Draugdin nie miał nawet najmniejszych złudzeń, że fakt, iż strzały goblinów przestały nadlatywać z jednego kierunku mogło być skutkiem ich amatorskiej salwy. Chociaż jakimś zrządzeniem całkowitego przypadku mogło się to akurat wydarzyć, że trafili - czysty ślepy traf. No chyba, że Bogowie wyjątkowo im dzisiaj sprzyjali.
Mogło też zadziałać tak zwane zjawisko szczęścia początkujących. Paladyn postanowił wykorzystać dobrą pasę i podniesione morale podległych mu łuczników. Wskazał więc kolejny kierunek, ustawił kąt i podał siłę naciągu. Oddali kolejną salwę za mur.
Jednocześnie kątem smoczego oka zauważył, że części zielonoskórych udaje się przedostawać nad murem i wywiązuje się walka na terenie samej wioski. Miał zamiar kierować ostrzałem tak długo jak to tylko będzie możliwe, a potem zostanie już tylko walka w zwarciu. W tym zaś był jeszcze lepszy.
- Dalej nie ociągać się. Nałóż strzałę, naciągnij i strzelamy. - Mężnym i zdecydowanym głosem dowódcy kierował ludźmi. Wiedział, że tego w tej chwili potrzebowali najbardziej, żeby nie poddać się panice.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |