Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2017, 13:35   #210
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Strzelał dalej, nawet bez przekonania. Bezmyślnie próbował wychwycić rytm we wstrząsach szarpiących mknącym pojazdem i wciąż słał te cholerne trzypociskowe serce. Czy trafiał? Nie był w stanie tego stwierdzić, nie obchodziło go. Otępiały, tak jakby umysł postawił barierę pomiędzy tym co się stało, a możliwością rozpatrywania, robił to co do niego należało, co powiedział Stoner. Nieważne, że… Sylwia… Była ranna, mogli ją złapać, potrzebowała pomocy! Jego pomocy… Świat w huku wystrzałów i wizgu wytężonego do granic możliwości silnika nagle przyśpieszył a on zdał sobie sprawę, że musi natychmiast opuścić ghurkę.
- Zaraz wrócę! - krzyknął bez sensu w głąb pojazdu i zaczął wygrzebywać się przez otwór strzelecki na dach. Nie szło mu to łatwo. W prawej ręce zaciskał karabin z siłą, od której bielały kostki, lewa, dziwnie mokra, ślizgała się na blasze roztańczonego dachu. Krew, skąd ona się wzięła? Nie czuł trafienia, bólu, mięśnie pracowały normalnie. Zaraz zresztą zapomniał o tym drobiazgu, bo jeden z wybojów wypchnął ghurkę do góry, pomagając mu się wydostać.
- Mam was kurwy! - wrzasnął w ciemność i posłał kolejną serię, głupio długą w ścigający ich pojazd. Nim zdążył puścić spust szarpnął nim potężny wstrząs i większość serii poszła w niebo. W łoskocie uderzenia, wizgu rozdzieranego metalu, świat zawirował w szalonym piruecie i Mark poleciał. Niestety, jak się szybko okazało, na spotkanie ziemi. Ból był jaśniejszy niż najpotężniejsza z błyskawic tej nocy. Niestety, nie znikł tak szybko, jak błyskawice mają w zwyczaju i przez parę zbyt długich chwil musiał z całej siły zaciskać powieki, tak na wszelki wypadek, by oczy mu nie wypadły. Musiał… niejasna myśl błąkała mu się po głowie, próbując dotrzeć do któregoś z centrów decyzyjnych. Musiał… coś nagle zaskoczyło, bardziej pamięć mięśni niż świadomość, czy nawet podświadomość, i przeturlał się na brzuch. Później niezdarnie, potykając się nawet na czworakach, spełzł z tej przeklętej drogi wciskając się w jakieś krzaki.
- Niech sobie jadą - mamrotał ściskając w obu dłoniach cudem utrzymany karabin. Sylwia go potrzebowała. Musiał po nią wrócić.
 
cyjanek jest offline