Kolejne cięcia i wymachy najemników oraz osadników spudłowały. W murach była już trójka orków, a na linach schodzili kolejni. Tym razem były to gobliny.
Jedynie magiczny ogień półelfa trafił w zielonego, który ze złością i krzykiem cofnął się od dziury w dachu. Goblin złapał za łuk na plecach. Wyciągnął jedną ze strzał i począł mierzyć z góry na czarownika. Puścił cięciwę i strzała wbiła się głęboko w pierś półelfa. Zaklinacz upadł na ziemię, a na twarzy strzelca pojawił się szeroki uśmiech triumfu. Widząc to, do ataku ruszyli orkowie pod wodzą chorążego. Gruby zielonoskóry wbił włócznie w ciało najbliższego chłopa. Podniósł owczarza na drzewcu, zbliżył do siebie krzycząc w szale i odrzucił na bok. Wykorzystał to trzeci z chłopów i widząc wolne miejsce do ataku doskoczył do olbrzyma i dźgnął pod ramieniem głęboko w bok. Wielkolud jedynie warknął z bólu. Tymczasem, półżywy ork z niesłychaną siłą zamachnął się na mężczyznę z tarczą. Topór z impetem wbił się w osłonę roztrzaskując drewno, a dalej i ciało chłopa. Kolejny z obrońców, w tej krótkiej chwili padł trupem.
W pobliżu kapliczki Talosa drugi z półelfów wyciągnął kuszę i zbliżył się nieco do walczącego orka, aby mieć czystą linię strzału. Liandon spojrzał jeszcze raz i wystrzelił bełt, który wbił się w ciało zielonego. Do rannego doskoczył także Ivor, szykując się do uderzenia, gdy ork w tym czasie sam machnął toporem w łucznika. Tym razem strzelcowi nie udało się uniknąć ciosu. Broń wbiła się w okolice bioder. Osadnik powoli osunął się na ziemię. Drugi z orków doskoczył do kolejnego z owczarzy nacierając włócznią, która wbiła się w mężczyznę odrzucając go do tyłu. W tej chwili smokowiec dał znak i łucznicy wystrzelili. Strzały położyły jednego z orków. Borivik strzelił chwilę po nich. Bełt z jego kuszy wbił się w plecy orka.
Tymczasem, trebusz był gotowy do wystrzału. Jeśen dał znak i głaz poszybował nad palisadą. Jeden z wdrapujący się goblinów został zmieciony przez kamień, który spadł daleko za osadą.
Mechanika