Gdy kompanów kupa...
Znane powiedzenie dotyczyło wrogów, ale nie dało się ukryć, że nadmiar towarzyszy walki nieco utrudniał rzucanie czarów.
Niestety, Esmond nie potrafił, tak jak harpia, wzlecieć ponad tłum i z góry spojrzeć na pole bitwy. A że niektórzy rzucili się do walki bez namysłu, nie oglądając się na innych, Esmonda postanowił chwilę poczekać, a potem zorientować się, gdzie iść i kogo zaatakować.
- Ryfui - zwrócił się do harpii - gdzie jest jakiś większy cel? |