Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2017, 09:40   #125
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
- Czy kula umieszczona między jej oczami załatwi sprawę? - zapytał obojętnym tonem Ahab, Led tylko wwiercała w czaszkę klechy niecierpliwe spojrzenie. Nie pracowała dla nikogo a już na pewno dla szeryfów przyzwalających na morderstwa dzieci. Nie zabije tu nikogo dla jakiegoś Rafaela, zabije ich dla siebie i dla tych których straciła… nagle Led przypomniała sobie o przedmiocie, wszak siostry takowymi nie były.
- Gwiazda. - wyrwało jej się na głos gdy w jej głowie zawisł obraz drewienka wystruganego przez małego chłopca. Kobieta wypuściła gwałtownie powietrze nosem.
Choć nie chodziło o te konkretne ciało niebieskie, słowo-klucz podziałało na rozmówcę.
- Obawiam się że Selma jest tylko narzędziem w rękach złego. Pomyślcie. Czy kiedykolwiek, gdy przebywała dłużej poza meteorytem, zdała wam się zachowywać dziwnie? To zresztą nieistotne. Możecie się śmiać, lecz dziś w kaplicy przemówił do mnie sam Pan. Nie powiedział tego bezpośrednio, lecz owa łaska sugerowała, że gwiazda w centrum miasta w jakiś sposób splata losy. Mój, Selmy, byłego szeryfa, ale i przybyszy, którzy odwiedzili miasto. I będzie wiązać nasze fatum, dopóki nie przerwiemy przeklętego węzła.
Mężczyzna podszedł do krzyża i zmacał jakąś zapadnię. Chwilę później krucyfiks cicho jęknął, zaś cała konstrukcja odchyliła się o trzydzieści stopni. Za nim lokowało się kolejne pomieszczenie.
- Wszech-ojciec zasugerował też, że jesteście ważnym elementem układanki, a nikomu bardziej nie ufam, niż jemu. Składam więc propozycję. Oddam wasze rewolwery, jeśli pomożecie mi oczyścić to miasto. Zaznaczam, że jesteście winni mi życie. Gdyby nie ja, nie wiadomo co zrobiłby wam magus.
Wpatrywał się w Led i Ahaba, jednak unikał spojrzenia ku Iskrze. Powiedział tylko o rewolwerach…
Led podążyła w głąb, za Rafaelem.
- Nie robię w sprzątaniu, mało tego, po mojej pracy trzeba jeszcze sprzątać. Niech twój bóg uchowa grabarza, bez niego to miasto zalegnie pod ścierwami miejscowych “stróżów prawa”.
Odpowiedziało jej wzruszenie ramion.
- Do niczego nie zamierzam cię przymuszać.
Weszli do pomieszczenia, które wyglądało jak miniaturowe biuro: wiele książek, stoliczek oraz mała półka z winami.
- Weź je - Rafael nachylił się nad skrzynią i już miał przekazać siostry, gdy nagle cofnął rękę. - To, że je oddaję, nie oznacza iż ci ufam. Będę obserwować twoje poczynania. Nie bezpośrednio. W mieście jest wiele oczu należących do ludzi, którzy stoją za moją sprawą. Wymierz tę broń w niewłaściwą stronę, a znajdę cię i zabiję.
Kobieta niemal wyszarpała siostry z dłoni prezbitera i natychmiast odpłynęła pogrążona ich przeglądem. Nie spojrzała nawet na Rafaela, gdy ten wygłaszał swoje groźby, wszak dla Led słowa miały małe znaczenie. Dopiero kiedy już opuściła walkery na wysokość bioder zerknęła z ciekawością na mężczyznę.
- Czy… masz moją gwiazdę?
- Sądziłem, że mówiłaś o meteorycie - Rafael po raz pierwszy zerwał z siebie surową maskę. - Skoro stanowi dla ciebie wartość, weź ją.
Podał kobiecie małą gwiazdę, dziecięcą parodię tego, co zdobiło piersi szeryfów. Na odznace koślawymi literami podpisał się jej autor, Bob.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline