Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2017, 12:06   #84
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację


Czarne, nisko wiszące chmury i silny wiatr, który owiewał twarz Taggarta zwiastowały dla niego najgorsze, a gdy po okolicy rozlał się pierwszy grzmot, aż podskoczył w miejscu i krzyknął. Gdzieś uleciały myśli o tym, że powinien przecież być teraz w hotelu, na schodach prowadzących do piwnicy. Jakby w chwilę o tym zapomniał, skupiając się na największym lęku, z którym walczył od dzieciństwa, a z którym do tej pory nie mógł wygrać.

Nie cierpiał burzy, odkąd w wieku siedmiu lat piorun uderzył w linie elektryczne i z gniazdek w domu posypały się iskry. Siedział obok jednego z nich w tamtym momencie i ta traumatyczna sytuacja zmieniła jego życie na zawsze. Podczas gdy inni nie zwracali nawet uwagi, gdy daleki grzmot zapowiadał nadejście burzy, jemu od razu żołądek wywracał się na drugą stronę.

Tak samo było teraz, gdy niebo zaburczało ponuro, a oślepiająca, rozwidlona błyskawica uderzyła daleko. Dla Wesa to i tak było za blisko. Wiedział, że burza się zbliża i musiał coś zrobić, chociaż ciało pogrążone w panice nie chciało współpracować. Niemal czuł powietrze wypełnione elektrycznością i nie był pewien, czy to tylko złudzenie przestraszonego umysłu.

Serce mu waliło młotem, oddech stał się szybki i płytki, pojawiły się odruchy wymiotne, których nie był w stanie opanować. Na czoło wystąpiły mu zimne poty i drżał na całym ciele, gdy grzmot rozdarł ciszę polany, na której się znajdował i znów ujrzał białą pajęczynę błyskawicy uderzającą w ziemię. Musiał coś zrobić, a przede wszystkim musiał się uspokoić. Dyszał ciężko, rozglądając się po okolicy i gdy dojrzał w oddali drewniany budynek, postanowił tam ruszyć.

Nie było to jednak takie łatwe. Sparaliżowane strachem ciało nie chciało wykonywać poleceń umysłu, przez co przez chwilę szedł, jakby puściły mu zwieracze i zrobił w gacie przykrą niespodziankę. Przez moment nawet się zastanawiał, czy to za chwilę się nie stanie. Burza była coraz bliżej, a on poruszał się, jakby brał udział w maratonie dla paralityków. Starał się nie myśleć o grzmotach i piorunach, na jakiś czas przymknął nawet oczy, ale światło i tak wdzierało się pod powieki.

Wiedział, że w takim tempie nic nie zdziała, a i jako najwyższy punkt na tym polu wystawia się na dostanie piorunem, więc po prostu rzucił się na ziemię, jak mu ojciec tłumaczył i począł się czołgać w stronę stodoły. Był cały mokry ze strachu, ale będąc bliżej ziemi, jakby zaczął bardziej wierzyć, że uda mu się dotrzeć do schronienia w jednym kawałku.

Czołgał się przed siebie, starając się przywołać jakieś miłe wspomnienia z dzieciństwa, byle tylko zająć głowę czymś innym, niż paniczny strach.
 
Kenshi jest offline