Widdenstein stanął z boku. Wiatry magi, które obserwował były nasilone i szalejące jak wcześniej. Nadal było łatwo o źródło mocy.
Młody mag nachylił się ku stojącemu blisko Albertowi. Miejscowemu, który był z magiem przy obronie barykady.
- Gdzie szlachcic i Rajtar?- Szepnął ale odpowiedzi się nie doczekał tylko kiwanie głową i głupkowaty wyraz twarzy.
Gdy żołdak machał listem gończym Otto starał się przyjrzeć portretowi. Niestety papier był przemoczony a obraz rozmyty. W końcu wtrącił się Dziadyga, a młody mag przypomniał sobie o tym co mu się śniło? A może przeżył to na własnej skórze.
Jak nic wszystko by pasowało do starca. To co list gończy mówił potwierdziłoby tylko przypuszczenia a przywódcy wioski.
Jednak Otto nie zamierzał sprzedawać jego tym żołdakom.
Gdy się uspokoiło Otto podchodzi do Dziadygi.
- Caspar Niderlitz. Hmmm.- Patrzył w oczy starcowi wyczekująco, ale ze spokojem.
- Domyślałem się, że możesz być kimś potężnym.- Z wolna kiwał głową mówiąc.
- Nie martw się Panie Caspar. Za to że nas nie zatłukliście i do żywych przywróciliście jestem zobowiązany. Chciałbym z Tobą szczerze porozmawiać. Nie zamierzam teraz ani w przyszłości nastawać na Ciebie. No chyba, że nasze drogi się znów skrzyżują a kolegia będą chciały Twojej głowy.- Ze smutkiem dokończył.
- Wydaje mi się, że nie jesteś taki zły na jakiego Ciebie przedstawiają i myślę, że taką wybrałeś po prostu drogę by pomagać.- Uśmiechnął się ciepło na wzmiankę o pomocy.
- Znajdziesz dla mnie czas by porozmawiać jak już ci żołnierze sobie pojadą?- Zapytał na koniec.