Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2017, 00:33   #32
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Słysząc słowa Ianusa, nadzorca karawany wybuchnął śmiechem. Popatrzył na wszystkich obecnych "nowych". - Fałszywy alarm. Nikt nie wspomniał Wam o wybrykach pana Hamadrio, ale pogratulować czujności...


Khazra wykorzystał błyski piorunów aby w tych momentach obejrzeć sobie wóz właściciela karawany. Pojazd był duży i solidny. Miał zakratowane okienka i solidne drzwi, zaopatrzone w skomplikowany mechanizm, do którego klucz Hamadrio zawsze miał przy sobie. Khazra nie zauważył żadnego innego wejścia do środka. Z tego co się zorientował, wóz zaopatrzony był nawet w toaletę, a nieczystości po prostu wylewały się na drogę przez dziurę w podłodze, tuż za tylną osią. Zaglądnął pod spód, niemal wczołgując się w kupę torillczyka - otwór był niewielki, miał zaledwie dwadzieścia centymetrów średnicy. W błysku kolejnego pioruna złodziej, znajdujący się pod wozem zobaczył obute w sandały stopy, kogoś, kto sapiąc ciągnął coś za sobą. Z niepokojem uświadomił sobie, że jest to opasłe cielsko Hamadrio. Potem była druga para stóp, tym razem z pewnością kobiecych. Tajemniczy ludzie zatrzymali się przed schodkami prowadzącymi do wejścia i jedno z nich sprawdziło, czy drzwi są zamknięte. Po chwili wciągnęli Hamadrio do środka, wyszli i zniknęli za zasłoną deszczu.


Ianus przez jakiś czas stał w pobliżu wozu. Chwilę potem dołączyła do niego Rusanamanka, która w niepojęty sposób zorientowała się w sytuacji, a do tego zaproponowała pomoc. Gdy oboje doszli do wniosku, że wszyscy najemnicy powrócili już do swoich namiotów, a Enki i Umberto są wystarczająco daleko, weszli po schodkach i otworzyli drzwi. Hamadrio leżał dokładnie w tej samej pozycji, w której przed paroma chwilami Thoer zostawił. Fałdy kudłatego, tłustego bandziocha przykrywały sfalczałe przyrodzenie, a z ust wylewała się lepka ślina, brudząc obwisły policzek. Accipiter ujął Hamadrio pod pachy i starał się wyciągnąć na zewnątrz. Kupiec był cięższy niż sądził, ale w końcu sapiąc i dysząc, z wydatną pomocą Zahiji udało im się wywlec grubasa na zewnątrz. Na szczęście jego wóz znajdował się całkiem blisko - Ianus i Zahija tonąc w błocie i żłobiąc koleiny piętami kupca zaciągnęli go pod sam próg jego kwatery. Upuścili go już pod rozwiniętym zadaszeniem, żeby padająca z nieba woda nie ocuciła go jeszcze przez chwilę. Ianus sprawdził drzwi do wozu. Były zamknięte.

Na szczęście szybko odnaleźli klucz przy nieprzytomnym. Wciągnięcie tłuściocha kosztowało sporo wysiłku, ale w końcu kupiec zaległ w swoim barłogu. Wewnątrz wozu, poza solidnym łóżkiem znajdowała się przykuta do podłogi stalowa skrzynia, obok niej druga - drewniana, na ścianie wisiało lustro, na podłodze leżał wzorzysty kobierzec, a za koralikową kotarą można było się umyć i skorzystać z cynowej toalety. Luksusy.


Od samego rana, dżdżystego i mokrego, Hamadrio szalał. Najpierw kazał solidnie wychłostać torilską niewolnicę. Aktu tego dokonał Halbart, przywiązując dziewczynę do wozu i ćwicząc ją batogiem. Raz za razem rzemień spadał na plecy niewolnicy, żłobiąc na skórze krwawe szramy. Hamadrio nakazał wszystkim - niewolnikom, woźnicom i najemnikom przyglądać się kaźni.

- To co stało się w nocy, bardzo mi się nie spodobało! - wrzasnął, gdy Okar skończył ćwiczyć niewolnicę. Dziewczyna zwisała bezwładnie w pętach. - Ktoś z Was ma tutaj poczucie sprawiedliwości. Nie wiem kto, a chętnie bym się dowiedział. Nie będę pytał, bo i tak przecież mi nie powiecie, prawda?

Powiódł wzrokiem po zgromadzonych, uśmiechając się paskudnie. Wyciągnął dłoń, w którą stojący obok niego von Kunth włożył okrwawiony pejcz. Hamadrio zamachnął się i z całej siły uderzył w plecy nieprzytomnej torilki. Jej ciałem wstrząsnął skurcz.

- Zaciągnijcie ją do mojego wozu - wydał rozkaz, nie kierując go do nikogo konkretnego. - Reszta na swoje miejsca. Do czasu wyjaśnienia sprawy, macie wstrzymany żołd. Ruszamy!
 
xeper jest offline