- Narzekają wszyscy - mamroczę pod nosem i wieczerzam, jak to We, czyli mnie, przystało. Żarełko równie dobrze mogłoby być moim wrogiem, z takim zacięciem je atakuję. W krótkiej przerwie zwracam się do Yuteala: - Ja idę, nie ma co się zastanawiać.
Po uczcie, o ile można tak tę skąpą kolację nazwać, szukam dla siebie latarni, którą można byłoby przypiąć do pasa, potrzebuję obu rąk do walki. Przydałaby się także lina i kotwiczka do niej, jakiś młotek i gwoździe do wspinaczki oraz krzesiwo. Szukam też bukłaka na wodę i jakiegoś suchego żarcia, które mnie jako tako nasyci, a nie zajmie mi za dużo miejsca.