Blacker otępiały i zrezygnowany ocknął się z sennych widziadeł. Ten sen prześladował go nie pierwszy raz. Śniadanie zjadł bardziej z przyzwyczajenia, niż z głodu.
Potem zwowu psychotropy, sterylne do obrzydliwości korytarze
I park
I nagłe uderzenie jasności w umysł
Cholera! Jestem u psycholi. Ale dlaczego? Co ja zrobiłem? Przecież walczyłem w Wietnamie, wróciłem żywy. No tak... Odbiło mi. Kiedyś studiowałem psychologię, zanim poszedłem zawodowo do wojska. Ta wojna pewnie zmasakrowała mi psychikę. Zaraz, jak się nazywała ta choroba, tak popularna w Wietnamie. Pamiętam
PTSD, stres pourazowy
I te zajęcia dla psychicznych. Jedność z naturą i samym sobą. To on powienien się leczyć, zobaczyć prawdziwe koszmary, żeby zrozumieć pacjentów. Łatwo jest mówić o ideałach, ale o wiele trudniej jest je stworzyć.
Pytanie było inne: czy stąd uciekać? Może jednak naprawdę będą mi w stanie pomóc wrócić do normalnego życia? Nie, nie będą. Moje życie nie będzie normalne, już zawsze dla innych będę psycholem i mordercą. Nic nie wróci życia mojej rodzinie.
Ale czy lepsze jest zamknięcie się w swoim umyśle, niczym w fortecy? Czy dobre jest odcinanie się od świata agresją?
Chyba tak. Jeśli nie dobre, to przynajmniej lepsze od wyjścia z tym na ulicę. Z dwojga złego...
Teraz postanowił jednak udawać ,,normalnego" pacjenta (normalnego w tym sensie, że normalnie nienormalnego). Zobaczymy, co będzie dalej. A może ja już jestem zdrowy?
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |