Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2017, 21:37   #26
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Śniadanie w Rudej Owcy było nieco niesmaczne po wyjściu niziołki z Pokojowym Paktem. Pewien absmak wkradł się nawet do potrawy Atanaja, który zazwyczaj nie wybrzydzał. Wszyscy jednak zjedli, co mieli zjeść, i wybrali się w trzewia Salkalten w swoich sprawach. Słońce zaczynało mocno grzać, zapowiadał się gorący dzień.


Zacznijmy od Franza. Wyszedł z Rudej Owcy, pozdrowił jakichś dwóch nieznanych nikomu innemu obwiesiów i zniknął w tłumie. Nie widziano go aż do umówionego południa, kiedy to, nieco sfatygowany, stawił się w karczmie, gdzie czekał na niego Martin. Bukłak przytroczony do plecaka chlupotał wesoło, przez plecy przewieszoną miał linę. Wyglądał jak typowy głupek, wybierający się na poszukiwanie przygód, czyli sporych rozmiarów guza i historii do opowiadania po zajazdach.

Następnie zahaczymy o Atanaja Chudego, samozwańczego Pierwszego Jebakę z Kislevu. Otóż Franz dostrzegł w mieście Atanaja, jak rozprawiał o czymś zażyle z kowalem i pałętał się po wybrzeżu. Ale co tam robił? Tylko on to wie.

Franz na krótka rozmowę kwalifikacyjną przyprowadził także zmarniałego krasnoluda, który prawdopodobnie nie widział nigdy żadnego karak. Przedstawił się jako Jan Wędeczka. Zaproponował swoje usługi Franzowi, w skład których wchodziły włamy, wymuszenia i pośrednictwo sprzedaży. Wędeczka chciał za użyczenie na jeden dzień swoich umiejętności jedyne dwie srebrzyste monety.

Kierując się w stronę wschodniej bramy, grupa miała czas na dyskusję z ciekawym osobnikiem


Brenton ruszył na krótkie spotkanie ze swoimi przełożonymi, którzy lubili ubrania w panterkę. Wrócił niedługo potem zadowolony – niósł na ramieniu lancę, a w sercu zapewnienie o tym, że wyprawa na orków, by wspomóc przyjaciela Imperium jest jak najbardziej w porządku. Jednak niezwłocznie po powrocie musi wybrać się do omówionej wioski.

Ragnarowi nie poszczęściło się, jeżeli chodzi o zaangażowanie straży czy żołnierzy. Znalazł jednak na ulicy bardzo ładny kamyk. Jakiś dzieciak narysował na nim uśmiech, co poprawiło krasnoludowi nieco sparszywiały nastrój.

Dziwna grupa w postaci dwójki krasnoludów, elfki (która nie śmierdziała! Chyba naprawdę wzięła kąpiel!) oraz prawie-rycerza ruszyła w stronę południowej bramy, omawiając po drodze plan podróży.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline