Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2017, 00:00   #65
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Peter Watts - Echopraksja

13/12


Cytat:
O klękajcie narody!
"Echopraksja" była potwornie ciężka. Zdecydowanie nie polecam każdemu, nie ma takiej opcji.

Jeśli jesteś humanistą i masz ochotę na zakończenie żywota, strzel sobie "Ślepowidzenie" i popraw "Echopraksją". Mimo wszystko chcesz podjąć wyzwanie? Proszę bardzo, tylko nie mów, że nie ostrzegałem.

Niemniej podchodząc do tej książki, spodziewałem się, że przeprawa nie będzie łatwa, prosta i przyjemna. Zdawałem sobie sprawę z tego, iż momentami będę toczył bój o zrozumienie treści w niektórych akapitach. Tak też się stało.
Niemniej może zacznę od początku.

Peter Watts to kanadyjski biolog morski i to widać. Choć ścisłowcy mają znacznie ułatwione zadanie, to zależy jeszcze z jakiej dziedziny pochodzą. Z matematyką (występującą stosunkowo rzadko) sobie radziłem poza amplituhedronem, którym Watts rozłożył mnie na łopatki. Okazało się, że jest to jedno ze względnie nowych odkryć na polu matematyki. Astrofizycy też będą mieli swoje kawałki i tutaj też obyło się bez większych kłopotów poza kilkoma szczegółami. Również tego, jak na kosmiczne sf, nie jest zbyt wiele.
Jazda bez trzymanki zaczyna się na polu biochemii, której jest najwięcej. W końcu jest to książka biologa.

Poświęciłem dużo czasu, by całkowicie zrozumieć tę pozycję. Szukałem znaczenia każdej nazwy, której nie znałem włącznie z nazwami substancji chemicznych oraz wszelkich organicznych związków i w końcu udało się. Zakończyłem czytanie.

I powiem wam, że wszyscy ci kosmici ze Star Warsów, Star Treków, Marvelów, DC i innych Mass Effectów wymiękają. W zasadzie wymiękają wszyscy kosmici, z jakimi zetknąłem się poza twórczością Wattsa.
Jak to ujął zgrabnie pewien astrofizyk: "Nie spodziewam się zobaczyć zielonych ludzików. Nie dlatego, że są zielone, tylko dlatego, że z pewnością nie będą to ludziki."

To jedno zdanie podsumowuje wszelkich humanoidalnych kosmitów. Dlatego właśnie trogutan, turian czy szare ufoki w latających spodkach należy włożyć tam, gdzie ich miejsce - między bajki. Forma życia jest ściśle uzależniona od tego, z czego się składa, odległości planety od gwiazdy, składu atmosferycznego, siły ciążenia i tak dalej. Więcej, życie na Ziemi najprawdopodobniej nie wyglądałoby tak samo, gdyby cofnąć się do jego początków i zmienić jeden, drobny elemencik, pozornie nic nie znaczący.

Właśnie o tym są książki Petera Wattsa. Obcy są całkowicie obcy. Zupełnie. Gdybym spotkał takiego kosmitę, wcale bym się nie zdziwił. Gdybym spotkał humanoida, wszedłbym w szok, z którego nie otrząsnąłbym się latami.
To nawet ciężko jest opisać bez zdradzania szczegółów. Koncepty są rewelacyjne i prawdopodobne, zaś wszystko, czego używa autor ma poparcie w pracach naukowych. Sporo rzeczy omawia na końcu i opatruje to maaasą przypisów. Nawet wampiry i zombie wziął z opracowań akademickich.

Wspomniałem jednak, że ciężko się czyta. Są dwie przyczyny. Pierwsza, najbardziej oczywista, to ciężki język, zaś druga - tłumaczenie. I w tym momencie rodzi się problem. Nie mam pojęcia co zaliczyć do jakiej grupy.

Ogólną stylistykę, konstrukcję zdań, używanie różnych zwrotów jestem gotów przypiąć autorowi. Zdarzył się nawet błąd matematyczny, który również jestem skłonny na niego zrzucić. Mianowicie chodziło o określenie "zmiany delty T", co jest oczywistym absurdem, jako że "delta", jak zapewne pamiętacie z lekcji fizyki, opisuje zmianę parametru. Innymi słowy chodzi o "zmianę zmiany T".

Z całą resztą Wojciech M. Próchniewicz pojechał jak pijany pająk na łyżwach. Oczywiście nawet nie sugeruję, iż przetłumaczyłbym lepiej, ale miejscami, moim zdaniem, nie rozumiał co tłumaczy. Część mglistych opisów oraz akapitów, nad którymi spędziłem kilka minut, by rozwikłać ich tajemnicę, jest takimi prawdopodobnie przez tłumacza. Choć również nie mam pewności. Jeśli się mylę, zwracam honor.

Niech przykładem będzie zdanie ze strony 178, cytuję: "Wpatrywała się w szklankach na stole". Zastanawiałem się nad tym dobre dziesięć minut. Czytałem akapit po kilka razy, w różnym tempie. Do tej chwili to nie ma sensu.

Zdarzały się oczywiste nieprawidłowości w imionach jakby ktoś pogubił się w tym, co kto mówi. Ze zdania ewidentnie potrafi wynikać, że powiedziała to postać A, zaś jest napisane, iż wypowiedziała to postać B. Gdyby uwierzyć książce, a nie rozsądkowi, nie miałoby to najmniejszego sensu.

Przechodząc do podsumowania, książka zawiera świetne pomysły połączone w niespodziewany sposób, fabuła jest zdecydowanie nieszablonowa. Merytorycznie bardzo mi się podobała. Technicznie pozostawia wiele do życzenia.


Marta Kisiel - Dożywocie

14/12


Cytat:
Nie umiem opisać tego lepiej niż pewna postać z gry "Wiedźmin 2: Zabójcy Królów", a mianowicie: "Toż to po...(...)...ezja!"

No och, ach, rewelacja! Jeszcze nigdy, przenigdy tak się nie uśmiałem z powodu treści zawartej w książce.
Całkowicie i bezwzględnie odradzam posiadaczom zajadów oraz ludziom z urazami mięśni brzucha, bo będzie bolało.

Marta Kisiel jest obdarzona szczególnym poczuciem humoru i gra na czytelniku dokładnie tak, jak tego zechce. Popełniła coś, co wchłonąłem, nie przeczytałem. Z resztą... przeczytajcie sobie to, co wymodziła w opisie z tyłu książki. Anioł stróż uczulony na własne pierze? Seryjny samobójca? A to dopiero początek. Jest jeszcze Krakers, Zmora i... Rudolf Valentino. Kto przeczyta, zrozumie grozę Rudolfa.

Akcja toczy się całkowicie niespodziewanie, zabawnie, zaś momentami autorka skutecznie udowadnia, że potrafi złapać za serce.
Kiedy już zastanowić się na spokojnie nad treścią, wynika z niej pewne przesłanie. A warto się nad nią zastanowić. I nad tym, czy to Konrad Romańczuk jest pechowcem, czy każdy z nas.


Drew Karpyshyn - Mass Effect: Objawienie

15/12


Cytat:
Kto grał w gry z serii "Mass Effect", zaś nie zna Drew Karpyshyna, ten trąba. A nawet puzon, ponieważ to właśnie Karpyshyn miał ogromny wkład w napisanie świetnego scenariusza.

Dlatego wypadałoby zapoznać się z książkami, jakie wydał w tymże uniwersum. Choć również jego chwalonej Trylogii Bane'a w świecie Star Wars nie zamierzam sobie odpuścić.

Akcja "Objawienia" dzieje się przed wydarzeniami z Mass Effect, więc spokojnie można się zabrać do lektury bez znajomości gry. Niemniej przy opisach różnych ras łatwiej jest mieć w głowie obraz z przygód z komandorem Shepardem, ale nie jest to konieczność.
Cała książka skupia się na historii, znanego już z początków gry, Davida Andersona, oficera Przymierza Systemów (w uproszczeniu, wojsko reprezentujące ludzkość).
Pojawia się również turianin Saren Arterius oraz Kahlee Sanders, gdzie turianin to nazwa humanoidalnego kosmity/rasy.

Przed przeczytaniem spotkałem się z opinią, iż fanom uniwersum się spodoba i zdecydowanie popieram. Zdecydowanie nie mogę powiedzieć, bym był zauroczony czy zachwycony, ale definitywnie bardzo przyjemnie się czytało.

Ciekawe jest to, że kilkukrotnie wydawało mi się, iż wiem jak Karpyshyn rozwiąże problem. Finalnie się pomyliłem, co zapisuje się bardzo na plus. Chyba nikt nie lubi przewidywać dalszego rozwoju wydarzeń.

Pomimo zupełnie innego charakteru przygód Andersona niż Sheparda, czuć klimat świata, który autor doprecyzowuje i dopracowuje, czyniąc pomysły bliższymi naszej fizyce. Przykładowo zmieniona jest nieco idea tarczy kinetycznej. W "Objawieniu" nie ładuje się znikąd.

Podsumowując, niczego mi nie urwała, lecz czas poświęcony jej uważam za dobrze spożytkowany. Jeszcze zobaczycie w moim wydaniu kolejne książki. I to już niebawem.


//Mira: posty połączono
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Mira : 04-05-2017 o 07:42.
Alaron Elessedil jest offline