Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2017, 17:22   #83
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- MUZYKA -

[MEDIA]http://theyneednews.com/wp-content/uploads/2013/01/Naomi-Watts-in-The-Impossible.jpg[/MEDIA]

Otworzyła oczy i momentalnie strach, przerażenie, panika zawładnęły jej ciałem. Jej źrenice rozszerzyły się, kiedy w ułamku sekundy Gwendoline uświadomiła sobie, gdzie się znajdowała. Była otoczona ze wszystkich stron przez szalejący żywioł, którego najbardziej się obawiała. Wzbudzał w niej niepokój, budził głęboko ukryte, stłamszone lęki, paraliżował ciało - nawet bardziej, niż krwiożercze stwory nie z tego świata. Woda, głęboka toń, niezbadana, ciemna, niekończąca się. Dająca życie, ale jeszcze chętniej je odbierająca. Uniemożliwiająca jakikolwiek krzyk o pomoc, zmuszając człowieka do radzenia sobie samemu w tej z góry nierównej walce na śmierć i życie. Gwen chciała krzyczeć. Nie tyle o pomoc, co z powodu wzbierającego w niej przerażenia. Jej krzyk jednak nie zdołał wydrzeć się z gardła, stłamszony przez wodę, którą się zachłysnęła. Był to głupi ruch z jej strony, ale w ogóle nie panowała nad swoim ciałem.
Mózg człowieka w takich sytuacjach pracuje na wysokich obrotach. Miliony myśli przepływają przez umysł, próbując znaleźć najlepsze rozwiązanie problemu stanowiącego zagrożenie życia. Przypomina sobie także dawno zapomniane, zepchnięte w najciemniejsze czeluście jaźni wspomnienia, zapewne z nadzieją na znalezienie solucji właśnie w tych mrocznych wydarzeniach z przeszłości.
Gwen dopiero co skończyła naukę w liceum. Wraz z rodziną wybierała się na wycieczkę do Europy. Znów przeżywała ten koszmar, z którym tak usilnie walczyła przez pierwsze lata studiów. Samolot zaczął spadać. Ponownie słyszała krzyki pasażerów, widziała wokół siebie panikę, która doprowadziła do śmierci wielu. Głośny huk rozbrzmiał w jej uszach, kiedy samolot uderzył o taflę oceanu. Coś wybuchło. Widziała ogień. Widziała swoją matkę, która uderzyła głową o oparcie fotela przed sobą. Była nieprzytomna. Widziała swojego brata, który starał się wyswobodzić spod bagaży podręcznych i zwłok jakiejś starszej kobiety. Czuła szarpnięcie za ramię. To był jej ojciec, a obok niego stała przerażona, młodsza siostra Gwen.
- Pomóż Nathanowi i zabierz stąd Chloe! - zarządził ojciec. Nie było czasu się sprzeczać. Widziała, że mocno krwawił, ale jakimś cudem wyszarpnął ją z fotela i popchnął kawałek dalej, dając jej do zrozumienia, że ma zrobić to, o co została poproszona.
Znaleźli się na pontonie. Wszyscy. Żyli. Oboje rodziców i cała trójka rodzeństwa. Wszyscy byli w głębokim szoku, tak jak pozostali pasażerowie. Ewakuacja wciąż trwała. Niewielu przeżyło, jednak i tak zaczynało brakować miejsca w pontonach. Ktoś wskoczył, spychając Gwen do zimnej wody. Zaczęła się topić. Patrzyła w ciemną głębię oceanu, która jak paszcza gigantycznego potwora chciała ją pożreć. Nie mogła nic poradzić. Onieśmielona przez potęgę żywiołu zdała się na jego łaskę. Ktoś ją chwycił. To był Nathan, jej starszy brat. Wciągnął ją z powrotem na ponton. Uratował ją.
Ostatkiem sił wypłynęła na powierzchnię, choć silne uderzenia wzburzonej wody ledwo pozwalały jej się tam utrzymać. Głośno i łapczywie nabrała powietrza, rozglądając się dookoła, póki tylko miała ku temu okazję. Czuła, że pomimo energicznych ruchów, do których była zmuszona, by utrzymać głowę na powierzchni, jej ciało i tak powoli drętwiało. Woda była lodowata, a może to strach paraliżował jej ciało, zmuszając je do poddania się.
Nigdzie wokół nie było widać lądu. Nie było widać niczego, prócz rozciągającej się aż po sam horyzont szalejącej wody. Morze? Ocean? Wielkie jezioro? Nie była pewna. Jak się tam znalazła? Nie znała odpowiedzi. Czuła, że woda ściska ją z każdej strony. Niekomfortowe uczucie uniemożliwiało skupienie myśli. Jedyne, co było najważniejsze, to utrzymać się na powierzchni. Wzburzone fale co chwilę chlastały Gwen po twarzy z każdej strony, niemalże złośliwie podtapiając ją, jakby chciały jej dać do zrozumienia, że nie ma szansy w walce z tym żywiołem.
Dwa lata po katastrofie, którą rodzina Marrowsów cudem przeżyła, wraz z nielicznymi innymi pasażerami tego lotu, Gwen spędziła na cotygodniowych terapiach u doktora McAdamsa. Nie radziła sobie ze strachem, który wzbudzała w niej woda. Początki były najtrudniejsze. Nie potrafiła wziąć kąpieli, bo jej umysł od razu podpowiadał jej, że się topi, wciągana przez odmęty zimnego oceanu. Rodzice musieli wymienić wannę na prysznic.
Terapie przynosiły skutki, choć była to długa i mozolna droga. Ostatnim etapem było zmierzenie się ze swoim strachem.
- Nie ma innej drogi, Gwen. Jeśli wygrasz tę walkę, wygrasz też wojnę - mówił doktor McAdams.
I rzeczywiście. Po dwóch latach Gwendoline przezwyciężyła swój strach na tyle, na ile potrafiła po traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Samolotów przestała się bać całkowicie, strach przed niezbadaną głębią oceanów wciąż pozostał.
Coś ją złapało za nogę. Poczuła mocny uścisk i szarpnięcie w dół. Za pierwszym razem nie zdążyła w ogóle zareagować, więc została wciągnięta pod wodę. Zaczęła się szarpać, próbując z powrotem wydostać się na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza. Powtarzało się to kilkukrotnie, czuła jednak, że opada z sił. Walka z przerażającym żywiołem i czymś tajemniczym, co chciało ją wciągnąć i utopić była wyczerpująca. Walczyła jednak dalej. Nie była bowiem osobą, która poddawała się bez walki. Była wojowniczką - walczyła do samego końca.
Ostatkiem sił wydostała się znów na powierzchnię i zachłysnęła się powietrzem. Nabrała go tyle, ile tylko była w stanie. Zdała sobie sprawę, że samym szarpaniem się, kopaniem w to, czymkolwiek to było, co ją trzymało za nogę, nic nie wskóra. Słowa doktora McAdamsa znów rozbrzmiały jej w głowie. Nabrała powietrza i przestała się szarpać. Sama zanurzyła się pod wodą. Cokolwiek tam na nią czyhało, zamierzała stawić temu czoła. Zamierzała podjąć walkę z własnym strachem i skończyć ją raz na zawsze. Była to nierówna walka, ale Gwendoline po tylu latach była na to gotowa. Była gotowa, by spojrzeć prosto w oczy swojemu pierwotnemu lękowi i zadać mu śmiertelny cios.

[MEDIA]http://drnorth.files.wordpress.com/2013/07/vlcsnap-2013-07-01-23h53m56s135.png[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 02-05-2017 o 17:35.
Pan Elf jest offline