15-04-2017, 10:58 | #61 |
Reputacja: 1 |
__________________ |
18-04-2017, 10:18 | #62 |
Reputacja: 1 |
[ciach] //Mira: Emocje, emocjami, ale regulamin obowiązuje. Ostatnio edytowane przez Mira : 18-04-2017 o 10:25. |
21-04-2017, 13:23 | #63 |
Reputacja: 1 | 4/12 Sandman: Uwertura - Neil Gaiman, J. H. Williams III ******* (super, polecam wszystkim) Gatunek: powieść graficzna W drugiej połowie lat osiemdziesiątych komiks amerykański wszedł w kolejny okres, tzw. The Dark Age. Tacy autorzy jak Alan Moore czy Frank Miller pragnęli w swoich dziełach ukazywać dojrzalszą niż dotychczas treść. Ich twórczość pozbawiona była nabuzowanego hormonami patosu. Inną, charakterystyczną cechą stało się to, że nie stronili oni od dosadnych czy zwyczajnie brutalnych scen. Jednak to Gaiman, zdaje się, najszerzej udowodnił wtedy że historia komiksowa może opowiadać rzecz ambitną i mroczną zarazem. Oryginalny, zamknięty w 75 zeszytach Sandman, to świetnie skomponowana opowieść o jednym z Nieśmiertelnych - istot będącymi personifikacjami uniwersalnych zjawisk i emocji. Tytułowy bohater jest władcą krainy snów, rzeczy wymyślonych oraz marzeń. Fabuła rozgrywa się zarówno w światach niematerialnych, co doczesnym. Problemy tego ostatniego niejednokrotnie okazują się być całkiem podobne do tych, z transcendentnych sfer. Bo to właśnie jest najciekawsze w panteonie Sandmana: postaci-archetypy zdają się z powodu swojej omnipotencji tylko pozornie obiektywne w osądach. Teoretycznie nie można ich określić jako dobre ani złe. Jedynie spełniają swoje role. Są. Pożądanie zawsze napędza różnorakie namiętności, Rozpacz syci się smutkiem, zaś Śmierć… cóż, to już nader oczywiste. Jednocześnie odnosimy wrażenie, że ich neutralność to trochę maska, za którą kryją się zaskakująco możliwe do utożsamienia uczucia. Jak widać, istnieją problemy, z którymi muszą się liczyć nawet ci, którzy byli obecni przy powstaniu wszechświata. Uwertura to album zbiorczy, złożony z sześciu zeszytów wydanych w latach 2013-2015. Kontynuowanie serii, rozpoczętej ćwierć wieku temu to ryzykowne zadanie. Ale nie dla Gaimana, który przez ten czas nie próżnował i konsekwentnie szlifował swój warsztat. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że Uwertura to świetne dopełnienie głównej historii. Teoretycznie jest ona prequelem i ukazuje historię wydarzeń sprzed głównej osi zdarzeń. Kto jednak czytał oryginał, ten wie, że chronologia w Sandmanie jest umyślnie zaburzona. Czas w tym uniwersum stanowi niejednokrotnie tylko jedną warstw, nałożoną na skomplikowaną fabułę. Co natomiast dzieje się w tym konkretnym albumie? Jak czytamy na okładce: Nadszedł rok 1915. I zaraz skończy się wszechświat. Będzie więc klasyczne odliczanie do zagłady? Bynajmniej. Rzecz jak zwykle jest o wiele głębsza, ale tego zdradzać rzecz jasna nie zamierzam. Oprawa graficzna to uczta dla oczu i basta. To, co tworzyli poprzedni rysownicy miało bardzo spójny, surowy styl i szczerze mówiąc, nic bym tam nie zmieniał. Williams zrobił jednak swoimi rysunkami niesamowitą robotę, a każdy kadr to małe dzieło sztuki. Wiele akcji w nowym Sandmanie dzieje się gdzieś poza czasem i materią, w alternatywnych planach. Przedstawione jest to wszystko w bardzo psychodelicznej wizji. Kształty postaci, nawet “dymki” rozmów, same kadry niejednokrotnie się efektownie rozmywają. Ba, czasem forma zmusza czytelnika do niestandardowego odbioru dzieła, wręcz bawi się konwencją. W jednym momencie musiałem dosłownie obracać komiksem na różne strony, aby należycie pojąć akcję, co tylko potęgowało pokręconą atmosferę. Nie zawsze się podkreśla, na ile ważne w komiksie są tusze oraz dobór odpowiednich barw. Tu odpowiada za nie Dave Stewart. Z suplementów dowiadujemy się, na ile jego praca jest pedantyczna, jak bardzo starał się przenieść klimat niektórych scen samymi kolorami. Surrealistyczne kadry pełne są pstrokatych tonacji, co bardziej mroczne odnoszą się do skali szarości. Bardzo podoba mi się również przedstawienie pewnego miasta, które miało składać się z samego światła. Niniejszym nic nie rzucało w nim cienia, co z punktu widzenia tak rysownika, co osoby odpowiedzialnej za kolory było problematyczne ze względu na perspektywę. I tu znowuż poradzono sobie świetnie, czego jednakże zwykłe słowo niestety nie przełoży. Takich zabiegów jest tu więcej, ponieważ w Uwerturze spotykają się przeróżne style graficzne, lecz w żaden sposób się ze sobą nie “gryzą”. Trzy grosze o suplementach, o których wcześniej wspomniałem. Zazwyczaj w komiksach dodatki na końcu to kilka alternatywnych okładek i jakieś słowo od twórcy. Tu jest tego o wiele więcej. Nie wiem jak było w oryginalne, ale polskie wydanie jest wzorcowe. Masa dodatkowych materiałów, szkice, fragment scenariusza, wywiady. Tym, którzy Sandmana jeszcze nie znają, polecam najpierw sięgnąć po oryginał. W przeciwnym wypadku Uwertura będzie co prawda zrozumiałą kompozycją, aczkolwiek wiele straci. Choć to teoretycznie prequel, jest on raczej uzupełnieniem tego, co dotychczas zostało przedstawione. Kilka wątków zostaje wyjaśnionych, na parę pytań wreszcie znajdujemy odpowiedzi. Gaiman cały czas trzyma jednak rękę na pulsie i dba o jeden z najważniejszych elementów serii - niedopowiedzenie. Dobra historia to bowiem taka, która nie wyjaśnia wszystkiego i motywuje czytelnika do własnej interpretacji. Tu nie jest inaczej. Słowem, Uwertura to świetny i przede wszystkim utrzymany w duchu poprzedników dodatek do świata, którego z pewnością będzie brakować. W przeciwieństwie jednak do co bardziej komercyjnych twórców, tutaj autor wie kiedy postawić kropkę. Także lub stety lub niestety, jest to definitywny koniec serii. Najważniejsze, że w świetnym stylu. Ostatnio edytowane przez Caleb : 21-04-2017 o 14:56. |
22-04-2017, 14:46 | #64 | ||
Reputacja: 1 | 5/12 Jacek Dukaj - Lód ** - bolało... wciąż boli Dzieło wyróżnione Nagrodą im. Janusza Zajdla. Dzieło wyróżnione Europejską Nagrodą Literacką. Książka XX-lecia rankingu "Polityki". Słowacki wielkim poetą był! Furda!! "Lód" nieustannie przywoływał w mej pamięci traumatyczne wspomnienia szkolnych lektur - "Lalka", "Nad Niemnem", czy inny pozytywizm. Nuda wyzierająca z każdej kartki, a kartek tych jest masa... och, jaka masa! Masa bełkotu, pustosłowia i ganiających się w koło, jak pies za swoim ogonem, dygresji! Przepis na tę książkę musiał wyglądać mniej więcej tak. 1. Obmyśl opowiadanie tak na +/- 150 stron. 2. Opowiadanie musi być piękne i ambitne, więc obowiązkowo coś o przeszłości i żeby się przewijał motyw "słoń a sprawa polska". 3. Stwierdź, że to jakoś mało ambitnie i na polonistyce nie będą się zachwycać. 4. Rozwlecz każde zdanie do oporu. Każden dureń umie napisać "bal odbył się w piątek", ale tylko Wielki Pisarz potrafi napisać: Cytat:
6. No nie, jednak w polskich szkołach to dalej czytają Prusa i Słowackiego, dawne słownictwo i składnia zdań mogłyby się okazać zbyt strawne. Prowadź narrację w trybie pierwszoosobowym, ale tak jakby narrator nie istniał, albo był bezwolną marionetką. Cytat:
8. Mimo wielkich starań, powieść ma dopiero 500 stron. Prawdopodobnie nie urwie czytelnikowi nadgarstków przy takiej objętości. Napchaj dygresji, dywagacji filozoficznych i wykładów pseudonaukowych, które do niczego nie prowadzą, aby objętość zwiększyć dwukrotnie. Aaargh! "Lód" to w moich oczach najpaskudniejszy rodzaj literatury, czyli przerost formy nad treścią. Fabuła opiera się na wcale nie oryginalnym motywie alternatywnej historii. Tym razem alternatywny świat XX wieku nie doznał Wojen Światowych, bo wcześniej lute objęły wieczną zimą Azję i Europę Wschodnią. Aha, i zamroziły Historię i logikę, tak że prawda to prawda, fałsz to fałsz, a pośrodku nie ma niczego - logika Boole'a jako namacalny absolut. Co to są te lute? Oh, autor pisze o tym wielostronicowe dywagacje-bełkoty, ale nic z nich nie wynika - dla spokoju psychicznego czytelnik powinien je uznać za MacGuffin. I takich ślepych uliczek fabuły w "Lodzie" jest cała masa. Główny bohater, niejaki Gierosławski, dostaje od ruskiej bezpieki prikaz odnaleźć swego ojca, ponieważ ten ble, ble, ble... No i Gierosławki jedzie pociągiem Transsyberyjskim (jakby można było przeciągnąć jazdę pociągiem do 350 stron - o, zabójstwo w Orient Ekspresie się nada), żeby w Irkucku dowiedzieć się czegoś o tym ble, ble, ble. No i spotyka ważne presony, które nie chcą, żeby Gierosławski dopuścił do ble, ble, ble, zamiast tego namawiają go, by zrobił ple, ple, ple. Na końcu Gierosławski podejmuje decyzję, że jednak zrobi cośtam, cośtam, cośtam, ale wynika z tego figa z makiem. 900 stron tej książki prowadzi kompletnie do niczego! Reszta książki zmienia zatem front, dając bohaterowi nową motywację, ale ta zostaje już po stu stronach porzucona, żeby osiągnąć finisz kompletnym banałem. Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba. Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 20-05-2017 o 12:49. | ||
27-04-2017, 00:00 | #65 | ||||||
Reputacja: 1 | Peter Watts - Echopraksja 13/12 Cytat:
Marta Kisiel - Dożywocie 14/12 Cytat:
Drew Karpyshyn - Mass Effect: Objawienie 15/12 Cytat:
//Mira: posty połączono
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. Ostatnio edytowane przez Mira : 04-05-2017 o 07:42. | ||||||
28-04-2017, 12:30 | #66 |
Reputacja: 1 | 4/12 Krzysztof Kopka - "Siwy dym" ****** - fajnie się czytało Siwy dym jest książką ciekawą z wielu powodów, opisuje ona w sposób sfabularyzowany wspomnienia Władysława Frasyniuka (w książce ukrytego zastąpionego przez W.) jednej z czołowych postaci wrocławskiej Solidarności. Autor Krzysztof Kopka zainteresował się tematem po napisaniu scenariusza do filmu 80 milionów. Książka opowiada głównie o pierwszej połowie lat 80 (akcja kończy sie w 84) i jeśli wierzyć członkom podziemnej S z którymi miałem okazję to przedyskutować dobrze oddaje sytuacje i atmosferę w tamtych latach. A te nie wyglądają najlepiej Solidarność została zdelegalizowana, przywódcy ukrywają się poszukiwani przez SB (w której metody działania mamy wgląd w książce) bądź jak W zostali aresztowani. Nastąpił znaczny odwrót społeczeństwa które utraciło nadzieje pokładane w S. Mamy ciekawy wgląd w różne stanowiska i kierunki w których różni członkowie S chcą podążać czy wręcz wyrzuty sumienia niektórychi którzy poczuwają się do odpowiedzialności za ofiary stanu wojennego. Tytułowy "Siwy dym" w którym wszyscy (włącznie z władzą) błądzą po omacku. Spora część akcji książki dzieje się w więzieniach i pokazuje problemy z dostosowaniem się do świata więziennego (większość członków S nie miała wcześniej styku z przestępcami i nagle lądują w więzieniu w którym kryminalni mają swój własny zestaw zasad który reguluje pozycje w hierarchii i że coś tak prostego jak odruchowe przyjęcie podanej przez strażnika ręki może raz na zawsze zaważyć na czyjejś pozycji w więzieniu) oraz różne stanowiska przyjmowane w więzieniu, poddanie się, załamanie podejmowanie biernego oporu (jak głodówki) czy nieustanne starcia z przedstawicielami Służby Więziennej (czym ambitnie zajmuje się W spędzając po tym wiele czasu w karcerze) O ile mało postaci jest nazwanych z nazwiska to dowiedzieć się można o wielu ciekawych kwestiach O sytuacji w Barczewie, próbie samobójczej Piotra Bednarza, o tym jak w 82 r. episkopat zaapelował o ujawnienie się ukrywających się przywódców S czy o próbach Antoniego Macierewicza do utworzenia w miejscu S nowej organizacji która nawiąże porozumienie między częścią S Kościołem a Władzą i utworzenie nowych "żółtych" związków zawodowych (co oględnie rzecz ujmując nie zostały przez opozycje przyjęte z entuzjazmem...) Podsumowując myślę że jeśli ktoś interesuje się Solidarnością to jest to książka warta do przeczytania. O ile nie jest to dokument to jest w tej książce więcej prawdy o działalności w podziemiu niż w autobiografiach niektórych naszych polityków. Z drugiej strony sposób pisania jest dosyć chaotyczny. A mówiąc szczerze nie jestem w stanie powiedzieć czy dla kogoś niezwiązanego z Wrocławiem książka będzie równie ciekawa.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
30-04-2017, 13:34 | #67 |
Reputacja: 1 | 6/12 Andrzej Pilipiuk - Konan destylator **** - czytelniczy fast food Jakub Wędrowycz jest czytelniczym fast foodem praktycznie z definicji. Nie ma tu niczego ambitnego, pisarstwo jest lotów niewysokich, można nawet powiedzieć, że tak sobie swobodnie szybuje. Tom 8 (a to już bardzo okrągła liczba, bo ma aż dwa brzuszki) to więcej tego samego. Ten sam hamburger z Maca, który zawsze smakował i dalej smakuje tak samo. Jak ktoś nie lubi hamburgerów, to ten też mu nie zasmakuje, a jak ktoś lubi, to dalej będzie lubił. Tym razem największy polski superbohater od czasów Asa odwiedza prawnuka w mieście, opowiada co się stało z Conanem po tym, jak już wsiąkła w ziemię krew jego wrogów, a kobity się wypłakały, oraz wygania ufoków z Chełma. Idealna lekturka na wieczór, żeby się trochę niezobowiązująco pośmiać. |
01-05-2017, 16:39 | #68 |
Reputacja: 1 | Harlan Coben - Już mnie nie oszukasz 1/12 Gatunek: Thriller fajnie się czytało Cobena czytywałam od czasu do czasu z różnym skutkiem - jedne powieści podobały mi się bardziej, inne mniej. Gdy na rynku pojawiła się najnowsza książka tego pisarza, sięgnęłam po nią z czystej ciekawości i... zostałam dosłownie wessana. Muszę przyznać, że autor naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Fabuła z pozoru nie serwuje nam niczego odkrywczego (mąż głównej bohaterki ginie, a następnie kobieta dostaje dowody na to, że jednak żyje), ale twist, jaki stosuje Coben na końcu książki po prostu rozkłada na łopatki i choć słyszałam opinie, że wielu czytelnikom zakończenie nie przypadło do gustu, jak dla mnie było takie, jakie być powinno. Książkę czyta się ekspresowo, na co wpływ ma lekki, plastyczny styl pisarza (dosłownie leci się przez nią, nawet, gdy niewiele się dzieje), a główna bohaterka Maya Stern jest postacią wyrazistą i można ją albo od razu polubić, albo znienawidzić. Naprawdę świetnie się bawiłam przy tym thrillerze i mam nadzieję, że przy kolejnej swojej książce Harlan Coben nie zaniży lotów. Polecam wszystkim, którzy w trakcie czytania lubią wraz z bohaterką/bohaterem zastanawiać się nad rozwiązaniem zagadki. Ostatnio edytowane przez Tabasa : 01-05-2017 o 16:46. |
01-05-2017, 16:46 | #69 |
Reputacja: 1 | Michelle Paver - Cienie w mroku 2/12 Gatunek: Horror fajnie się czytało Powieść napisana jest w formie dziennika głównego bohatera, przez co zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak dzięki temu możemy poznać bliżej psychikę Jacka, jak i jego przemyślenia na temat tego, co dzieje się z wyprawą badawczą na Spitsbergen. Gdy mężczyzna zostaje sam w zatoczce Gruhuken i okazuje się, że jednak całkiem sam nie jest a wokół ma noc polarną, zaczynają się dziać naprawdę ciekawe rzeczy. Książkę polecam czytać wieczorem, w skupieniu, najlepiej przy delikatnym świetle. Michelle Paver świetnie buduje klimat i stopniuje napięcie - czasami naprawdę można wczuć się za bardzo i cała atmosfera wręcz uderza ze zdwojoną mocą. Uczucie izolacji, stopniowej utraty zmysłów (a może nie?), przenikliwy mróz i to coś, co czai się w mroku Gruhuken naprawdę oddziaływują na wyobraźnię. Czytało mi się tę książkę świetnie, ale wiem, że styl narracji nie każdemu się spodoba. Jeśli jednak lubisz klimat wyobcowania, mróz północy, trzeszczący pod butami śnieg i tajemnicę czającą się gdzieś w ciemnościach, powinieneś/powinnaś sięgnąć po "Cienie w mroku". Na pewno nie będzie to czas stracony. Yrsa Sigurðardóttir - Niechciani 3/12 Gatunek: Thriller fajnie się czytało Kocham tę autorkę. Po prostu. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na jej książkach, a kilka już przeczytałam. Islandka ma swój styl i zgrabnie łączy kryminał/thriller z sytuacjami nadprzyrodzonymi, dzięki czemu jej powieści nabierają ciężkiego, mrocznego charakteru. W "Niechcianych" akcja toczy się dwutorowo - w 1974 roku i czasach obecnych, a cała fabuła spięta jest po prostu perfekcyjnie i nic nie dzieje się przypadkowo. Może sama akcja nie jest pchana w jakimś zawrotnym tempie, ale tak właśnie ma być i to stanowi oś tej powieści. Yrsa ma naprawdę świetny warsztat i potrafi trzymać w napięciu, a książkę czyta się szybko i jest w niej coś, co sprawia, że nie można się od niej oderwać. Dodatkowy plus za zakończenie, którego zupełnie się nie domyśliłam i które solidnie mnie zaskoczyło. Warto przeczytać, jeśli jest się fanem dobrze napisanych thrillerów. //Mira: Posty połączono. 7 pkt. reg. Ostatnio edytowane przez Mira : 01-05-2017 o 19:13. |
02-05-2017, 01:17 | #70 | ||
Reputacja: 1 | Drew Karpyshyn - Mass Effect: Podniesienie 16/12 Cytat:
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. | ||