Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2017, 12:28   #161
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Odbić główną bramę i most

Minął tydzień w Wodnym Krysztale od kiedy Walkiria przeszła próby. Społeczeństwo zaczynało powoli przyzwyczajać się do widoku orków i goblinów na uliczkach miasteczka. Chociaż szwendające się samotnie gobliny parę razy musiały ratować się ucieczką przed ukamienowaniem lub sztyletem wymierzonym w plecy. Walkiria większość czasu spędziła na naukach kapłańskich próbując przyswoić jak najwięcej wiedzy i zdolności, które wspomogą drużynę i wpatrzonych w nią wiernych. Codziennie modliła się o stworzenie kolejnych porcji jedzenia i wody dla mieszkańców. Klerycy stworzyli dla niej specjalny pierścień pozwalający zostawić znak świętego płomienia na dowolnym ubraniu i przedmiocie. Zielonoskórzy pierwsi przyjęli emblematy i okrzyknęli się Watahą Walkirii.

Axim i Balkazar spędzili ten czas na treningach. Obaj próbowali przygotować się jak najlepiej na czas, w którym będą musieli wesprzeć Sybill z całych posiadanych sił. Acelia i Esmond znikali razem na całe dnie. Oboje studiowali nowe tomy z zaklęciami pod okiem Bjorfa. Ręka Esmonda stawała się nie do zniesienia. Po każdym zaklęciu zaczynała szlochać, jęczeć lub wzdychać. Po godzinie czasu dopiero zaczynało jej przeważnie przechodzić. Olaf trenował przez ten czas w świątyni Grungniego.

Axim wraz z Acelią słyszeli plotki, że wśród rezydentów znajdują się kolejne Czerwony Lisy. Żołnierz odszukał mężczyznę o imieniu Draug i przekonał go do podłączenia się do grupy. Acelia odnalazła drugiego mężczyznę o imieniu Edgar, który przy najbliższej okazji również zabierze się z nimi na misję

W tawernie, też zaczął bywać częściej Altner wraz z córką. Prosząc rodzinę oberżysty o opiekę dla niej podczas kolejnych misji.

Strateg Kadle spędzał ten czas w siedzibie Złotych Lwów. Wraz z Rafaelem i jego doradcami próbowali zebrać jak najwięcej informacji o siłach wroga, oraz ułożyć plan odbicia dzielnic miasta. Nagle w środku dnia wrócił do tawerny zwołując całą waszą drużynę i chętnych do akcji najemników.
- Słuchajcie uważnie! Mamy mało czasu, jeśli chcemy mieć nadzieję na odbicie powierzchni. Lwi zwiadowcy wrócili właśnie z dzielnicy Bram. W kierunku zamku zmierzają liczne siły wroga. Za 5 godzin przybędą pod miasto, jeśli przejdą przez zwodzony most królestwo jest zgubione. –Spojrzał na wszystkich by zobaczyć, czy czują powagę sytuacji.
- Wasza grupa ma zadanie przedrzeć się z południowego krańca dzielnicy Bram do mostu zwodzonego i podnieść go w górę nim posiłki wroga wkroczą do miasta. Ja w tym czasie zmobilizuje wojska Rafaela i ruszymy na bramę od wschodu. Miejmy nadzieję, że pod wpływem wojennej wrzawy odciągniemy większość strażników od mostu.
Rag zabrała głos.
– Jedynym wyjściem jest przedrzeć się ponownie tunelami. Tylko tym razem musimy przejść praktycznie przez całe miasto, aby wyjść przy bramie. Podróż zajmie nam kilka godzin, gdy wyjdziemy na powierzchnię może być za późno.
Następnie głos zabrał Bjorf
– Mam coś, co nas przyśpieszy i skróci czas podróży o połowę, pod warunkiem... – Mag zawahał się przez chwilę - W tej okolicy mieszkał jeden z magów uczących na uniwersytecie, jeśli będzie okazja muszę z Acelią i Esmondem zbadać jego dom.
Kadle westchnął ciężko.
– Czy jest to konieczne? Sytuacja i tak jest coraz cięższa z minuty na minutę.
Bjorf nie dawał za wygraną
– Jest konieczne, inaczej nie ma mowy, abym zużył takie silne zaklęcie.
Z tyłu zabrzmiał głos Balkazara
- Jeśli dobrze rozumiem plan magów to między nami a wojskami Rafela będzie godzina może dwie różnicy. Mamy czekać do ostatniej chwili z podniesieniem mostu? Jeśli zrobimy to od razu to wróg się zorientuje i będzie mógł na nas uderzyć. Jakie mamy opcje jeśli napotkamy zbyt silny opór? Mamy za wszelką cenę utrzymać bramę czy możemy zniszczyć mechanizm i się wycofać?
Strateg odpowiadał po kolei na pytania.
- Najlepszym scenariuszem będzie jeśli uda wam się dotrzeć w okolice bramy i zaczekać, aż nadchodzące wojska lwów odciągną zamieszaniem większość przeciwników. Wtedy rozprawicie się z resztkami strażników i podniesiecie most, im szybciej tym lepiej. - Pokręcił głową w milczeniu - Jednak wojska muszą przedrzeć się przez dzielnice Młota i Słońca by dotrzeć do dzielnicy Bram. Jedynym plusem jest śmierć Byka na arenie w dzielnicy Słońca, którego zgon zawdzięczamy waszej interwencji. Umożliwi nam to szybszy przemarsz przez sąsiadującą z nią ulicę. Może uda nam się przybyć na czas, może wpadniemy w zasadzkę i będziecie musieli działać samodzielnie. - Starszy mężczyzna przetarł spocone czoło. - Równie dobrze istnieje możliwość, że wróg będzie przechodził przez most, gdy dotrzecie na miejsce. Najważniejsze zadanie to podnieść most zwodzony wpuszczając jak najmniej przeciwników. Kluczowe jest utrzymanie bramy do nadejścia posiłków. Mechanizmy mostu muszą zostać sprawne, będzie to jedyna droga dla wojsk Lysandra, które pomogą nam odbić w przyszłości miasto o ile uda nam się zdobyć na własność tą dzielnice.
Kadle spojrzał po wszystkich
– Macie pół godziny na spakowanie się i wyruszenie.

Gdy wszyscy przygotowani czekali na znak do wymarszu Olaf zwrócił się w stronę Ryfui.
- Kościół Grungniego Niewzruszonego Muru, gdzieś przy samej bramie. Muszę się tam udać. Pomożesz mi tam dotrzeć? - Zapytał cicho, kryjąc rozmowę przed niechcianymi uszami.
- Wiem gdzie to jest, praktycznie przy samej bramie wjazdowej. Wiesz złociutki, że harpie nie mają honoru, ani nie odczuwają wdzięczności?
- Za to zdają się być próżne, bowiem ich słowa nie przystają do czynów. I jeszcze coś. Trzymaj. To Wykrwawiacz, na wypadek, jakby cię dopadli w zwarciu.
- Za to uwielbiamy praktyczne błyskotki. - Ryfui chwyciła topór w rękę i zamachnęła się nim parę razy. - Hmmm, Wykrwawiacz? - Wyszczerzyła rzędy spiczastych zębów w uśmiechu. - Znakomita nazwa. Masz moje wsparcie.

Drużyna obecnie miała w swoim składzie Sybill, Axima, Esmonda, Acelie, Olafa, Balkazara, Drauga, Edgara, Altnera, Grzmota, Bjorfa, Rag i Ryfui. Kargul rzadko ostatnio bywał w tawernie. Do czasu wymarszu nie powrócił i grupa musiała się udać bez niego. Wszyscy spakowani i gotowi do drogi wyruszyli z tawerny Studnia Rdzy i ruszyli przez miasteczko górnicze. Tymczasowi mieszkańcy Wodnego Kryształu wyszli na główną ulicy przy kaplicy Wszechstwórcy. Wychwalali i pozdrawiali Sybill - Walkirię Wszechstwórcy i jej towarzyszy. Wychodząc przez bramy szli po moście wykutym w skale. Pod nimi falowała woda ogromnego jeziora otaczającego miasteczko. Wysoko nad głowami wisiały stalaktyty bogate w kryształy rozświetlające ogromną jaskinię. Wysoko w dali świeciło się światło w świątyni Grungniego, gdzie Olaf pobierał swoje nauki. Drużyna ponownie mijała ruiny dawnych budynków, warsztatów i magazynów. Mijali punkty wartowników, którzy pozdrawiali ich przez podniesienie ręki i kiwnięcie głową. W końcu doszli do zburzonej ściany łączącej miasteczko z tunelami ściekowymi ogromnego miasta nad głowami.

Krasnoludka Rag owinięta w czarne szaty wysunęła się naprzód grupy. Krótki zarost zdobił jej podbródek, a czerwone oczy badały tunele przednią. Skinęła na świeżo zwerbowanych łotrzyków Drauga i Edgara, aby dołączyli do niej. Razem wyszukiwali sekretnych znaków na ścieżkach w kanałach, które wyprowadzą ich do następnej dzielnicy. Tropicielka Ryfui podążała za nimi wypatrując patroli wrogich szczurołaków. Od czasów wydarzeń w mieście, coraz więcej szczurów w kanałach mutowało do ludzkich kształtów. Omijając patrole i czujki drużyna przeszła do kanałów pod Areną Brzasku gdzie walczyli z Ryczącym Bykiem i dokonał się cud przeistoczenia w Walkirię i wskrzeszenia zmarłych. Gdy Rag rozpoznała dalszy szlak Bjorf wysunął się przed grupę i wyciągnął różdżkę.
- Grupowy ładunek przyśpieszenie nie trwa długo. Nie rozpraszajcie się, biegnijcie blisko siebie i nie reagujcie na siły wroga dopóki nie dotrzemy na miejsce. - Spojrzał po każdym wypatrując zrozumienia i potwierdzenia gotowości.
Zamachnął się różdżką - Dodajmy więc więcej kroku w rozkroku! - Białe, świecące paski wystrzeliły z różdżki owijając się każdemu wokół bioder.
Drużyna ruszyła ponownie tunelami, w przyspieszeniu było możliwe bieganie po wodzie.
Grupa łotrzyków co jakiś czas zatrzymywała drużynę wskazując na pozakładane pułapki przez zwiadowców lwów. Po długim czasie liczącym co rusz przerwy na ominięcie dodatkowych pułapek udało się dotrzeć do właściwych kanałów w dzielnicy Bram.

Drużyna przeszła przez jedyny niezasypany właz w okolicy by wyjść w pobliżu murów. Z wczesnego południa zrobił się teraz wczesny wieczór. Patrole orków przechadzały się uliczkami rozpalając ogniska na noc. Płomienie tańczyły na wysokich murach obronnych oraz przed ryneczkiem, w którym ukryła się drużyna. Pomimo dużych grup strażników, nie było jeszcze widać, aby w maszerowały posiłki wroga. Z drugiej strony nie było słychać armii prowadzonej przez Kadle.

Wszyscy członkowie drużyny dostają przyspieszenie +1 do ruchu. Czyli teraz w trakcie swojego ruchu mogą się przesunąć łącznie o 4 kratki i zaatakować. Możliwy jest ruch po skosie. Axim ze swoimi butami może do 5.

Mapa:



Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski - Axim
Róż - Acelia
Jasnoniebieski -Draug
Pomarańcz - Bjorf
Zielony - Esmond
Czerwony - Rag
Cielisty - Edgar
Szary - Altner
Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały - Grzmot
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 16-04-2017 o 16:26.
Ranghar jest offline  
Stary 16-04-2017, 19:28   #162
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Axim poruszył zbrojnym ramieniem i skrzywił się lekko, czując niewielki opór. Najemnik szybko się przekonał, że noszenie pełnej zbroi nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń. Rycerze od najmłodszych lat byli do tego przyuczani, nierzadko prowadząc swoje treningi w całym rynsztunku. Axim Jarnar był piechurem. W lekkiej zbroi i z jednoręcznym mieczem na pierwszej linii. Jednak czasy się zmieniły i on też się musiał zmienić. Kiedyś służył królowi, później sobie. Teraz ile razy o tym pomyślał, zdawał sobie sprawę, że służy przede wszystkim Walkirii. Ona zasługiwała na kogoś lepszego, niż obdarty najemnik.
Nie mógł być rycerzem, jego lata, kiedy miał się uczyć etykiety, kultury i dworskich zachowań już dawno przeminęły. Jednak nadal mógł być żołnierzem. I nim na razie pozostawał.

Mężczyzna dobył młota i tarczy. Zerknął jeszcze na swój pas, do którego przytroczony miał miecz. Nie potrafił się go pozbyć. Ostrze z wygrawerowanym „IX Lupus” było jedyną pamiątką po jego dawnym życiu. Dlatego w przeciwieństwie do starego pancerza, który oddał zwerbowanemu Draug’owi, miecz legionisty postanowił zachować. Zawsze mógł się jeszcze przydać, kiedy jego nowa broń zostanie wytrącona z ręki.


Jarnar odwrócił się do Sybill i Balkazara, którzy znajdowali się go najbliżej.
- Jesteśmy zbrojnym czołem tej drużyny, dlatego musimy uderzyć jako pierwsi. Magowie i łotrzycy niech wyszukują luk w ich obronie i nas wspierają - odezwał się głośniej.
Następnie podszedł do Walkirii i nachylił się jej do ucha.

- Uważaj na siebie, najdroższa - wyszeptał. Axim wciąż nie wiedział, na czym ich relacja stała, więc wolał zachować powściągliwość w okazywaniu uczuć publicznie. Pomijając fakt, że nie chciał psuć jej reputacji jako półbogini, która się związuje ze śmiertelnikiem jego pokroju. To jest, najemnikiem i mordercą.

- A teraz naprzód! I pamiętajcie, trzymajcie się w grupach! - zawołał, opuszczając przyłbicę hełmu i jako pierwszy puścił się w młody wieczór.


Ruch: Lewo-góra → 4x góra → zwykły atak w orka
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 16-04-2017, 20:27   #163
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Balkazar wciągnął nosem powietrze.
- Taaaak, to będzie dobra walka - pomyślał.
Nie miał najmniejszego problemu z walczeniem z przedstawicielami swojej rasy. Walki między plemionami były na porządku dziennym. Nieraz brał w nich udział. Orkowi wodzowie przecież w ten sposób powiększali swoje terytoria.

Jeszcze raz przeglądnął swój ekwipunek. Skórznia była lepszej jakości niż jego zdezelowana stara zbroja, a na lewym przedramieniu umocował nową stalową tarczę.
Topór Minotaura dobrze leżał w prawej dłoni. Balkazar mu jednak do końca jeszcze nie ufał, tak samo jak dwóm magicznym pierścieniom. W zasadzie to ciężko było zdobyć zaufanie brązowego orka.
Stare dobre topory przewiesił skrzyżowane na plecach - im ufał.

Balkazar zerknął na Walkirię, której do ucha szeptał coś Jarnar. Ona również zdobyła jego zaufanie. Jest chyba pierwszą osobą, której się to udało. Następnie przeniósł wzrok na najemnika. Obiecał swojej Pani, że da mu szansę - zobaczymy.

Brązowy Ork skinął głową na hasło Axima odnośnie trzymania się w grupach, a następnie nie mógł powstrzymać parsknięcia gdy odziany w błyszcząca zbroję najemnik pobiegł w środek wrogów.
- Zobaczymy ile warta jest ta Twoja taktyka walki - mruknął do siebie.

Balkazar wyglądnął z prawej strony budynku i zauważył orka.
- Miejmy nadzieję, ze nim zajmie się Draug, Bjorf, Acelia lub Edgar - pomyślał i ruszył za najemnikiem, ale bardziej ostrożnie.
Mijając Walkirię odezwał się:
- Na razie zostań z tyłu.

Ruch: nw, nw, n, zwykły atak w goblina (Chłodny topór i tarcza).
Jeśli goblin przeżyje to Balkazar zostaje w miejscu, jeśli goblin zginie to:
Ruch: s (zwrócony na zachód w kierunku orka i goblinów na flance)
(Preferuję kierunki MUD'owe - jeśli są dla Was problematyczne to dajcie znać)
 

Ostatnio edytowane przez Raga : 16-04-2017 o 21:47.
Raga jest offline  
Stary 17-04-2017, 00:19   #164
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ostanie dni były dla Sybill jednymi z najlepszych w życiu. Pomimo ogromu odpowiedzialności jaki spadł na jej barki, nie bała się. Czuła, że Wszechstwórca jest przy niej, gotów udzielić jej wsparcia, przelewając na nią błogosławieństwo swej mocy, by wypełniać zadany przez niego plan. Większość swojego czasu i energii Arunsun poświęcała na szkolenie się. W świątyni swego boga spędzała całe dnie. Modły, które wznosiła, były gorliwe i pełne pokory. Wszechstwórca był dla niej chojny, pozwalając darować mieszkańcom jego łaskę w postaci pokarmu i wody. W tym czasie zauważyła, że inni klerycy coraz chętniej okazywali jej wsparcie. Sybill odniosła wrażenie, że jej próba otworzyła wielu oczy, umacniając w nich wiarę.

W karczmie Walkiria pojawiała się wyłącznie wieczorami, by odpocząć, krótko pomówić z chętnymi do rozmów członkami drużyny, czy prowadzić dialog z orkiem, by lepiej poznać go i jego spojrzenie na nowy dla niego świat.
Natomiast każdą kolejną noc spędzała już zawsze w towarzystwie Janrara, którego sama obecność działała kojąco na umęczoną codziennymi obowiązkami Sybill. Widząc jednak zmieszanie mężczyzny ich zażyłą relacją, zdecydowała nie naciskać na niego, pozwolić oswoić się ze zmianami i rosnącym uczuciem. Dlatego też, poza sypialnią, starała się być powściągliwa w okazywaniu swych uczuć względem niego.

Walkiria całą drogę do celu kroczyła w obstawie Balkazara i Axima. Uważnie słuchała wskazówek zwiadowców, jak i wczuwała się w emocje jakie roztaczali jej towarzysze, by w odpowiednim momencie wspomóc wątpiących dobrym słowem. To jednak potęgowało w niej napięcie wyczekiwania tego co zastaną. Po zajęciu miejsc i rozpoznaniu gdzie znajdują się wrogowie, kleryczka po raz ostatni sprawdziła swój sprzęt. Tarcza leżała jej wygodnie w ręku i wzmagała w niej poczucie pewności siebie.

Skinęła Aximowi na jego plan, że ich trójka rusza przodem. Uśmiechnęła się ciepło na jego przestrogę, którą wyszeptał jej do ucha.
- Będę tuż za tobą, ukochany - odparła mu, ale powstrzymała się od chęci pogładzenia go dłonią po policzku.

Janrar ruszył, a Arunsun spojrzała na Balkazara, który właśnie skończył wyglądać z prawej strony zabudowania, za którym się kryli.
- Przykro mi, ale jestem stworzona do pierwszej linii - odpowiedziała orkowi i uśmiechnęła się zadziornie. - Ale pozwolę ci iść przodem - stwierdziła.

- Nie rozpraszać się i pilnować pleców - rzuciła zaraz Sybill spoglądając na pozostałych. - Najlepiej podążajcie naszym śladem i osłaniajcie nas z dystansu - dodała i ruszyła w ślad za Aximem i Balkazarem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 17-04-2017, 12:44   #165
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Elfica wraz z Esmondem studiowali zaklęcia pod okiem Bjorfa. Aci dostała kilka nowych tomów, które się jej ledwo zmieściły do torby. Po nauczeniu się nowych zaklęć spakowała księgi to torby i przewiesiła ją sobie przez siebie by mieć torbę bardziej pod kontrolą. Wyszła z domu Bjorfa i udała się na zebranie.

Acelia wraz z Aximem słyszeli o nowych rekrutach Czerwonych Lisów. Elfica odnalazła mężczyznę o imieniu Edgar i zaproponowała mu dołączenie do “stada”.

Weszła drzwiami do tawerny, gdy akurat Kadle tuż za nią wszedł i wypowiedział się na temat kolejnej misji.
Westchnęła Ani chwili spokoju - pomyślała Acelia kładąc torbę na kolanach. Spojrzała po nowych osobach czy są gotowi na ich pierwszą misję. Dla elfki jest to już trzecia misja, w pierwszych dwóch powiedzmy kolokwialnie, że sobie radziła na swój sposób, ale miała cztery zabójstwa ot co. Z ust Kadle’a można było usłyszeć, że misja brzmi groźniej niż dwie poprzednie. Chociaż walka z Minotaurem była zacięta, gdy Aci już tam dotarła po nieplanowanym postoju. Uśmiechnęła się do swoich myśli.
Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej - pomyślała dziewczyna o białych włosach. Znów trzeba było się przeciskać przez tunele, cudownie. Jak znów spotka szczurołaka to przynajmniej będzie już wiedziała co robić. Na słowa Bjorfa o magu, do którego mieli się udać wyszukała wzrokiem Esmonda, by wiedział, że idzie z nią. Skinęła twierdząco głową na to ile ma czasu na przygotowania do wyruszenia. Wstała i wyszła z tawerny, by pomyśleć czy wszystko zabrała.
Torba - jest, tomy - są, różdżka - jest, głowa - jest - zażartowała sobie elfica uśmiechając się. Odetchnęła głęboko.
No to Lugo - zmotywowała się w głowie i ruszyła za pozostałymi.

Rag wiedziała co zrobić z nowymi nabytkami w postaci zwerbowanych łotrzyków. Miała nadzieję, że nie dadzą nogi jak zauważą pierwsze orki i gobliny. Aci była gotowa na każdą ewentualność, nawet na bitkę z bossem. Bjorf wysunął się na czoło “szkolnej wycieczki” by dać wszystkim przyśpieszenie, by mogli szybciej dotrzeć na wskazane miejsce. Dostali niezłego przyspieszenia, i gdyby nie łotrzykowie to byliby na miejscu trochę szybciej niż zwykle, ale bezpieczeństwo było ważniejsze niż szybsze dotarcie do dzielnicy Bram. W końcu udało im się dotrzeć i uformować jakiś szyk bojowy.

-W końcu magowie od czegoś są by dawać wsparcie, gdy reszta atakuje by zrobić jak najwięcej szkód - odpowiedziała na słowa wojownika. Spojrzała gdzie lezie Balkazar, Axim i Sybill, która coś rzuciła pod nosem, o osłanianiu z dystansu. Ki diabeł z nią i jej pomysłami. Teraz jej nie posłucha, ale jak będzie źle to na następnej misji już się będzie pani Walkirii słuchać. Tak będzie się jej słuchać jak akcja nie wyjdzie po jej myśli. Spojrzała po nowych rekrutach i powiedziała.
-Chodźcie za mną jak wam dam znać to możecie ruszać, ale róbcie co chcecie - powiedziała i ruszyła przed siebie. Przed sobą widziała orka, ale idąc dalej kątem oka zauważyła goblina, więc tam posłała swe pierwsze zaklęcie wyciągając odpowiedni tom.


Ruch: pole w lewo, dwa do góry mapy, wyjrzawszy za zielony filar widzi goblina i posyła Zap! jeśli czar dosięgnie celu.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 17-04-2017 o 13:45. Powód: Drobna korekta
Adi jest offline  
Stary 17-04-2017, 13:39   #166
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draug Milczący był łotrzykiem. Milczący nie było jego nazwiskiem, a jedynie przydomkiem, Milczący gdyż zazwyczaj niewiele mówił, natomiast za niego mówiły jego czyny. Łotrzykiem był niezgorszym. Radził sobie w fachu, potrafił wykrywać i rozbrajać praktycznie wszelkiego rodzaju pułapki, a o otwieraniu zamków nie trzeba wspominać. Walczył też nie najgorzej. Nie posiadał co prawda siły uderzeniowej wojowników, ani zdolności magicznych czarodziejów, ale jego głównym atutem była zwinność. Poruszał się szybko często zmieniając kierunki, potrafił z nadludzką szybkością i zręcznością unikać ciosów, a równocześnie wyprowadzać swoje ataki czasem niemalże pod nadnaturalnym kątem. Był mistrzem ukradkowych ataków, takich odnajdujących najmniejszą szczelinę w zbroi przeciwnika czy też słaby punkt w jego obronie. Całkiem nieźle też radził sobie z łukiem czy kuszą. Nie był jednak zbyt przemądrzały i zadufany w swoich umiejętnościach. Pozostał zwykłym skromnym człowiekiem, znającym swoje możliwości. Po prostu Milczącym.

Po okresie tułania się tu i tam i podejmowania pomniejszych zleceń usłyszał, że Gildia Czerwonych Lisów rekrutuje do wyjątkowo niebezpiecznej choć podobno opłacalnej misji. Oczywiście pod warunkiem zachowania życia, ale zawsze przecież jest jakiś haczyk. W oczekiwaniu na podjęcie misji trafił do miasta zwanego Wodny Kryształ. Tu wydarzenie znacząco nabrały tempa. Gdy poprzedniego dnia grupa mocno poturbowanych najemników powróciła do miasta wśród ludzi grzmotnęła informacja o nowym wcieleniu Walkirii Wszechstwórcy. Czy to możliwe? Do następnego dnia gdy miały się odbyć próby nasłuchał się tylu różnych rzeczy, że był nakręcony jak wiewiórka w magazynie z orzeszkami. Ciężka bitwa, umarła i zmartwychwstała za sprawą Wszechstwórcy jednocześnie wskrzeszając poległych towarzyszy. Takich wydarzeń nie było od nie pamiętał kiedy.

Następnego dnia był tam w świątyni gdzie miały odbywać się próby. Stał w tłumie z innymi ludźmi, wyczuwał ogrom ludzkich emocji, od niepewności i niedowierzania, przez lękliwe obawy i zwątpienia, po silną i niezachwiana wiarę. Gdy w końcu zobaczył Sybill (to imię od wczoraj powtarzali wszyscy) na własne oczy początkowo sam nie wiedział co o tym wszystkim sądzić. Nigdy nie był zbyt religijny jednak wcielenie Walkirii Wszechstwórcy to było coś, obok czego nie można było przejść obojętnie.

Z narastającą fascynacją obserwował jak kobieta przechodzi pozytywnie kolejne próby. Gdy zakończyła ostatnią, a najwyższy kapłan ogłosił, że oto jest nowa Walkiria doznał swoistego objawienia, które uderzyło go z siłą młota kowalskiego gdy otaczający go lud eksplodował falą wiwatów, krzyków i braw. Był tak podniecony, że niemalże żałował, że nie był jednym z członków jej drużyny, jednym ze wskrzeszonych lub jednym z dotkniętych mocą Walkirii jak powiadali ludzi. Postanowił zrobić wszystko, żeby służyć pod dowództwem tej kobiety, żeby służyć jej i walczy z nią ramię w ramię. Nie wiedział jeszcze jak, ale musiał tego dokonać.

Nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu gdy razem z niewielką grupą nowy najemników pozwolono mu było dołączyć do następnej misji. Na fali fascynacji Sybill miał zamiar przy pierwszym spotkaniu huknąć przed nią na kolano i przyrzec wierną służbę. Może więc i lepiej, że zanim zdążył tego dokonać nowych przejęła pod swoje skrzydła krasnoludka Rag. Może to i lepiej gdyż prawdopodobnie by się tylko wygłupił, a tak będzie w stanie okazać swoją wartość czynami.

Z drogi na miejsce ich pierwszego zadania niewiele pamiętał. Był zbyt podniecony i skupiony na tym co miało nastąpić. Rób swoje czyli to co potrafisz najlepiej to nie dasz ciała - powtarzał sobie w myślach. Jak się zorientował w czwórce najemników wśród, których stał było dwóch magów i dwóch łotrzyków. Wierzył i miał nadzieję, że być może taką właśnie czwórką uderzą, a takie połączenie stanowiło już całkiem niezłą siłę uderzeniową.
Gdy tylko pierwsza grupa na lewo od nich z Sybill na czele ruszyła do ataku pierwszy z magów stojący tuż za nim też ruszył. Nie chcąc zostawiać Acelii samej sobie wyjrzał za róg. Zobaczywszy w niedalekiej odległości stojącego zielonoskórego przeciwnika podjął błyskawiczną decyzję co do planu działania.

Zdjął i naciągnął łuk. Wysunął się zza rogu i posłał strzałę między ścianą po prawej, a atakującą po lewej stronie korytarza Acelią. Ledwie strzała opuściła cięciwę, jak jego łuk płynnym ruchem wylądował na plecach i z dobytym ostrzem miecza w ręce pędził już w kierunku przeciwnika. Plan miał prosty i sprawdzony w wielu już bojach. Miał zamiar jak zwykle wykorzystać swoją zwinność i niemalże nadludzki refleks - wyczekać na pierwszy cios wroga, ułamki sekund po tym zrobić błyskawiczny unik pod, nad lub obok atakującego ramienia i wyprowadzić celny cios w odsłonięty tym sposobem bok przeciwnika. Wszystko zależało od szybkości reakcji i prawidłowo podjętej decyzji, w którą stronę robić unik i z którego kierunku uderzyć. Jak dotąd zawsze działało więc cóż mogło pójść źle dzisiaj gdy był zmotywowany jak nigdy dotąd. Zmotywowany walką ramię w ramię z Półboginią nowym wcieleniem Walkirii Wszechstwórcy.

Ruch: pole w lewo i trzy pola prosto do góry do najbliższego przeciwnika.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 17-04-2017 o 19:40.
Draugdin jest offline  
Stary 17-04-2017, 19:27   #167
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Ryfui przez całą drogę nie odzywała się do nikogo. Skupiona na zadaniu, jakie przed nią(nimi) stało, nie miała ochoty na rozpraszanie się jakimiś rozmowami, a zresztą i tak raczej na takie rzeczy czasu nie było.

Wyłapała za to spojrzenia jednego czy drugiego, omiatające całą jej osobę z góry do dołu. Nie dziwiła im się, niektórzy jeszcze nigdy nie widzieli z bliska Harpii, i to Harpii, która nie rzucała się na nich z dzikim krzykiem, chcąc rozszarpać na strzępy. Wzruszyła sama sobie pierzastymi ramionami, ukazując wśród uśmiechu rzędy małych, ostrych kłów, niech się gapią...


W końcu liczna grupa dotarła do pierwszego dłuższego postoju, wywołanego pojawieniem się w okolicy wrogów. Harpia pogładziła topór przy pasie ze złowieszczym uśmieszkiem, nie mogąc się doczekać, by go użyć na jakimś psubracie, chwilowo jednak chyba należało... a nie, jednak nie. Towarzystwo rzuciło się w bój z radosnymi okrzykami, a Ryfui pokręciła głową. No nie ma co, dywersja jak jasna cholera. Oby tylko Rag nic się nie stało... i Olafowi.

Wolałaby, żeby te dwie osoby pożyły jeszcze wystarczająco długo. Z tą pierwszą związała się szczególnie mocno, a mężczyzna też zdobył jej uznanie, po tym zwłaszcza, co ostatnio wspólnie przeszli.

Ryfui wyskoczyła w górę, wzbijając się w powietrze na skrzydłach, po czym po wyjątkowo krótkim locie osiadła ostrożnie na dosyć dużym namiocie, na środkowym jego pałęku. Omiotła okolicę wzrokiem, sięgając po łuk i strzałę. Blisko niej spacerował Goblin i Ork, idealne cele. Napięła cięciwę i posłała strzałę w tego mniejszego...



Ruch: Prawo-góra → 3x prawa → atak z łuku w Goblina

.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 17-04-2017 o 20:36.
Buka jest offline  
Stary 17-04-2017, 20:41   #168
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Ich grupa zachowywała się jak na rauszu. Krasnoludzki kapłan Olaf jak trzymał topór w górze tak go opuścił. Opadły mu wszystkie kończyny.

Szybko się jednak pobudził do działania, klepnął tylko Grzmota w łydkę niczym dziecko grające w berka i popędził oflankować goblina będącego celem strzału Ryfui.

Akcje:
1, 2 - ruch na wschód
3 - ruch na południowy-wschód
4 - ruch na wschód

 
Avitto jest offline  
Stary 19-04-2017, 15:58   #169
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy kompanów kupa...
Znane powiedzenie dotyczyło wrogów, ale nie dało się ukryć, że nadmiar towarzyszy walki nieco utrudniał rzucanie czarów.
Niestety, Esmond nie potrafił, tak jak harpia, wzlecieć ponad tłum i z góry spojrzeć na pole bitwy. A że niektórzy rzucili się do walki bez namysłu, nie oglądając się na innych, Esmonda postanowił chwilę poczekać, a potem zorientować się, gdzie iść i kogo zaatakować.

- Ryfui - zwrócił się do harpii - gdzie jest jakiś większy cel?
 
Kerm jest offline  
Stary 19-04-2017, 22:54   #170
 
Annatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Annatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bard rzadko siedział cicho. Nawet w obliczu potężnego majestatu, starał się dodać od siebie czy to pieśń czy powieść. W towarzystwie Walkirii z pewnością mógł czuć się onieśmielony, jednak każdy artysta wykorzystałby to, by móc uczynić z tego inspiracje do nowego dzieła. Nawet tematu nie musiałby wymyślać.
I w taki sam sposób myślał Altner. Spodziewał się wspaniałych rycerzy, potężnych magów w otoczeniu osoby tak zacnej jak jej świętobliwość. Nie spodziewał się jednak…”Tego”.
Próbował nie spoglądać w jej stronę. Nie potrafił jednak się powstrzymać. Jej świętobliwość z pewnością jest kimś niezwykłym, jednak to była Harpia! I… i po prostu tutaj była, nie atakowała. Bard nim sobie uświadomił, zrównał się z nią krokiem. Bał się jej, z pewnością - jednak, jeśli teraz go nie zaatakowała. To raczej nie ma takiego zamiaru. Dodatkowo, wiedział, że będzie bezpieczniejszy przy niej. Nawet Orkowie uznają ją za groźniejszego oponenta.
Bard próbował się odezwać, stworzyć jakieś zdanie. Nie potrafił. Tym razem, czuł się bezsilny, nie wiedział jak się za to zabrać. Co jeśli jego pozdrowienie może ją obrazić i sprowokować? Nim sobie uświadomił byli już blisko „czegoś”. Spojrzał jeszcze w swoje odbicie. Po czym głośno przełknął ślinę.
Niektórzy ruszyli szarżą, Harpia wzniosła się w powietrze. Zaś mag coś przemówił. Wiedział, że nie ma sensu iść na pierwszą linie. Postanowił poczekać.
 
Annatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172