Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2017, 18:46   #113
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
Natalie zamknęła oczy, ale pod powiekami wciąż odbijały się powidoki zwierząt. Świat oszalał, świat kompletnie oszalał, a nic, co dotychczas przeszła, nie mogło przygotować jej na to, co zobaczyła. Działo się tu coś zupełnie niespodziewanego, zupełnie nadprzyrodzonego, coś, co przecież nie powinno się w ogóle dziać. Cel ich misji był przecież daleko od tego miejsca, czy mógł mieć cokolwiek wspólnego z wydarzeniami, które rozpętały się - dosłownie - przed ich oczami?

A wraz z pytaniami, które zadali jej obaj mężczyźni zaczęła narastać panika. Musiała zdążyć uratować pozostałych Detektywów i po prostu bała się, że wybierze źle.
- Najlepiej by było zadzwonić po obie opcje i zobaczyć, kto będzie pierwszy - wypaliła, otwierając oczy. - Ale dzwoń po strażaków natychmiast, bo mogą się przydać nie tylko nam.

Kobieta dopiero teraz zwróciła uwagę, na Fluksa, który przybiegł do niej w panice, próbując się wcisnąć pomiędzy jej buty. Schyliła się po niego, pakując go pod pachę, wiedziała, że ani Immy, ani Alice nie podarowałaby jej pozostawienia ich nowego towarzysza na pastwę losu. Wiedziała, że przekładając go w różnych pozycjach, powinna zdołać go utrzymać - miała w końcu doświadczenie wyniesione z obcowania ze swoją Parsonką.
- Nie wyrywaj się zanadto malutki - szepnęła do psa, poprawiając uścisk. W zasadzie na razie nie potrzebowała do niczego obu swoich rąk. Jednak po chwili zastanowienia usiadła na swoich butach, biorąc czworonoga między swoje uda. Nie musiała również ruszać się, pilnując znajdujących się niżej towarzyszy. Niczym bezradna kwoka patrząca na swoje pisklaki, które utknęły w nieosiągalnym miejscu. Porównanie do kwoki wydawało się Natalie wyjątkowo celne, bo dokładnie tak się czuła - u szczytu skarpy, niczym na jakiejś grzędzie. Spojrzała na Aatu i drugiego mężczyznę, jakby próbując pospieszyć ich swoim spojrzeniem. Czuła się kompletnie bezużyteczna.

Fluks ruszył się niespokojnie, prawie wyrywając się jej z ręki, więc Nat poruszyła się nieco, poprawiając ponownie uchwyt, a podczas tego ruchu w jej udo lekko wbiła się wepchnięta do kieszeni jeansów komórka. Jedną ręką łapiąc zdecydowanie psa za obrożę, drugą sięgnęła po telefon, szybko wduszając klawisze, aby wybrać numer Alice. Pomyliła się ze dwa razy, niepotrzebnie kasując rozpoczynającą się rozmowę.
- Kurwa - zaklęła, wbijając palec w klawisze. Już dawno odzwyczaiła się od takich modeli telefonów, a pośpiech na pewno niczego nie ułatwiał. Po chwili telefon zabuczał jednostajnym, powtarzającym się sygnałem - udało się wybrać właściwy numer, telefon miał zasięg, jak i można było się spodziewać, że komórka Alice również zareagowała na próby nawiązania kontaktu. Teraz należało mieć nadzieję, że jej niespodziewana siostra nie zignoruje wibracji czy dzwonka. Jakieś próby zorganizowania się przed przybyciem pomocy, dawały tej żałosnej nadziei nieco więcej.
Natalie modląc się w duchu, żeby Alice odebrała, do tego do bogów, w których nie wierzyła, zdała sobie sprawę, że z godziny na godzinę, rozpoczynając od dnia wczorajszego, tak naprawdę tej pieprzonej nadziei ubywało. Czy to w ogóle było wczoraj, kiedy dowiedziała się o śmierci brata? Bo miała w tej chwili wrażenie, że to wszystko miało miejsce miesiące temu.
- Odbierz - wysyczała w komórkę po piątym sygnale, jakby to zaklinanie miało pomóc...
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners

Ostatnio edytowane przez Morri : 20-04-2017 o 18:51.
Morri jest offline