- Och - mówię spokojnie, chociaż cały jestem napięty i przed momentem odskoczyłem w tył, a w mojej ręce pojawił się miecz. Nie dość, że ktoś się do mnie zakradł, to jest jeszcze pancerną babą. Spróbowałem się rozluźnić, ale i tak poczułem skurcz w lewym barku. - Dzięki. - Sięgnąłem po butelkę i nie poruszałem tematu dziwnego przywitania. Bo i po co? Poza tym zaoferowała mi wino, więc... A jeżeli to trucizna, a ona chce?... W sumie nie wiem, czego mogłaby chcieć. Zabieram się za odkorkowanie butelki, patrząc w milczeniu na Ryo.