4/12
Krzysztof Kopka - "Siwy dym"
****** - fajnie się czytało
Siwy dym jest książką ciekawą z wielu powodów, opisuje ona w sposób sfabularyzowany wspomnienia Władysława Frasyniuka (w książce ukrytego zastąpionego przez W.) jednej z czołowych postaci wrocławskiej Solidarności. Autor Krzysztof Kopka zainteresował się tematem po napisaniu scenariusza do filmu 80 milionów.
Książka opowiada głównie o pierwszej połowie lat 80 (akcja kończy sie w 84) i jeśli wierzyć członkom podziemnej S z którymi miałem okazję to przedyskutować dobrze oddaje sytuacje i atmosferę w tamtych latach. A te nie wyglądają najlepiej Solidarność została zdelegalizowana, przywódcy ukrywają się poszukiwani przez SB (w której metody działania mamy wgląd w książce) bądź jak W zostali aresztowani. Nastąpił znaczny odwrót społeczeństwa które utraciło nadzieje pokładane w S. Mamy ciekawy wgląd w różne stanowiska i kierunki w których różni członkowie S chcą podążać czy wręcz wyrzuty sumienia niektórychi którzy poczuwają się do odpowiedzialności za ofiary stanu wojennego. Tytułowy "Siwy dym" w którym wszyscy (włącznie z władzą) błądzą po omacku.
Spora część akcji książki dzieje się w więzieniach i pokazuje problemy z dostosowaniem się do świata więziennego (większość członków S nie miała wcześniej styku z przestępcami i nagle lądują w więzieniu w którym kryminalni mają swój własny zestaw zasad który reguluje pozycje w hierarchii i że coś tak prostego jak odruchowe przyjęcie podanej przez strażnika ręki może raz na zawsze zaważyć na czyjejś pozycji w więzieniu) oraz różne stanowiska przyjmowane w więzieniu, poddanie się, załamanie podejmowanie biernego oporu (jak głodówki) czy nieustanne starcia z przedstawicielami Służby Więziennej (czym ambitnie zajmuje się W spędzając po tym wiele czasu w karcerze)
O ile mało postaci jest nazwanych z nazwiska to dowiedzieć się można o wielu ciekawych kwestiach
O sytuacji w Barczewie, próbie samobójczej Piotra Bednarza, o tym jak w 82 r. episkopat zaapelował o ujawnienie się ukrywających się przywódców S czy o próbach Antoniego Macierewicza do utworzenia w miejscu S nowej organizacji która nawiąże porozumienie między częścią S Kościołem a Władzą i utworzenie nowych "żółtych" związków zawodowych (co oględnie rzecz ujmując nie zostały przez opozycje przyjęte z entuzjazmem...)
Podsumowując myślę że jeśli ktoś interesuje się Solidarnością to jest to książka warta do przeczytania. O ile nie jest to dokument to jest w tej książce więcej prawdy o działalności w podziemiu niż w autobiografiach niektórych naszych polityków.
Z drugiej strony sposób pisania jest dosyć chaotyczny. A mówiąc szczerze nie jestem w stanie powiedzieć czy dla kogoś niezwiązanego z Wrocławiem książka będzie równie ciekawa.