Ogólnie to konstrukcja wydawała się sensowna (z naciskiem na wydawała jak to ktoś ładnie ujął: przed wojną nasze strategie i założenia wydają się sensowną nauką ścisłą wojna pokazuje że była to raczej astrologia) wynikała z wizji czołgu jako lądowego krążownika i podobnie jak w przypadku okrętów sensownym mogło się wydawać wyposażenie go w różnorodne uzbrojenie do różnych celów. Warto przy tym wziąć pod uwagę że w tamtym okresie wieże miały napęd ręczny więc jak w przypadku okrętów uzbrojenie główne mogłoby się okazać zbyt powolne by zwalczać zagrożenia takie jak łodzie torpedowe dla okrętów czy inne czołgi oraz piechotę w przypadku czołgów.
Jednak w praktyce oprócz tego ze dowódca nie miał pojęcia co się dzieje dookoła wieże były kosztem pancerza głównego i także kosztem uzbrojenia (choć akurat w momencie powstawania tych konstrukcji uznawane były za silnie uzbrojone to jednak obstawiam że nawet gdyby T35 nie poległ na skutek nieustannych problemów mechanicznych i problemu z dowodzeniem taką jednostką to dość szybko uderzyłby w szklany sufit możliwości modernizacji bo w tym układzie chyba już posiadał najcięższe uzbrojenie jakie dało się w nim zainstalować)
Niemniej jednak nie kładłbym tak całkowicie krzyżyka na koncepcji czołgów wielowieżowych współczesne konflikty asymetryczne z walkami miejskimi mogą się okazać polem walki na którym się ta koncepcja odnajdzie
Przykładem może być
Nagmachon z jego czterema niezależnymi karabinami maszynowymi. Dodatkowo dziś mamy zdalnie sterowane stanowiska ogniowe które rozwiązują problemy które trapiły te konstrukcje