tajniacki blep | - Graaam! Gram ty tłusta, ruda beko, napij sie ze mno! - Zinbi z butelką w rękach dopadła z prawej strony rosłego krasnoluda, a mały miś z lewej, ciamkając go w sękatą dłoń. - Niedługo poleziesz se w piździec i z kim ja będe chlać… same tu smarki i wąskodupce - poskarżyła się druidka wychylając porządnego łyka whisky, podając manierkę mężczyźnie. - Pewna jesteś… że mnie przepijesz? - zaśmiał się krasnolud podejmując wezwanie druidki. - Zobaczysz… ululam cię do pijackiego snu.
- Ha! Gnomy też potrafią pić! My nie elfy co padają od samego otwarcia beczki z winem - pogroziła palcem krasnoludowi, odrzucając na plecy zielone warkocze. - Piłeś ty kiedyś z tymi chuderlawcami? - Te anemiczne tyczki padają jak muchy...- zarechotał Gram. - na sam zapach czegoś mocniejszego niż cienkie wino.
- O to, to! Święte słowa, nawet gdy byłam smarkata to ich przepijałam… a przecie gówniarz taki i mały w dodatku - Zinbi pokręciła głową na wspomnienia. - Ale z satyrami można się napić… ci to mają łeb i jeszcze grać i tańczyć potrafio, choć mają słabość do słodkiego… jak baby - mruknęła, bekając głośno. Mały miś żuł dłoń krasnoluda, zachęcając go do zapasów. - Z satyrami nie piłem, acz… ty do jaskiń chodzisz? - zapytał krasnolud.
- Głupie pytanie! - żachnęła się druidka. - My niedźwiedzie żyjemy w jaskiniach! - odparła dumnie, a Puchaty na znajome słowo zamlaskał głośniej. - To łyse gnomy widziałaś kiedyś? - spytał zaciekawiony Gram.
- eeE? - Zinbi przyjrzała się Gramowi z dozą zakłopotania pomieszaną z zachowawczym dystansem. -Nie miałam za wiele okazji do przebywania z dwunogami… odkąd pamiętam matka trzymała mnie z dala od humanoidów, którzy nie byli powiązani z Naturą. No i żoden normalny człek nie zbliżał się do wielkiej niedźwiedzicy z młodymi! - Gnomka wychyliła flaszkę, po czym podała ją krasnoludowi. -Kim są łyse gnomy? - Swiii.. Sviifrlub.. swiurbel... jakoś tak. - Gram poddał się po chwili i łyknął z gwinta.- Łyse szare gnomy, take mniejsze i chowające się w ciemnościach. Warzą tak mocne trunki, że jeden łyk stawia na baczność wszystkie włosy w mojej brodzie. - wyjaśnił łaskawie Gram. - Są blisko natury i... żywiołu ziemi.
-OOoo… - zadumała się zielonowłosa. - OOOOOooo! Są tak dobre? - oczywiście mówiła o trunkach, do których miała niebywałą słabość. W końcu… zaciągnęła się do wojaka tylko dlatego, że dali jej darmową flachę… a nawet dwie. - Pod ziemią… a głęboko? Może… może pójdę kiedyś ich poszukać, jak uporam się z zarazą. - Znaczy z zielonymi? Dużo tu ich. - zamyślił się Gram popijając znów.
- Kurwie pierdolone… suczesyny zajebane w dupę mać! - fuknęła groźnie, wyrywając mężczyźnie butelkę by się napić na uspokojenie. - Gorszej plagi nie mogli na nas zesłać bogowie, stonka ziemniaczana, buraki… brukwie, wychłopki! Nie psuj mnie tu atmosfery bo cie siekne dzidą! - Jak na zawołanie, rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie mogła znaleźć swojej broni, więc tylko wzruszyła ramionami. - Doooobra… to o czym pogadasz… Nie rzekłaś kto wedle ciebie robi najlepszy bimber. - przypomniał Gram.
- Hmmm, hmmmm, hmmm trudna sprawa - zawyrokowała w zamyśleniu. - Jeśli chodzi o słodycz i bukiet smakowy to niestety wąskodupce są w tym dobre, ale taki trunek nawet nie połaskocze w gardło - sprostowała szybko, oglądając się na krasnoluda. - Ale… moc. Hmmm. Jak sie uczyłam na druida… miałam w kręgu krasnoluda jednego, jak on machniął bimber z dzikiej gruszy, pustynnego anyżu i korzenia… tego… e… tajemnica zawodowa. To mnie na dwa dni sparaliżowało. Nigdy więcej lepszego trunku nie piłam. - Czarnodupce szpiczastouche robią takie pikantne winko… o dużej mocy. Coś wyjątkowego. I ciężkiego do zdobycia, bo trzeba najechać ich posterunek. - wyjaśnił Gram z uśmiechem na twarzy i miną konesera.
- Chodzi ci… że… o te drowie kurwy? - spytała konspiracyjnym szeptem, rozglądając na boki. - Taaa… drowy… Gnidy i zakały podziemi, ale winko robią takie mocne że kopie w czerep i pali w ustach. - potwierdził Gram.
- O… napiłabym się - skwitowała w zamyśleniu gnomka, wlepiając trochę przytępe spojrzenie w ogień. - Tylko żeśmy wychlali tom co znalazła przy trupach… - W Mithrilowej Hali, tam byś miała co pić. Ale tu… posucha prawdziwa. - westchnął smętnie Gram.
- Mam jeszcze pół litra miodu… zrobiłam se druidzką sztuczką, bo wody nie lubie… - Zinbi zamknęła pustą flaszkę i zatknęła ją za zapaskę, ruszając lekko chwiejnym krokiem do namiotu w którym koczowała.
Po kilku minutach wróciła z czkawką i katarem, pokazując zwycięskim gestem na manierkę. - Na bezrybiu i rak ryba… więc nie narzekaj bo w dziób zarobisz - zarechotała, wręczając krasnoludowi napitek. - Długo planujecie w tej Hali przebywać? To znaczy eee wy tam mieszkacie czy co właściwie robicie? - Gnomka podrapała się po głowie, ściągając brwi w skupieniu, starając sobie przypomnieć zasłyszane informacje podczas licznych tułaczek po lasach, ale jak na złość niczego nie pamiętała… bo i nigdy krasnali nie słuchała. - Ja? Tylko ją wyzwolę i wracam na powierzchnię. Źle się strzela w jaskiniach. Echo straszliwe… dlatego wrócę z powrotem na górę - wyjaśnił Gram po posmakowaniu wytworu druidki. - Mithrilowa Sala to wielka twierdza w której mieszkają i żyją dziesiątki… nie… setki… nie… tysiące… znaczy żyły zanim przyleciał smok. Teraz są tylko setki. Odbudowywaliśmy ją.
- Oooo smok… cholerne stonki, zżerają wszystko, srają gdzie popadnie i jeszcze uparte jak osły… nie przegadasz takiego, a przecie to tylko jaszczurka ze skrzydełkami… no trochę większa taka... - Zinbi napiła się po krasnoludzie, wyraźnie coś wspominając. - My ze smokiem nie gadalim. Ubilim go. - mruknął Gram drapiąc się po łysinie. - Właściwie to król ubił.
- No i tak też można… - przyznała rację wojownikowi, wyrywając się z zamyślenia, po czym spojrzała na manierkę z wyraźnym zrezygnowaniem… - No upić się tym to nam nie uda… - rozejrzała się po zebranych, oceniając ich stopień rozrywkowego “rozerwania” i z przykrością stwierdziła, że chyba tylko ich dwójka była w dobrym kierunku ku dobrej zabawie.
W większości przypadków bowiem zabawa odbywała się w miarę na trzeźwo. Oczywiście mierząc to “standardami” Zinbi i Grama.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |