Wozy, jeden za drugim wyłaniały się zza welonu deszczu. W okienkach widać było twarze niewolników również obudzonych nagłym krzykiem. Gdy Enki z jednej, a Ian z drugiej strony zbliżyli się do jednego z wozów, zauważyli, że drzwi do niego są otwarte. Ze środka dochodziły jakieś dziwne odgłosy.
Przygotowani i czujni wspięli się po schodkach i zajrzeli do wnętrza. W blasku błyskawicy przez moment widzieli spasione, tłuste cielsko kupca, z pokrytymi krostami nagimi, rytmicznie podrygującymi pośladkami i porośniętymi kręconymi włosami udami, wokół których majtały się opuszczone spodnie. Hamadrio jęczał i kwiczał jak knur kryjący lochę. Zza przesłaniającego widok cielska wystawały kurczowo zaciśnięte pięści którejś z niewolnic, zgiętej w pół i przygniecionej do ławy. Jej twarz zasłaniały kruczoczarne włosy, z ust dobywał się cichy, jednostajny jęk.
Pozostałe lokatorki wozu, stłoczone w ciasną grupkę, z przerażeniem i nienawiścia, nie mogąc odwrócić oczu patrzyły na rozgrywającą się przed nimi scenę. Z głowie każdej z dziewcząt kołatało się pytanie - czy to tylko jeden raz, czy ja będę następna?
Umberto w tym czasie poruszał się od namiotu do namiotu, budząc pozostałych najemników. Wiatr szarpał odsłanianymi połami namiotów, a na zaspanych ochroniarzy ciekły strumienie deszczu, gdy wychylali się ze swoich nor, aby sprawdzić co się dzieje.