Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2017, 23:36   #131
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację



Liam niewielu rzeczy na świecie był pewien, ale tym razem miał całkowitą, absolutną pewność. Porzyga się King Kongowi prosto w twarz. Wspomnienie oślizgłego, wielkiego robala w jego ustach powodowały gwałtowne odruchy wymiotne.

Szarpnął się w gwałtownej próbie oswobodzenia się z łap wielkoluda w instynktownym odruchu zwrócenia treści żołądkowej w innym kierunku niż ta bestia. Jeśli mu się nie uda, to pozostanie tylko minimalizowanie strat w postaci obrzygania nóg goryla. Ten cofnął się przestraszony, choć główna fala nieprzetrawionych jeszcze przysmaków Michy zdążyła dotknąć jego kolan.

- Czika się dobrze czuć? - zapytał z troską, po czym jakby coś skojarzył i popatrzył na Liama, uśmiechając się głupkowato - Nowa zabawa?

Pokręcił głową starając się stłumić wspomnienie śliskiego, wielkiego karalucha sięgającego niemal do gardła. Nieskutecznie. Podrażnione mięśnie spięły się kolejny raz, wydobywając na światło dzienne kolejne chluśnięcie soków trawiennych. Kiedy kolejna fala dobiegła końca, ponownie pokręcił głową ze zbolałą miną, dając włochatej małpie znać, że nie czuje się dobrze. Mało powiedziane. Czuł się fatalnie. Właśnie porzygał się dwa razy przez… nie ważne przez co! Wolał o tym nie myśleć w obliczu nadchodzącej fali mdłości. Lekko drżącą ręką otarł usta. Nie cierpiał tego miasta.

Zmusił się do bladego uśmiechu i podziękował skinieniem. Przez chwilę zastanawiał się czy nie napisać na czymś swojej prośby względem wielkoluda, ale nie miał czym, na czym i zapewne Ivan by tego nie zrozumiał. Spojrzał najbardziej znacząco, jak umiał w kierunku zabawy, a następnie ponownie spojrzał na Ivana. Umęczona twarz Czikity przymknęła sennie oczy, by goryl zrozumiał, że źle się czuje i musi się przespać. Liam zmusił się do dotknięcia wielkiego łapska, po czym spojrzał w kierunku zabawy. Miał nadzieję, że King Kong zrozumie, że psionik chciałby, by przypilnował zgromadzenia za niego… a raczej za nią. Bo w końcu “był” kobietą.

Ivan patrzył na Czikitę, która najwyraźniej była dla niego kimś więcej, z wyrazem totalnej tępoty na twarzy, po czym objął ją ramieniem.
- Grzmocić przy wszystkich! - obwieścił wynik zagadki, jaki znalazł i nie czekając na potwierdzenie, przytulił do siebie Liama - Zgoda! Ty wybrać, Ivan grzmocić tam!

Psionik nie wiedział jak ona mogła porozumiewać się bez użycia słów z takim idiotą. Nienawidził tego miasta. Przyciśnięcie wielkiej łapy Ivana nie poprawiło jego samopoczucia, a nawet wręcz przeciwnie. Podwójnie. Wzdrygał się przed tym, co mogłaby od niego chcieć ta włochata małpa, zaś ucisk w okolicach żołądka przy obecnej nadwrażliwości zaowocował atakiem nudności objawiających się w postaci chorobliwej zieleni na twarzy.

Pokręcił szybko głową i spróbował znacznie bardziej łopatologicznie. Dotknął palcem wskazującym siebie, po czym wskazał w kierunku przeciwnym niż impreza. Następnie złożył dłonie, na których położył głowę dając znać, że chodzi o sen. Następnie przyłożył dłoń do ust udając hamowanie odruchu wymiotnego, co nie było zbyt dalekie od prawdy, by pokazać, że źle się czuje. Następnie wycelowała palec w goryla i pokazał na imprezę.

- Hę? - to była jedyna reakcja, jakiej doczekał się Liam, który miał już serdecznie dość tępego osiłka. Najwyraźniej to ciało należało do jakiejś ważnej osoby, skoro mogło przebywać w towarzystwie samego Marco. Ivana tam nie było.

Korzystając z własnej pozycji warknął z irytacją na trzymającego go goryla i odepchnął się od niego rękami, by wyswobodzić się z uścisku. Ten spojrzał na swoją “wybrankę” z wyraźnym smutkiem i brakiem zrozumienia. Kilka razy pogłaskał się po kroczu, a gdy to też nie przekonało Czikity, zawrócił, wyraźniej zasmucony. Po chwili Liam został sam. Odszedł kawałek dalej i usiadł za ziemi na najbliższym skrzyżowaniu, wchodząc niezbyt głęboko w prostopadłą drogę.

Musiał chwilę odpocząć. Oparł się o ścianę rudery i obiecał sobie, że następnym razem przejmie jakiegoś mężczyznę, nie kobietę. Przez te cycki to same problemy.
Wzdrygnął się na wspomnienie śliskiego robala w jej ustach. Nadal mdliło go na samą myśl, lecz uczucie nie było już tak silne.

Po kilku chwilach dźwignął się na nogi, westchnął i ruszył w poszukiwaniu garażu. Lub innego miejsca, w którym dzikusy trzymały pojazdy.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline