Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2017, 22:06   #115
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
W tym samym czasie Sharif doniósł Lottę pod samą skarpę i zatrzymał się, kładąc ją na chwilę na ziemi. Nadal przykucnięty, mierzył wzniesienie wzrokiem, robiąc przy tym zaciętą minę. Czy da sobie radę? Jeśli znowu się poślizgnie, spadną oboje, a biorąc pod uwagę fakt, że sam ostatnio ledwo przeżył, kolejny upadek mógł się skończyć tragicznie. Dla niej i dla niego.
Spojrzał na siebie, skąd słyszał głos rozmawiającej przez telefon Alice, a następnie zerknął na szczyt wzniesienia, gdzie również z telefonem stała Natalie. Jak zmrużył oczy, dostrzegł jeszcze jednego mężczyznę… i niewykluczone, że dalej stał kolejny. Niestety z tej pozycji nie był w stanie w pełni spostrzec tego, co działo się na skarpie. Znacznie lepszym punktem obserwacyjnym była przestrzeń przy samym jeziorze.

Tymczasem Fluks zdawał się coraz bardziej niespokojny. Douglas trzymała go za obrożę, jednak chciał jej się wyrwać. Uniósł pysk do góry i zawył przeciągle. Wszystko wskazywało na to, że nie tylko widmowe zwierzęta były niespokojne, ale te z krwi i kości również.
- Słuchaj, Arja, musisz przyjechać jak najprędzej - mężczyzna obok rozmawiał przez telefon ze swoją dziewczyną. Następnie starał się określić ich lokalizację i choć miał z tym trudności, to wreszcie udało mu się dojść do porozumienia ze strażaczką. - Już i tak zdążyli wyjechać - rzekł do Aatu i Natalie po zakończeniu rozmowy. - Przyrzekła, że przyjedzie jak najszybciej, nawet jeżeli jej szef wyda jej inne polecenia. Powiedziała, że woli stracić pracę… niż mnie - uśmiechnął się lekko na zakończenie. Widocznie wiadomość, że kobiecie na nim zależy, sprawiła mu przyjemność. Douglas kiwnęła głową lekko, w podziękowaniu, skupiając się jednak na ciężkim i nieco pospiesznym oddechu siostry w telefonie.
- Nie odbiera - tymczasem odparł Aatu. Dopiero po chwili, kiedy zadzwonił drugi raz, zostało nawiązane połączenie. Mężczyzna odszedł dwa kroki dalej, aby porozmawiać z Armasem.

Kilkadziesiąt metrów dalej staruszek odchrząknął i spojrzał na Alice.
- Chyba musimy się stąd zbierać - rzekł, jak gdyby nie dostrzegając, że kobieta rozmawia przez telefon.

Poprawił grube okulary na nosie i zaczął przeć przez piasek w kierunku Sharifa. - Jaki ma pan plan, panie policjancie? - zapytał, kiedy wreszcie do niego dotarł.

Alice przytuliła bardziej Ismo do siebie. Chłopiec bynajmniej nie oponował.
- Skarpa jest wysoka, nie jestem pewna czy damy radę. Chłopiec ma chyba skręconą kostkę, staruszek ledwo widzi a… Sophie jest nieprzytomna - zdała raport taktyczny siostrze. Rozejrzała się, czy było tu jeszcze coś, co mogłoby uratować ich w tym momencie. Przydałaby się jakaś łódka, wtedy popłynęliby na drugi brzeg! I rzeczywiście - spostrzegła jedną odwróconą do góry nogami. Obok były nawet wiosła. Tyle że sama bez wątpienia nie była wystarczająco silna, żeby ją obrócić. Musiałaby poprosić o pomoc poobijanego Sharifa, bo staruszek chyba nie mógł przydać się w tym względzie.
- Jakby była lina, to by było łatwiej… - stwierdziła jeszcze do siostry. Rudowłosa podeszła nieco bliżej skarpy, po czym zerknęła na staruszka.
- Na górze już jest pomoc proszę pana - wyjaśniła mu spokojnie, choć wcale spokojna nie była. Dalej się czuła nie z tej ziemi. Mężczyzna skinął głową, ale nie odpowiedział, tylko z powrotem odwrócił się do Irakijczyka.
- Jaka lina? - Zapytała szybko Douglas, ale nie dała czasu na potencjalną odpowiedź - Lepiej nie ryzykujcie czasem wody. Mały niech próbuje się wdrapać, jeśli może, jak to nie wyjdzie, to będziecie go złapać. - Mały chłopiec niestety nie interesował Natalie tak bardzo, jak pewnie powinien. - Czekajmy na razie na straż pożarną, jeśli zdążą, to nie będzie się o co martwić i miejmy nadzieję, że wszystko wyjdzie. I da się przetransportować Sophie i staruszka.

- Mogę… mogę spróbować wynieść nieprzytomną, a potem wrócić się po chłopca - odparł Sharif po chwili namysłu.
- Tak będzie najszybciej - dodał jeszcze i pokiwał głową.
- Nie trzeba mnie wnosić, sam dam radę - odparł Ismo, spoglądając niepewnie na klif. - Co roku tu przyjeżdżamy, tysiąc razy wchodziłem i schodziłem stąd - dodał. - Wiem, w którym miejscu jest najbezpieczniej i gdzie nie stawiać stóp, a także które skały są pewne, a które obluzowane. I… tak, już czuję się lepiej - skinął głową. Pomimo słów był blady, choć stał raczej pewnie na nogach. - Czy też to widziałeś, panie policjancie? To? - zapytał, zmieniając temat. Bez wątpienia miał na myśli efemeryczne zjawy. Staruszek z zaciekawieniem zwrócił oczy z chłopca z powrotem na Khalida.
Sharif zerknął tylko niepewnie na chłopca, a potem na staruszka. Nie odpowiedział, jedynie zrobił jeszcze zamyśloną minę. Wreszcie zwrócił się do Ismo.
- Naprawdę nie chcę cię o to prosić… ale czy mógłbyś pójść pierwszy i asekurować mnie, wskazując mi odpowiednią drogę, kiedy będę wnosił nieprzytomną?
- Tak - Ismo skinął głową, zagryzając wargę. Podszedł do skały, podciągnął się i podparł jedną stopą. Jednak jasne było, że nie korzysta z drugiej.
- Nastawiłem mu to skręcenie, ale stopa jest wciąż opuchnięta i na pewno boli. Nie dziwię się, że boi się z niej korzystać - wyjaśnił staruszek. - Chłopak jest sprytny i zwinny. Mimo to… nie pozwoliłbym mojemu wnukowi na wspinaczkę w takim stanie.
Tymczasem Ismo był już dwa metry nad ziemią. Posuwał się powoli, ale bez ociągania się. Wydawał się świetnie orientować. Nie wydawał się ani trochę bać. A może właśnie bał się, tyle że nie skarpy, lecz plaży oraz tego, co na niej przed chwilą przeżył.

Irakijczyk odetchnął głęboko. W duchu modlił się do Allaha, żeby ten pomógł chłopakowi w wspinaczce. Ciężko byłoby mu się pogodzić, jeśli coś by mu się stało.
Sam natomiast przerzucił Lotte przez bark, jedną ręką utrzymując ją w pozycji i z cichym postękiwaniem ruszył w górę skarpy.
Alice obserwowała jak Sharif zbierał się by zacząć wchodzić za Ismo. Ona tymczasem zerknęła na staruszka. No nie spodziewała się, by mężczyzna był w stanie z łatwością wejść na górę. Zmarszczyła lekko brwi
- Wiesz za ile przyjedzie ta straż? - Alice zapytała Natalie w telefonie.
- Nie, pojęcia nie mam, ale ponoć są już w drodze - odpowiedziała Douglas, poprawiając uchwyt na obroży Fluksa. - Myślę, że zdążą, że wyciągniemy was - sama nie była pewna, czy to jakieś wewnętrzne przekonanie, czy zwykłe myślenie życzeniowe. Ale nawet to ostatnie ponoć działało.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline