Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2017, 18:31   #31
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija była dzieckiem słońca i piasku. Wodę ceniła i szanowała, bo zaznawała w przeszłości jej niedoboru. Widziała spustoszenie jakie mogla poczynić susza.
Teraz jednak świat Rusanamanki wywracał się do góry nogami a w niej samej kiełkowało niezrozumiałe pulsujące uczucie wstrętu do wody a nawet wilgoci. Ta ulewa trwała zbyt długo wzniecając obawy, że to klątwa Fahima i że się nigdy nie skończy.
Noc zmieniła się w dzień a Zahija wciąż trzęsła się z zimna. Ubrania nabrzmiałe od wody ciążyły i ograniczały ruchy. Skóra rąk i stóp zmarszczyła się i zbladła. Zęby grzechotały z zimna wygrywając pełną skargi melodię. Czarownica czuła jak złość na wszystko i wszystkich pęcznieje w niej jak bąbel na skażonej ranie. Nie odzywała się. Nie szukała towarzystwa przy posiłku czy wahcie.
Błyskawice jeszcze pogorszyły sprawę bo jej kary ogier zrobił się nerwowy i narowisty. Co rusz szarpała się z nim i odbywała słowne potyczki. Utyskiwała w swoim szemrzącym języku a on rżał w odpowiedzi i próbował stawać dęba. Dwa razy ześlizgnęła się z siodła i spadła w błoto. Ubranie oprócz wody nasiąknęło burą breją. Zacinający deszcz przykleił woal materiału do jej twarzy, wiatr irytująco podrygiwał dziesiątkami paciorków i koralików. Irytacja wzbierała i osiągnęła swoją kulminację gdy byli świadkami wybryków swojego pracodawcy.
Ianus zamknął jej przed nosem drzwi do okratowanego wozu, może nienaumyślnie, a może dostrzegł w jej odsłoniętych oczach błyski nie mniejsze niż te, które wykwitały na burzowym niebie.
Zahija obeszła dookoła klatkę na kołach i stanęła ostentacyjnie przy stalowych prętach gapiąc się z góry na Hardillo.
- Nie rozumiem – jej głos był lepki od czegoś pomiędzy słodyczą i trucizną. - Jeśli wy, Torillczycy, tak korzystacie z kobiet, to czy nie praktyczniej byłoby zainwestować w stado kóz?
Handlarz nie odpowiedział. Leżał bezwładnie na niewolnicy, która niezdarnie próbowała go z siebie zrzucić.
Zahija zebrała poły mokrej szaty i podeszła do Ianusa strzegącego wejścia do klatki. W tym czasie reszta najemników zdążyła się już rozejść na swoje stanowiska.
- Przenieśmy go do jego wozu - zagaiła konspiracyjnie do legionisty. - Przy odrobinie szczęścia nic jutro nie będzie pamiętał.

Czy mogli mieć z Ianusem kłopoty?
Zapewne.
Ale Zahija zdawała sobie sprawę, że w ich świecie los tak samo łatwo coś daje, jak to potem zabiera. Dziś kobietą na wozie jest tamta, jutro może nią być siostra Zahiji, jej matka, albo ona sama. Wolność jest jak woda. Czasem leje się z nieba strugami, by wsiąknąć głęboko w ziemię, przepaść bez śladu i osaczyć cię piaskami pustyni.
A świnia, goła czy ubrana w klejnoty, zawsze pozostanie tylko świnią.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 03-05-2017 o 17:09.
liliel jest offline