pierwszego dłuższego postoju, wywołanego pojawieniem się w okolicy wrogów. Harpia pogładziła topór przy pasie ze złowieszczym uśmieszkiem, nie mogąc się doczekać, by go użyć na jakimś psubracie, chwilowo jednak chyba należało... a nie, jednak nie. Towarzystwo rzuciło się w bój z radosnymi okrzykami, a Ryfui pokręciła głową. No nie ma co, dywersja jak jasna cholera. Oby tylko Rag nic się nie stało... i Olafowi.
Wolałaby, żeby te dwie osoby pożyły jeszcze wystarczająco długo. Z tą pierwszą związała się szczególnie mocno, a mężczyzna też zdobył jej uznanie, po tym zwłaszcza, co ostatnio wspólnie przeszli.
Ryfui wyskoczyła w górę, wzbijając się w powietrze na skrzydłach, po czym po wyjątkowo krótkim locie osiadła ostrożnie na dosyć dużym namiocie, na środkowym jego pałęku. Omiotła okolicę wzrokiem, sięgając po łuk i strzałę. Blisko niej spacerował Goblin i Ork, idealne cele. Napięła cięciwę i posłała strzałę w tego mniejszego...
Ruch: Prawo-góra → 3x prawa → atak z łuku w Goblina
.