Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2017, 00:47   #102
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację






Każdy krok spotka odpowiedź. Każdy atak kontrę.

Morgenstern dopadł do konsoli i podłączył się do kamer. Nic. Duchy maszyn zostały oślepione elektronicznym bluźnierstwem. Niech ich szlag! Nie miał czasu z tym walczyć, tym bardziej, że był odsłonięty. Zatęsknił za dawnymi czasami gdy miał swoje mehadendryty. Tym razem za optyczną, którą mógł spoglądać za róg.

Wyjrzał przez okno małego baraku, w którym analizował anomalię systemową zaobserwowaną przed kilkoma godzinami. Atak trwał, ale na razie był daleko. Niedługo tu dotrze. Punkt pierwszy. Baraki. Tam miał cały swój sprzęt bojowy, które wyraźnie będzie potrzebował.

* * *
- AUFWIEG. BYWAJ! - ryknął Durran swym elektrycznym głosem i cherub natychmiast przyleciał, taszcząc za sobą eM40kę - Musimy dostać się do centrum dowodzenia - poinformował swego towarzysza już normalnym głosem, choć wciąż nie poruszając ustami - pomóż mi się uzbroić! - Chwilę potem obaj montowali na stalowym ciele Durrana karapaksowe płyty. Zajęło to kilkadziesiąt sekund. Dłuuugie kilkadziesiąt sekund. Wiele krwi się przelało w tym czasie, ale po tej chwili Durran był gotów.


Durran leciał na łeb na szyję chcąc jak najszybciej dostać się do centrum. Tam miałby do dyspozycji znacznie potężniejszy sprzęt i może nawet dałby radę włamać się obersoldatom na kanały vox, a na pewno mógł je zagłuszyć.
- Kwadrant A14, A3 oraz C 7 - usłyszał na kanałach vox. Dalszy komunikat mówił o trzech walkiriach podchodzących do lądowania, co najmniej jednej transportującej ciężki sprzęt. Potem o rozkazach by wolne siły skupiły tam obronę.
- Szlag! - zaklną Durran. On zdecydowanie był pobliską siłą do jednej z nich - Ej! - zawołał potężnie zmotoryzowanych Brutali pędzących na motocyklu w kierunku C7. Chwilę potem przez druciane włosy i w cybernetyczne oczy wiał wiatr gdy pędził na szybciej niż większość ludzi uznałoby za normalne przy takich warunkach… w tym zagęszczeniu terenu i w momencie gdy wrogowie atakowali. Ale Durran wierzył w swoje umiejętności i w swoje pancerne ciało. Elektryczny umysł przetwarzał dane szybciej niż słaba organika byłaby w stanie. W teorii. O pojedynczych jednostkach nie warto dyskutować.


- Podchodzę do lądowania. Uber jeden, dwa, trzy. Szykujcie się!
- Vohl! - odpowiedział pilotowi potwierdzający chór załogantów pakujących się właśnie do ubrojonego w dodatkowe dwa stanowiska ciężkiego flamera tetsudo. Chwilę potem jechali wgłąb bazy Brutali wyszukując celi. Nikt ich nie ubezpieczał, ale cóż… uroki blitz kriegu.

* * *
Luriel, młody Brutal z kopca był w pobliżu, ale nie miał prawdziwego pancerza, broni by zaszkodzić walkirii, ani doświadczenia jakie reprezentowała większość Brutali więc kazano mu obserwować i meldować. No to meldował o Tetsuo szarżującym wgłąb gęstszych terenów. Niepowstrzymany miał potencjał neisamowicie zaszkodzić i wyprowadzić druzgocący cios w morale, nawet przy zredukowanej pojemności transportowej z pwoodu tych dodatkowych wież. Dlatego już szykowano mu powitanie… kilka krakrakiet powinno starczyć. Choć nigdy nie wiadomo… jeśli ma pancerz reaktywny, czy ablacyjny mogą nie zdążyć wystrzelić doś razy by trafić akurat. A dzieło zniszczenia już zaczął podkładając ogień gdzie tylko był w stanie.

O samotnym szaleńcu szarżującym na motocyklu przeciw tetsuo nie wspomniał bo musiał przetrzeć oczy by upewnić się, że dobrze widzi. A nim to zrobił ciężki flamer już został skierowany wprzód o smuga napalmu objęła śmiałka.
- Ty chory pojebie - szepnął Luriel z bojaźnią, składając wolną rękę w imperialną półaquilę, bezwiednie odmawiając w sercu modlitwę za duszę nieszczęśnika. Tym większe było jego zdziwienie gdy flamer skierował się już w innym kierunku, a w stronę tetsudo wciąż pędził motocyklista, niezrażony ciągnąc za sobą ognisty pióropusz. Kolejne wydarzenia zdawały się trwać ułamki sekund. Straceniec zeskoczył z motocyklu i kontrolowanie wylądował na masce tetsuo, wgniatając ją potężnymi bionicznymi kończynami. Chwilę potem był już na dachu. Dopalający się napalm dymił nadając mu demonicznego wyrazu. Potężną rękawicą wspomaganą zerwał właz wejścciowy. Zakręcił barkami aż metal-ceramiczne serwomotory zgrzygtnęły i wskoczył do środka, w towarzystwie swego cheruba.

* * *
Masakra trwała krótko. W tak ciasnej przestrzeni jakakolwiek zwinność nie miała znaczenia. Jedynie brutalna siła i, ewentualnie, odporność. W jednym i w drugim Durran przewyższał Obersoldatów o kilka kategoriii. Żałosne krótkie ostrza które mieli przy sobie nie były w stanie nawet go drasnąć. Natomiast on z łatwością łamał im karki, miażdżył kości a ostatniemu nawet, dosłownie wyrwał serce (w sumie to bardziej zmiażdżoną biomasę złożoną z kości, płuc, mięśni i serca, a nie konkretnie je w całości). Fraggranat wrzucony do przedziału transportowego z wybił czterech z sześciu transportowanych komandosów, a pozostałych dwóch… zakosztowało modyfikacji zamontowanych na tetsudo. Ten transporter na ogół wymaga dwóch załogantów. Pilota i działowego. Ta wersja potrzebowała jeszcze dwóch operatorów dodatkowych stanowisk ogniowych. Ale ktoś kto był skitarii z Auxilia Myrdmidon i to własnie operator ciężkiej kawalerii zmechanizowanej to inna para kaloszu. Durran po prostu połączył się bezpośrednio z duchami. Rozłożył się bezpiecznie na tyle kokpitu i... jechał. Zawrócił prawie w miejscu czując jakby tetsudo był teraz częścią jego ciała. Przedłużeniem woli. Skierował flamera na jednego z komandosów i splunął ogniem, a drugiego skosił serią z frontalnego ciężkiego boltera. Chwilę potem meldował już o zdobyczy i pędził tam gdzie dowództwo go kierowało by mógł dokonać najwięcej...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 26-04-2017 o 21:38.
Arvelus jest teraz online